Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Chrzest drugiego okrętu podwodnego typu S-80 Narciso Monturiol w Cartagenie

3 października w Cartagenie odbyła się uroczystość chrztu okrętu podwodnego S-82 Narciso Monturiol – drugiej jednostki typu S-80 budowanej przez Navantię dla Marynarki Wojennej Hiszpanii. W wydarzeniu uczestniczyli przedstawiciele hiszpańskiego resortu obrony oraz kierownictwo stoczni. Wśród zaproszonych gości znaleźli się także reprezentanci kilku polskich redakcji branżowych.

Ceremonialne potwierdzenie postępów programu S-80

Wydarzenie stanowiło kolejny etap realizacji programu okrętów podwodnych typu S-80, który Hiszpania konsekwentnie rozwija jako fundament własnych zdolności technologicznych w dziedzinie budowy okrętów podwodnych – projektu szczególnie istotnego także w kontekście polskiego programu Orka.

Uroczystości przewodniczyła minister obrony Margarita Robles, natomiast matką chrzestną okrętu została Isabel López – małżonka szefa sztabu obrony, admirała Teodoro Lópeza Calderóna. Wśród zaproszonych gości znaleźli się również szef sztabu marynarki, admirał generalny Antonio Piñeiro Sánchez, sekretarz stanu ds. obrony Amparo Valcarce oraz kierownictwo Navantii z dyrektorem operacyjnym Gonzalo Mateo-Guerrero na czele.

🔗 Czytaj też: Polska delegacja z wizytą w Hiszpanii. Program Orka nabiera tempa

Gonzalo Mateo-Guerrero, dyrektor operacyjny Navantii, podkreślił:

Program S-80 jest bezpośrednim wkładem w obronność, suwerenność i międzynarodową pozycję hiszpańskiego przemysłu okrętowego. To projekt o znaczeniu strategicznym i gospodarczym, który przyczynia się do rozwoju technologii, tworzenia miejsc pracy i wzmocnienia bezpieczeństwa państwa.

Szef sztabu marynarki, admirał Piñeiro Sánchez, zaznaczył natomiast, że:

Okręt podwodny pozostaje najskuteczniejszym środkiem odstraszania – dyskretnym i śmiercionośnym. Samą obecnością ogranicza swobodę działań przeciwnika na morzu.

Minister obrony Margarita Robles przypomniała, że:

Budowa okrętów typu S-80 jest kontynuacją ścieżki sukcesów i postępu, wzmacniającej nie tylko marynarkę, lecz także przemysł regionu Murcji i potencjał całego kraju.

Narciso Monturiol – hołd dla pioniera żeglugi podwodnej

Ochrzczony okręt otrzymał imię Narciso Monturiol Estarriol – w hołdzie katalońskiemu inżynierowi i wynalazcy, który w XIX wieku zapisał się w historii techniki morskiej jako konstruktor jednostki Ictíneo. Monturiol należy do grona pionierów żeglugi podwodnej, obok Cosme Garcíi Sáeza i Isaaca Perala, uważanego za twórcę pierwszego nowoczesnego okrętu podwodnego Hiszpanii. W 1859 roku w Barcelonie przeprowadził próby okrętu podwodnego Ictíneo, który pozostawał w zanurzeniu przez ponad dwie godziny na głębokości około 20 metrów, po czym bezpiecznie wynurzył się na powierzchnię.

Technologia S-80 – hiszpańska autonomia pod wodą

Wydarzenie odbyło się przy hali wyposażeniowej, gdzie zakończono montaż systemów pokładowych. W najbliższych tygodniach jednostka zostanie zwodowana z wykorzystaniem doku pływającego, co stanowi jeden z ostatnich etapów procesu budowy.

🔗 Czytaj również: Okręt podwodny Isaac Peral zakończył swój debiut w manewrach

Po wodowaniu S-82 Narciso Monturiol przejdzie próby portowe, a następnie morskie – obejmujące wyjścia na morze w położeniu nawodnym oraz serię zanurzeń do maksymalnej głębokości operacyjnej. Będzie to kluczowy moment potwierdzający postępy programu S-80, który stanowi filar uniezależnienia Hiszpanii w dziedzinie technologii podwodnych i przemysłu obronnego.

Okręty typu S-80 mają długość 80,8 metra, średnicę 7,3 metra i wyporność podwodną około 3000 ton. Zostały zaprojektowane i zbudowane z pełnym przygotowaniem konstrukcyjnym do instalacji systemu niezależnego od powietrza napędu (AIP) BEST – Bio-Ethanol Stealth Technology. Układ ten, opracowany przez Navantię, pozwoli na wytwarzanie energii elektrycznej z wykorzystaniem bioetanolu jako źródła wodoru.

System AIP zostanie po raz pierwszy zamontowany na trzecim okręcie tego typu – S-83, przyszłym Cosme García, którego sekcje kadłubowe są obecnie budowane w zakładach stoczniowych Navantii w Cartagenie. W późniejszym etapie, w ramach planowanych przeglądów, system ten zostanie zintegrowany także na jednostkach S-81 Isaac Peral oraz S-82 Narciso Monturiol.

🔗 Czytaj więcej: Potencjał bojowy okrętów typu S-80 w programie Orka

Rozwiązanie to umożliwi jednostkom długotrwałe przebywanie w zanurzeniu bez konieczności wynurzania do głębokości peryskopowej, znacząco zwiększając ich autonomiczność i skrytość działania – kluczowe cechy operacyjne okrętów podwodnych tego typu.

Za opracowanie systemu walki i zarządzania platformą odpowiada spółka Navantia Sistemas. W program okrętów podwodnych typu S-80 włączonych jest blisko sto firm partnerskich, co przekłada się na ponad sześć tysięcy miejsc pracy i roczny wkład w hiszpański PKB szacowany na ponad 250 mln euro.

Autor: Mariusz Dasiewicz

Udostępnij ten wpis

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Co oznacza wejście USS Gerald R. Ford na wody Karaibskie?

    Co oznacza wejście USS Gerald R. Ford na wody Karaibskie?

    11 listopada grupa uderzeniowa z lotniskowcem USS Gerald R. Ford (CVN-78) weszła w rejon odpowiedzialności USSOUTHCOM na Karaibach. Oficjalnie to wsparcie działań przeciw przemytowi narkotyków, w praktyce czytelny sygnał dla Caracas w czasie narastającego napięcia na linii USA–Wenezuela. To pierwsza tak duża demonstracja siły US Navy w tym rejonie od wielu lat i wyraźne ostrzeżenie, że Waszyngton nie zamierza oddać kontroli nad swoim południowym przedpolem.

    To największe od lat wzmocnienie obecności US Navy w Karaibach – ruch czytelny jako presja na Caracas, równolegle z operacjami antynarkotykowymi. Połączenie tych dwóch wątków ma prosty przekaz: Waszyngton kontroluje południowe przedpole i jest gotów szybko eskalować, jeśli Maduro podniesie stawkę.

    Potęga na morzu – czym jest lotniskowiec USS Gerald R. Ford

    Na wody karaibskie wszedł nie tylko lotniskowiec, ale cały pływający zespół uderzeniowy. USS Gerald R. Ford to pierwsza jednostka nowej generacji amerykańskich lotniskowców o napędzie jądrowym. Posiada pełne skrzydło lotnicze, kompleksową obronę przeciwlotniczą oraz rozbudowane systemy rozpoznania. Wraz z towarzyszącymi mu niszczycielami i okrętami wsparcia tworzy samowystarczalny organizm, zdolny prowadzić działania przez wiele tygodni bez zawijania do portu.

    🔗 Czytaj więcej: Lotniskowiec USS Gerald R. Ford na wodach Morza Północnego

    Kiedy taki zespół pojawia się w danym akwenie, zmienia się dynamika całego regionu. Znikają z radarów małe jednostki o wątpliwym statusie, a statki handlowe zaczynają ściślej trzymać się korytarzy morskich. Dla marynarzy z państw regionu to jasny sygnał: ktoś teraz przejął kontrolę nad tymi wodami.

    Oficjalna narracja USA – walka z przemytem i przestępczością

    Pentagon w swoich komunikatach podkreśla, że obecność lotniskowca ma wspierać działania przeciwko organizacjom przestępczym w rejonie Karaibów. To obszar, przez który od dekad biegną morskie szlaki przemytu narkotyków i broni.

    Lotniskowiec typu Ford nie ściga motorówek z kontrabandą. Jego zadanie to rozpoznanie, stała obecność w powietrzu i wsparcie tych, którzy pilnują porządku z bliska. Sam fakt pojawienia się w tym rejonie mówi więcej niż oficjalne komunikaty: Waszyngton przypomina, że południowe przedpole ma pod kontrolą. Gdy na horyzoncie widać USS Gerald R. Ford, nikt w regionie nie ma wątpliwości, kto rozdaje karty na morzu. To również czytelny sygnał dla Caracas – napięcie nie słabnie, a obecność amerykańskiego lotniskowca wyraźnie zwiększa presję na wenezuelski reżim.

    Siła ognia, która nie potrzebuje reklamy

    Grupa uderzeniowa z lotniskowcem USS Gerald R. Ford na czele to nie demonstracja, lecz pełnowartościowa formacja bojowa. Na pokładzie amerykańskiego lotniskowca stacjonuje ponad siedemdziesiąt maszyn – od myśliwców F/A-18 Super Hornet, przez samoloty wczesnego ostrzegania E-2D Hawkeye, aż po śmigłowce wielozadaniowe MH-60R. To one tworzą pierwszą linię rozpoznania i rażenia, pozwalając Amerykanom działać setki kilometrów od własnych wybrzeży. Sam lotniskowiec dysponuje również własnymi środkami obrony – wyrzutniami pocisków rakietowych krótkiego zasięgu i systemami artyleryjskimi do zwalczania celów nawodnych oraz nisko lecących pocisków manewrujących.

    W skład zespołu wchodzą niszczyciele typu Arleigh Burke: USS Bainbridge (DDG-96), USS Mahan (DDG-72) oraz USS Winston S. Churchill (DDG-81), pełniący rolę okrętu dowodzenia obroną powietrzną. Każdy z nich ma system Aegis i wyrzutnie VLS, a także zdolność użycia pocisków manewrujących Tomahawk, zapewniając parasol OPL i silne możliwości uderzeniowe z morza.

    Co może zrobić US Navy, jeśli dojdzie do eskalacji?

    W razie konfliktu taki zespół jest w stanie przeprowadzić zmasowane uderzenie z morza w głąb terytorium przeciwnika. Zasięg operacyjny Tomahawków pozwala na rażenie celów oddalonych o ponad tysiąc kilometrów – a to oznacza, że nawet bez przekraczania granic wód terytorialnych Amerykanie mogliby sparaliżować kluczowe obiekty wojskowe i infrastrukturalne wenezuelskiego wybrzeża. Uderzenie poprzedziłoby rozpoznanie prowadzone przez samoloty pokładowe i drony zwiadowcze, wspierane przez śmigłowce ZOP tropiące okręty podwodne.

    🔗 Czytaj też: USS Gerald R. Ford z wizytą we Włoszech

    W praktyce oznacza to, że cała grupa działa jak jeden, samowystarczalny organizm: lotnictwo przejmuje kontrolę nad przestrzenią powietrzną, krążowniki i niszczyciele tworzą tarczę obronną, a okręty zaopatrzeniowe dostarczają paliwo i amunicję. W ciągu kilku godzin taka formacja jest zdolna prowadzić równoczesne operacje w powietrzu, na morzu i przeciwko celom lądowym. Dlatego wejście USS Gerald R. Ford na wody Karaibów nie można traktować jako rutynowej rotacji floty. To demonstracja siły i gotowości, która – nawet bez wystrzału – działa jak uderzenie precyzyjnie wymierzone w polityczne centrum Caracas.

    Co warto obserwować

    W nadchodzących tygodniach okaże się, czy obecność lotniskowca USS Gerald R. Ford i jego eskorty na Karaibach to jedynie presja polityczna, czy zapowiedź działań o szerszym wymiarze. Dla Pentagonu to test skuteczności globalnej projekcji siły. Dla Wenezueli – moment prawdy, jak daleko może się posunąć w konfrontacji z USA. Dlatego, mimo deklaracji US Navy o „polowaniu na przemytników”, niewielu wierzy, że to jedyny cel. Skala i timing wskazują, że kluczowy jest sygnał strategiczny pod adresem Caracas. A dla obserwatorów z naszej części świata to przypomnienie, że w polityce morskiej nie ma pustych gestów. Każdy ruch floty wojennej to komunikat – czasem głośniejszy niż jakiekolwiek oświadczenie dyplomatyczne.