Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Nowy niszczyciel, nowe możliwości – US Navy rozwija Arleigh Burke

27 września w zakładach stoczniowych General Dynamics Bath Iron Works w Bath w stanie Maine, odbyła się ceremonia chrztu jednego z najnowocześniejszych niszczycieli rakietowych Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych – USS Louis H. Wilson Jr. (DDG 126). Jednostka reprezentuje najnowszą, trzecią generację okrętów typu Arleigh Burke.

Hołd dla bohatera Korpusu Piechoty Morskiej

Nadanie imienia DDG 126 stanowi upamiętnienie generała Louisa H. Wilsona Jr., 26. komendanta Korpusu Piechoty Morskiej, odznaczonego Medalem Honoru za działania na wyspie Guam w lipcu 1944 roku. Okręt został symbolicznie ochrzczony przez dwie matki chrzestne – dr Susan J. Rabern oraz Janet Louise Wilson Taylor – córkę patrona jednostki. Obecność dwóch matek chrzestnych nadała ceremonii wyjątkowy charakter, niespotykany dotąd w praktyce US Navy.

Flight III – nowa jakość pod starą nazwą

Choć z zewnętrz okręty Flight III przypominają swoich poprzedników z generacji IIA, w rzeczywistości są to głęboko zmodernizowane jednostki o zupełnie nowych zdolnościach operacyjnych. Najważniejszym punktem tej ewolucji pozostaje integracja nowego radaru ścianowego AN/SPY-6(V)1. Zastępuje on wcześniejsze systemy z rodziny AN/SPY-1, stosowane na jednostkach tego typu nieprzerwanie od lat 80.

🔗 Czytaj więcej: Raport CRS i program DDG(X): punkt zwrotny dla US Navy

System AN/SPY-6 to radar aktywny AESA, w którym każda z czterech anten składa się z 37 niezależnych modułów radarowych RMA. Ich budowa pozwala nie tylko na kontynuowanie pracy systemu po ewentualnym uszkodzeniu części z nich, ale również znacząco upraszcza procesy serwisowe. W przypadku prowadzenia działań na akwenach o podwyższonym ryzyku, taki stopień odporności funkcjonalnej staje się istotnym czynnikiem wpływającym na gotowość bojową całego zespołu zadaniowego.

Nie tylko radar – pełna architektura nowego systemu walki na USS Louis H. Wilson Jr. 

Nowa generacja niszczycieli została również wyposażona w najnowszą wersję systemu kierowania walką Aegis – Baseline 10. Jej wprowadzenie pozwala na skuteczniejsze wykorzystanie możliwości radaru SPY-6, integrację z większą liczbą efektorów oraz rozbudowane opcje pracy w środowisku wielodomenowym. Uzupełnieniem zestawu radiolokacyjnego pozostaje radar AN/SPQ-9B pracujący w paśmie I, który w przyszłości ma zostać zastąpiony przez nowy system z antenami ścianowymi.

USS Louis H. Wilson Jr. to czwarty niszczyciel Flight III i jednocześnie 79. jednostka typu Arleigh Burke budowana dla US Navy. Cięcie pierwszych blach miało miejsce w marcu 2020 roku, a położenie stępki – w maju 2023 roku. Okręt powstaje w ramach programu, który pomimo zaawansowanego wieku konstrukcji bazowej, pozostaje filarem nawodnych sił uderzeniowych Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych.

Perspektywa strategiczna – czy Flight III to krok do przodu czy w bok?

Wprowadzenie do służby okrętów w wersji Flight III należy rozpatrywać nie tylko przez pryzmat technologicznej ewolucji, ale również w kontekście zmieniającej się strategii US Navy. Choć mówi się o rozwoju nowego typu niszczycieli rakietowych nowej generacji (DDG(X)), to zamówienia na jednostki Arleigh Burke pozostają aktualne. Przemawia za tym przede wszystkim mniejsze ryzyko związane z wdrożeniem nowych rozwiązań oraz krótszy czas potrzebny na budowę i wprowadzenie jednostki do służby.

🔗 Czytaj też: Pierwsze zdjęcia radaru SPY-6 na nowym niszczycielu USS Jack H. Lucas

Co istotne – mimo że program Flight III wydaje się szczytowym punktem rozwoju tej klasy okrętów, jego architektura wciąż pozwala na integrację nowych systemów w nadchodzących latach. Dla marynarki prowadzącej działania w środowisku pełnoskalowego zagrożenia – np. w zachodniej części Indo-Pacyfiku – ciągłość gotowości operacyjnej staje się priorytetem ważniejszym niż radykalne zmiany w strukturze sił morskich.

Wnioski redakcyjne

Chrzest USS Louis H. Wilson Jr. wpisują się w długoterminową strategię amerykańskiej marynarki wojennej, która w obliczu rosnącej rywalizacji z Chinami i Rosją, stawia na zwiększoną obecność sił nawodnych w strefach kluczowych dla interesów USA. Flight III – z nowymi radarami i systemem Aegis Baseline 10 – to techniczne świadectwo tej strategii.

Warto przy tym pamiętać, że choć Arleigh Burke uchodzi dziś za wzór sprawdzonego niszczyciela, jego przyszłość jest coraz mocniej uzależniona od powodzenia programów nowej generacji – w tym bezzałogowych i modułowych rozwiązań, takich jak prezentowany przez Norwegów Vanguard.

Autor: Adam Woźnicki

Udostępnij ten wpis

2 komentarze

  1. Ciekawe, czy nowy radar SPY-6(V)1 rozwiąże problem zrzucania okrętów przez niebo, o czym tak głośno było w latach 80-tych przy poprzednich SPY-1. 😉 To już czwarty Flight III, a myślimy, że to szczyt ewolucji. W końcu, jak mówią, priorytet to ciągłość gotowości, a nie radykalne zmiany, szczególnie gdy rywalizacja z Chinami i Rosją trwa od lat. Coś w tym jest – lepsze radar, nowy Aegis, a co najważniejsze, statek buduje się szybko. Może Flight III to taki dodatkowy kocioł dla Marynarki, żeby na chwilę odciągnąć uwagę od nowszych, bardziej eksperymentalnych projektów DDG(X)? Czas zobaczyć, jak nowy system radzieł SPY-6 poradzi sobie z odpornością na plotki.

  2. Ciekawe, czy nowy radar SPY-6(V)1 rozwiąże problem zrzucania okrętów przez niebo, o czym tak głośno było w latach 80-tych przy poprzednich SPY-1. 😉 To już czwarty Flight III, a myślimy, że to szczyt ewolucji. W końcu, jak mówią, priorytet to ciągłość gotowości, a nie radykalne zmiany, szczególnie gdy rywalizacja z Chinami i Rosją trwa od lat. Coś w tym jest – lepsze radar, nowy Aegis, a co najważniejsze, statek buduje się szybko. Może Flight III to taki dodatkowy kocioł dla Marynarki, żeby na chwilę odciągnąć uwagę od nowszych, bardziej eksperymentalnych projektów DDG(X)? Czas zobaczyć, jak nowy system radzieł SPY-6 poradzi sobie z odpornością na plotki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Korea Południowa z zielonym światłem na budowę atomowych okrętów podwodnych

    Korea Południowa z zielonym światłem na budowę atomowych okrętów podwodnych

    Stany Zjednoczone formalnie zgodziły się, by Korea Południowa rozpoczęła program budowy okrętów podwodnych o napędzie jądrowym. To decyzja o dużym ciężarze strategicznym – zarówno dla równowagi sił w regionie, jak i dla dotychczasowej polityki USA wobec ograniczania rozprzestrzeniania technologii jądrowych.

    Amerykańskie przyzwolenie ogłoszono w formie oficjalnego komunikatu na stronie Białego Domu, będącego bezpośrednią konsekwencją wcześniejszych rozmów prezydenta Donalda Trumpa z południowokoreańskim przywódcą Li Dze Mjungiem. W kontekście napięć wokół Półwyspu Koreańskiego i wzrostu aktywności Chin w zachodniej części Indo-Pacyfiku ta decyzja może mieć konsekwencje wykraczające daleko poza region.

    Nowa era południowokoreańskiej marynarki wojennej

    Zgoda USA oznacza otwarcie możliwości technologicznej i politycznej, do której Korea Południowa dążyła od lat. Choć kraj ten dysponuje flotą okrętów podwodnych, dotąd ograniczał się do napędu konwencjonalnego – głównie z uwagi na amerykański sprzeciw wobec udostępnienia technologii wzbogacania uranu dla celów wojskowych.

    Czytaj więcej: Koreański kapitał rusza w stronę rdzewiejących doków Ameryki

    Porozumienie obejmuje również element kluczowy dla przyszłego programu okrętowego Seulu. Waszyngton zadeklarował gotowość wspierania południowokoreańskiego programu cywilnego, który obejmuje produkcję paliwa jądrowego, z zastrzeżeniem jego „pokojowego” przeznaczenia. Taki zapis – znany z międzynarodowych regulacji – w praktyce otwiera drogę do zabezpieczenia paliwa dla okrętów o napędzie jądrowym.

    Nie tylko atom. Chodzi też o pieniądze i wpływy

    Obok aspektu militarnego, w komunikacie Białego Domu pojawił się wątek gospodarczy: Korea Południowa ma zainwestować 150 miliardów dolarów w rozwój amerykańskiego przemysłu stoczniowego. Kolejne 200 miliardów ma zostać przeznaczone na „cele strategiczne” – bez jednoznacznego doprecyzowania, czym są owe cele.

    Współczesna geopolityka, także ta morska, coraz rzadziej sprowadza się wyłącznie do rozmów o okrętach, siłowniach jądrowych i torpedach. Coraz częściej mowa o aliansach przemysłowych, transferach technologii, podziale wpływów i „grze o łańcuchy dostaw”. Z tej perspektywy południowokoreańskie atomowe okręty podwodne to tylko jeden z pionków na szachownicy, której plansza sięga od Filadelfii po cieśninę Tsushima.

    Region pod napięciem – jak zareagują Chiny i Korea Północna

    Biały Dom nie skomentował w swoim oświadczeniu potencjalnych skutków w regionie, lecz trudno pominąć pytanie o to, jak na tę decyzję mogą zareagować Chiny i Korea Północna. Z perspektywy Pekinu decyzja USA może być odebrana jako precedens przekraczający dotychczasowe granice amerykańskiej polityki wobec transferu technologii jądrowych. Chiny będą z pewnością uważnie śledzić każdy etap południowokoreańskiego programu i dostosowywać do niego własne działania morskie w zachodniej części Indo-Pacyfiku.

    W przypadku Korei Północnej nie należy oczekiwać oficjalnej zmiany stanowiska. Reżim Kim Dzong Una od lat prowadzi politykę całkowicie oderwaną od międzynarodowych apeli czy ograniczeń, więc również tym razem można zakładać, że program jądrowy i rakietowy będzie kontynuowany niezależnie od działań Seulu. Pjongjang zwykle reaguje na takie decyzje własnym tempem i według własnych kalkulacji, co tylko zwiększa nieprzewidywalność napięć na Półwyspie.

    Czytaj też: Południowokoreańska strategia globalnej ekspansji przemysłu stoczniowego

    Tym samym region Indo-Pacyfiku wchodzi w nową fazę rywalizacji, w której pojawienie się południowokoreańskich jednostek o praktycznie nieograniczonym zasięgu operacyjnym może zachwiać dotychczasową równowagą i wymusić nowe kalkulacje zarówno w Pekinie, jak i w Pjongjang

    Refleksja na koniec – technologia jako zobowiązanie

    Historia wielokrotnie pokazywała, że każdy poważny transfer technologii ma swoją cenę. W tym przypadku nie chodzi wyłącznie o pieniądze, lecz o odpowiedzialność. Korea Południowa, wchodząc do grona państw dysponujących okrętami o napędzie jądrowym, zyska nowe możliwości operacyjne. Jednocześnie stanie się jeszcze ściślej związana z amerykańską architekturą odstraszania.

    Zgoda USA nie jest więc prezentem – to inwestycja w południowokoreańską gotowość bojową, która ma odciążyć amerykańskie siły morskie w regionie Indo-Pacyfiku. To układ, w którym każda ze stron coś zyskuje, lecz także ponosi realne ryzyko.