Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało, że w dniu 23 czerwca, w kierunku brytyjskiego okrętu HMS Defender, zostały oddane na Morzu Czarnym strzały ostrzegawcze przez okręt rosyjskiej straży przybrzeżnej, a następnie rosyjski samolot Su-24M zrzucił 4 bomby OFAB-250 na kursie brytyjskiego niszczyciela.
Po początkowym, jak to bywa w dzisiejszym świecie medialnym, szumie informacyjnym, szeregu zaprzeczeń ze strony brytyjskiej oraz oświadczeniach strony rosyjskiej pomału wyłania nam się faktyczny obraz sytuacji.
We wtorek, brytyjski niszczyciel HMS Defender opuścił port Odessa, która była punktem postojowym okrętu podczas misji wsparcia politycznego Ukrainy na Morzu Czarnym i udał się na wody okalające Krym, gdzie doszło do dzisiejszego incydentu.
Rosja oskarżyła Wielką Brytanię o naruszenie swoich wód terytorialnych i wezwała do ministerstwa obrony brytyjskiego attache.
I tutaj dochodzimy do sedna problemu, gdyż jak podało brytyjskie ministerstwo obrony ”okręt Royal Navy przechodził przez ukraińskie wody terytorialne zgodnie z prawem międzynarodowym”.
Wielka Brytania, tak jak większość świata zachodniego, nie uznaje prawnie rosyjskiej aneksji Krymu i traktuje go nadal jako terytorium Ukrainy, tak samo jak wody otaczające półwysep. Zgodnie z tak przyjętą strategią polityczną strona brytyjska mając zgodę władz ukraińskich na wejście na jej wody terytorialne w związku ze wspólnymi ćwiczeniami i wizytą w Odessie przyjęła, że ta sama zgoda rozciąga się na wody otaczające Krym.
Oczywiście brytyjska Royal Navy zastosowała znaną od lat w siłach morskich USA zasadę „challeng`u freedom of passage”.
„Zasada swobodnego przepływu” zapisana w Konwencji ONZ Prawo Morza to uznane na arenie międzynarodowej prawo jednostek pływających, w tym okrętów wojennych, do żeglugi przez wody terytorialne danego kraju pod warunkiem, że nie mają wrogich zamiarów i nie prowadzą określonych działań, jak choćby ćwiczenia z użyciem uzbrojenia.
„Zostało to zrobione, aby przetestować rosyjską determinację w sprawie Krymu”, powiedział agencji Reuters Mark Gray, specjalista ds. bezpieczeństwa morskiego i emerytowany pułkownik brytyjskiej Królewskiej Piechoty Morskiej.
Oczywiście, Rosja stoi na zupełnie przeciwnym stanowisku i znaną nam z przeszłości taktyką faktów dokonanych, stara się wymusić akceptację swoich działań na arenie międzynarodowej. Dzisiejszy incydent jest zatem demonstracją rzekomych „praw do wód terytorialnych” popartych działaniami aparatu państwa.
W podsumowaniu, warto pamiętać, że w dzisiejszym świecie mediów społecznościowych i ich wpływie na życie polityczne świata, mamy i będziemy mieć do czynienia z zasadą „nie ważne kto mówi prawdę, ważne kto narzuca narrację”, a wojna informacyjna czy też tzw. strategiczna narracja jest tylko jednym z elementów współczesnej wojny bez wypowiedzenia wojny zwanej często hybrydową.
Autor: Mirosław Ogrodniczuk