Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

7 września, w bazie Naval Air Station Pensacola na Florydzie odbyła się uroczysta ceremonia wcielenia do służby transportowca desantowego-doku USS Richard M. McCool Jr. (LPD 29). Jest to trzynasty okręt desantowy typu San Antonio, który odgrywa kluczową rolę w operacjach desantowych marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych.
Podczas uroczystości, w której udział wzięli m.in. sekretarz marynarki Carlos Del Toro oraz admirał Lisa Franchetti, podkreślano znaczenie i dziedzictwo komandora Richarda M. McCoola Jr., odznaczonego Medalem Honoru za heroizm podczas II wojny światowej. W trakcie bitwy o Okinawę dowodził akcją ratunkową po ataku kamikaze, ratując życie wielu marynarzy mimo odniesionych ran.
USS Richard M. McCool Jr. nie tylko upamiętnia swojego patrona, ale stanowi też ostatnią jednostkę z tzw. serii przejściowej Flight I. Wyposażony w najnowocześniejsze technologie, w tym radar SPY-6, okręt posiada zaawansowane możliwości w zakresie obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Jego zadaniem jest wsparcie operacji desantowych i ekspedycyjnych, co czyni go niezwykle ważnym elementem sił desantowych US Navy.
Wydarzeniu towarzyszyły pokazy akrobacyjne zespołu Blue Angels oraz udział licznych grup wsparcia, takich jak Marine Aviation Training Support i Navy Junior ROTC. Ceremonia była pełna patriotycznych akcentów, w tym wystąpień członków rodziny komandora McCoola, co dodatkowo podkreślało emocjonalny charakter tego wydarzenia.
Okręty typu LPD, takie jak USS Richard M. McCool Jr., odgrywają kluczową rolę w operacjach desantowych US Navy, umożliwiając przerzut oddziałów Marines, pojazdów i sprzętu na ląd. Są wspierane przez zaokrętowane poduszkowce LCAC, śmigłowce oraz samoloty MV-22 Osprey. W operacjach wspierają je śmigłowce i samoloty pionowego startu i lądowania MV-22 Osprey. Możliwości te sprawiają, że okręt może operować zarówno samodzielnie, jak i w ramach grup uderzeniowych, co znacznie zwiększa elastyczność operacyjną US Navy.
USS Richard M. McCool Jr. to dowód na ciągły rozwój amerykańskiej floty desantowej oraz jej zdolność do szybkiego reagowania na współczesne zagrożenia, zapewniając jednocześnie wsparcie w operacjach militarnych i humanitarnych na całym świecie.
Źródło: US Navy


Od lat Austal kojarzy się przede wszystkim z nowoczesnym przemysłem okrętowym i współpracą z siłami morskimi państw sojuszniczych. Dla firmy równie ważne pozostaje jednak zaangażowanie w życie lokalnych społeczności w Australii Zachodniej.
W artykule
Od ponad dekady pracownicy Austal oraz fundusz Austal Giving wspierają działalność The Hospital Research Foundation Group, która finansuje badania nad chorobami sercowo-naczyniowymi, cukrzycą oraz nowotworami, w tym rakiem prostaty. Jednym z najnowszych projektów objętych wsparciem jest praca dr. Aarona Beasleya z Edith Cowan University (ECU), skoncentrowana na poprawie metod leczenia zaawansowanego czerniaka.
Czytaj więcej: John Rothwell ustępuje ze stanowiska prezesa Austal
Austal akcentuje, że odpowiedzialność biznesu nie kończy się na bramie stoczni. Firma chce być postrzegana nie tylko jako producent okrętów, lecz także jako partner, który realnie wzmacnia potencjał lokalnej społeczności poprzez długofalowe wspieranie badań ratujących życie.
Mathew Preedy, dyrektor operacyjny Austal oraz przewodniczący Austal Giving, podkreśla, że dla firmy kluczowe znaczenie ma realny wpływ tych działań na przyszłość:
„Widzimy, jaką różnicę może przynieść nasze wsparcie dla przyszłych pokoleń. Dlatego tak mocno zachęcamy pracowników do angażowania się w inicjatywy charytatywne oraz wspieramy organizacje takie jak The Hospital Research Foundation” – zaznacza.
Tak trochę prywatnie: nigdy wcześniej nie natknąłem się w mediach na wiadomość o tak szerokim zaangażowaniu zakładu stoczniowego w projekty medyczne, co samo w sobie wydało mi się wyjątkowo ciekawe. Przemysł okrętowy zwykle kojarzy się z ciężką pracą, stalą i precyzją inżynierską, lecz w tym przypadku widać coś znacznie więcej – autentyczną troskę o lokalną społeczność. Piszę o tym nie bez powodu, bo sam od 35 lat zmagam się z cukrzycą typu 1. Dlatego każde wsparcie badań nad chorobami przewlekłymi oraz sercowo-naczyniowymi szczególnie do mnie przemawia i budzi szczerą wdzięczność.