Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Chińskie i rosyjskie okręty wojenne zostały dostrzeżone w pobliżu Alaski, co rodzi obawy o rosnącą aktywność tych państw w Arktyce. Tydzień po tym, jak jednostki US Coast Guard poinformowała o ich obecności około 500 mil na południowy zachód od wybrzeży Alaski, jednostki te zbliżyły się na odległość zaledwie 12 mil morskich od granic wód terytorialnych USA.
1 października, dane AIS (Automatic Identification System) wskazywały, że okręty przeszły tuż za granicami wód terytorialnych Stanów Zjednoczonych, na zachód od Półwyspu Seward. Zdjęcia satelitarne dodatkowo potwierdzają, że grupa okrętów poruszała się na południe w zwartym szyku przez Cieśninę Beringa, mijając wyspę Little Diomede oraz ląd Alaski.
Cztery okręty uczestniczące w operacji są częścią pierwszego wspólnego patrolu Chin i Rosji na tych wodach. Dwa chińskie okręty straży przybrzeżnej oraz dwa rosyjskie jednostki patrolowe wyszły z Władywostoku w połowie września, a po manewrach na Morzu Japońskim, skierowały się na północny Pacyfik.
To właśnie w tym rejonie amerykański samolot HC-130J Super Hercules namierzył chińsko-rosyjską grupę okrętów pod koniec września. „Podczas rutynowego patrolowania granicy morskiej między Stanami Zjednoczonymi a Rosją na Morzu Beringa, załoga naszego HC-130J Super Hercules dostrzegła dwa rosyjskie okręty Straży Granicznej oraz dwa chińskie okręty Straży Przybrzeżnej około 440 mil na południowy zachód od Wyspy Świętego Wawrzyńca” – poinformowała Straż Przybrzeżna w oficjalnym komunikacie.
Był to najbardziej wysunięty na północ punkt, w którym amerykańska straż przybrzeżna dostrzegła chińskie jednostki. Mimo to, okręty nie zwolniły tempa, kontynuując swoje przejście przez ten region na północ, w kierunku Arktyki i bliżej Alaski.
Częściowe dane z AIS chińskiego okrętu Xiushan potwierdzają, że flota przekroczyła Cieśninę Beringa, a następnie skręciła na południe, przepływając między wyspą Little Diomede i Półwyspem Seward.
Grupa okrętów składa się z chińskich okrętów patrolowych Meishan i Xiushan oraz dwóch nienazwanych rosyjskich jednostek patrolowych. Chińskie jednostki bazują na fregacie typu 054, chińskiej jednostce o wyporności 4000 ton i długości 134 metrów.
Kontradmirał Megan Dean, dowódca 17. okręgu straży przybrzeżnej, w zeszłotygodniowym oświadczeniu zwróciła uwagę na rosnącą aktywność strategicznych konkurentów w regionie arktycznym. „Zapotrzebowanie na obecność Straży Przybrzeżnej w Arktyce nieustannie rośnie, co wymaga od nas dalszych inwestycji, aby sprostać obecności konkurencyjnych sił i realizować nasze ustawowe zadania na coraz większym obszarze operacyjnym”.
Nie wiadomo jednak, czy amerykańska straż przybrzeżna wysłała jakiekolwiek jednostki w celu monitorowania działań chińsko-rosyjskiej grupy. W momencie incydentu oba lodołamacze Straży Przybrzeżnej – Healy i Polar Star – znajdowały się w stoczni na naprawach i przeglądach technicznych.
Zwiększona aktywność Chin w Arktyce jest monitorowana przez USA od ponad dekady. W strategii arktycznej Straży Przybrzeżnej z 2013 roku przewidziano rozwój chińskich zdolności w zakresie badań polarnych oraz większe zaangażowanie w działania morskie w Arktyce.
Dziś, dziesięć lat później, Chiny dysponują kilkoma lodołamaczami oraz jednostkami badawczymi przystosowanymi do pracy w warunkach arktycznych. Tymczasem USA wciąż boryka się z niedoborem własnych lodołamaczy oraz jednostek patrolowych dalekiego zasięgu, zdolnych do operacji w tych wymagających warunkach.
Źródło: gcaptain.com


Stabilna liczba zawinięć, rosnące znaczenie Gdańska na mapie bałtyckich tras i symboliczny powrót największych jednostek – sezon wycieczkowy 2025 potwierdził ugruntowaną pozycję Portu Gdańsk w segmencie żeglugi pasażerskiej. Choć pandemia spowolniła rozwój w minionych latach, dziś Gdańsk znów przyciąga czołowych armatorów wycieczkowych.
W artykule
Rok 2022 przyniósł rekordowy wynik – aż 79 jednostek pasażerskich odwiedziło Port Gdańsk, przewożąc blisko 30 tysięcy pasażerów. Wzrost ten był efektem odbudowy ruchu po pandemii oraz zmian w trasach rejsowych po wybuchu wojny w Ukrainie. Po wprowadzeniu sankcji na Rosję, armatorzy zrezygnowali z zawijania do Sankt Petersburga – dotąd jednego z najczęściej odwiedzanych portów bałtyckich. W efekcie część ruchu przejęły polskie porty, w tym właśnie wspomniany Gdańsk.
🔗 Czytaj więcej: Port Gdańsk zainaugurował kolejny sezon żeglugi wycieczkowej
W kolejnych latach sytuacja ustabilizowała się – w 2023 roku odnotowano 42 zawinięcia, w 2024 roku 60, natomiast w 2025 roku 57. Do Gdańska przypłynęło łącznie ponad 27 tysięcy turystów z kilkudziesięciu krajów, głównie ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Po zejściu na ląd pasażerowie najczęściej odwiedzają Trakt Królewski, Dwór Artusa, Bazylikę Mariacką czy Europejskie Centrum Solidarności – punkty, które od lat budują rozpoznawalność miasta jako morskiej stolicy Polski.
Stabilny ruch to nie tylko efekt naturalnego zainteresowania turystów, lecz przede wszystkim konsekwentnej strategii promocyjnej. Port Gdańsk regularnie prezentuje swoją ofertę na międzynarodowych targach branżowych, takich jak Seatrade Cruise Global w Miami czy Seatrade Cruise Europe w Hamburgu.
Gdańsk ma ogromny potencjał turystyczny i logistyczny. Port Gdańsk jest położony w samym sercu historycznego miasta, co sprawia, że pasażerowie mogą w ciągu kilku godzin zwiedzić jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce. To ogromna przewaga konkurencyjna w porównaniu z wieloma innymi portami w regionie.
Michał Stupak, menedżer klienta w Dziale Rynku Żeglugowego ZMPG SA
Dzięki inwestycjom w infrastrukturę i pogłębieniu torów wodnych port może dziś przyjmować jednostki o długości do 250 metrów, a w przyszłości – jeszcze większe. Symbolicznym potwierdzeniem tej zmiany była wizyta Crystal Serenity – luksusowego statku o długości 250 metrów, należącego do linii Crystal Cruises. Na jego pokładzie znajduje się ponad 300 kabin, dwa baseny, kasyno i kort tenisowy – kwintesencja morskiego luksusu.
W tym samym sezonie czterokrotnie zawijał do Gdańska wycieczkowiec Viking Vella o długości 239 m, natomiast w przyszłym roku spodziewana jest jednostka Rotterdam o długości 299 m – największy wycieczkowiec, jaki kiedykolwiek odwiedził Gdańsk. To wydarzenie ma szansę stać się ważnym momentem w historii portu, symbolicznie potwierdzając jego status wśród najważniejszych przystanków bałtyckich rejsów pasażerskich.
Potencjał Gdańska jest jednak znacznie większy niż obecne 60 zawinięć rocznie. Według analiz port mógłby przyjmować nawet 120 jednostek w ciągu sezonu, przy odpowiednim rozplanowaniu grafików i dalszej rozbudowie infrastruktury.
🔗 Czytaj też: Port Gdańsk otrzymuje 100 mln euro z Unii Europejskiej
Jak podkreśla Michał Stupak, większość statków pasażerskich stacjonuje w Porcie Gdańsk od 8 do 12 godzin, co daje pasażerom możliwość intensywnego zwiedzania miasta i jego okolic. Coraz częściej pojawiają się również dłuższe wizyty typu „overnight”, trwające nawet do 24 godzin. Takie zawinięcia są szczególnie korzystne dla lokalnej gospodarki, ponieważ turyści mają wówczas możliwość skorzystania z hoteli, restauracji i atrakcji wieczornych, co przekłada się na realne wpływy dla miasta i regionu.
Dla portu i miasta każdy taki statek to nie tylko wydarzenie wizerunkowe, ale też realny impuls gospodarczy. Szacuje się, że jeden rejs to dla lokalnych przedsiębiorców przychód liczony w setkach tysięcy złotych. To także promocja regionu – bo pasażerowie, którzy odwiedzają Gdańsk w ramach rejsu, często wracają tu już samodzielnie.
Stabilny ruch, rosnące możliwości przyjmowania większych jednostek oraz konsekwentna promocja sprawiają, że Port Gdańsk umacnia swoją pozycję wśród portów Morza Bałtyckiego. Dla Gdańska to coś więcej niż tylko rozwój turystyki morskiej – to potwierdzenie, że miasto nad Motławą coraz śmielej sięga po miano bałtyckiego lidera w segmencie rejsów pasażerskich.
Źródło: Port Gdańsk