[powiazane1]
Inwestycja będzie „kluczową strategiczną bazą logistyczną i serwisową” – tak przynajmniej wydały w oświadczeniu władze istniejącego już wyspiarskiego chińskiego miasta Sansha, które jest obecnie uważane za najdalej wysunięty na południe ośrodek ChRLD. Chodzi zapewne o wzmocnienie obecności chińskiej marynarki wojennej, straży wybrzeża i lotnictwa, które mogłyby korzystać z położonych na sztucznie rozbudowanych w jeden organizm wyspach z zapasów paliwa, amunicji, przechodzić prostsze remonty itp.
„Musimy starannie zaplanować rozwój w oparciu o [topografię – red.] wysp i okolicznych raf, biorąc pod uwagę ich dopełniające się cechy” – powiedział sekretarz partii komunistycznej w Sansha Zhang Jun.
Przedsięwzięcie to kolejny krok mający na celu utwierdzenie chińskiej dominacji na Morzu Południowochińskim. Nie w smak jest to zarówno Stanom Zjednoczonym, których przedstawiciele otwarcie mówią o tym, że morze to zawsze będzie strefą międzynarodową, a co za tym idzie US Navy będzie tam operowała swobodnie, zgodnie z decyzjami Waszyngtonu. Przeciwko chińskiej dominacji są także inne państwa regionu: Malezja, Tajwan, Wietnam, Brunei, Indonezja i Filipiny, które wcześniej także głosowały za utrzymaniem międzynarodowego charakteru tego akwenu, a także inne państwa o mocarstwowym statusie, w tym należące do Unii Europejskiej.
[powiazane2]
Położona na wyspie Yongxing (jedna z wysp Parcelskich) Sansha liczy sobie obecnie kilka tysięcy mieszkańców, głównie rybaków i osiągnęła status miasta prefekturalnego. Na razie znajduje się tam port rybacki i niekomercyjne lotnisko, w najbliższych latach może się to najwyraźniej jednak zmienić. Pomimo skromnych gabarytów istnienie miasta, którego powierzchnia to kilkanaście kilometrów kwadratowych, ma uprawniać Chińczyków do zwierzchności nad dwoma milionami kilometrów kwadratowych spornych wód terytorialnych, a także Wysp Parcelskich i Wysp Spartly.
Podpis: tz