Operator gazociągu po dnie Bałtyku Nord Stream 2 przedłożył Danii kolejny, trzeci już wariant poprowadzenia rurociągu przez duńską strefę ekonomiczną. Kopenhaga wcześniej nie wydała zgody na dwa poprzednie warianty. Teraz będzie rozpatrywać trzeci, przewidujący, że trasa Nord Stream 2 przebiegać będzie w wyłącznej strefie ekonomicznej Danii na południe od wyspy Bornholm. Kłopoty z uzyskaniem duńskiej zgody z każdym upływającym miesiącem, a nawet tygodniem zwiększają prawdopodobieństwo, że Nord Stream 2 nie będzie uruchomiony w zapowiadanym od dawna przez Gazprom terminie – jeszcze 31 marca Aleksiej Miller utrzymywał, że budowa zostanie zakończona do końca 2019 roku. Różnica między różnymi wariantami trasy powoduje wydłużenie terminów realizacji projektu nawet o 9-12 miesięcy.
[powiazane1]
Rosyjska strategia przewidywała, że zanim wygaśnie kontrakt tranzytowy z Ukrainą, powstaną dwa wielkie gazociągi omijające ten kraj: na południu TurkStream, na północy Nord Stream 2. Choć nawet wtedy Gazprom nie mógłby zupełnie zrezygnować z trasy ukraińskiej. Jednak byłyby to nieduże w porównaniu do obecnego stanu ilości surowca. Teraz okazuje się, że tego gazu będzie dużo więcej. Zwłoka z Nord Stream 2 oznacza również, że Kijów ma większe szanse na uzyskanie korzystnych warunków tranzytu – bo to Rosja staje pod ścianą. Gazprom ma bowiem swoje zobowiązania dotyczące dostaw gazu do Europy. Nawet jeśli uda się uruchomić obie nitki TurkStream i wykorzystać Gazociąg Transbałkański, to przy zachowaniu poziomu dostaw do Europy z 2018 roku (a przecież Gazprom chce eksportować coraz więcej) Rosjanie będą zmuszeni kierować przez Ukrainę od stycznia 2020 roku nawet 68 mld m³ gazu. W 2017 roku były 93 mld m³ więc oznacza to spadek o jedną trzecią. Ale i tak jest to opcja nieporównanie korzystniejsza, niż to, czym straszyli Rosjanie (10-30 mld m³). Zresztą nawet przy mało realnym dotrzymaniu terminu i uruchomieniu Nord Stream 2 w 2019 roku, nie da się od razu wykorzystać pełni mocy gazociągu. Jest to raczej możliwe dopiero w 2022 roku. Jeśli dodać do tego planowany termin oddania drugiej nitki TurkStream, niemalże całkowitą możliwość zrezygnowania z tranzytu przez Ukrainę Gazprom uzyska dopiero w 2024 r.
Źródło: Warsaw Institute.