Tarcia i potyczki medialne związane z dorocznymi manewrami sił morskich Ukrainy oraz państw NATO pk. „Sea Breeze” na Morzu Czarnym osiągnęły punkt krytyczny do tego stopnia, że jeden z rosyjskich dyplomatów posunął się do groźby „dania w nos” krajom Zachodu, jeśli nadal będą prowokować Rosję zbliżając się zbyt blisko do wybrzeży okupowanego Krymu.
Sea Breeze to mające już 24-letnią tradycję coroczne ćwiczenia sił morskich których gospodarzem nominalnym jest Marynarka Wojenna Ukrainy, a gospodarzem i kierownikiem faktycznym jest dowództwo VI Floty US Navy, przy współudziale dowództwa sił morskich NATO.
Tegoroczna edycja, która rozpoczęła się 28 czerwca zgromadziła wyjątkowo międzynarodową obsadę okrętów z 32 państw, zarówno będących członkami Sojuszu jak i spoza niego. Przebieg ćwiczenia charakteryzował się wyjątkowym natężeniem epizodów jak też szeregiem politycznych wyzwań rzuconych Federacji Rosyjskiej w związku z nieuznawaną przez świat Zachodu okupacją Półwyspu Krymskiego. Zakończenie ćwiczenia nastąpi w tą sobotę, tj. 10 lipca br.
W skład ćwiczącego zespołu wchodził między innymi niszczyciel HMS Defender, który przyciągnął uwagę Rosji 23 czerwca, kiedy to przepłynął wzdłuż wybrzeża Krymu, wewnątrz deklarowanego przez Rosję 12-milowego pasa „wód terytorialnych”. Wielka Brytania uznaje Krym za terytorium Ukrainy, a jego okupację przez Rosję uważa za bezprawną, a tym samym nie uznaje prawa Rosji zarówno do deklarowania linii wód terytorialnych wokół Krymu, jak i sprawowania jurysdykcji nad nimi.
Po zrealizowaniu, przez okręt Royal Navy, tranzytu w ramach prawa do swobody żeglugi, rosyjskie ministerstwo obrony przystąpiło do wojny informacyjnej wydając oświadczenie sugerujące, że HMS Defender został przegoniony strzałami ostrzegawczymi oraz bombardowaniem na kursie przed dziobem.
Ministerstwo Obrony Wielkiej Brytanii zaprzeczyło rosyjskim twierdzeniom, aby w pobliżu HMD Defender oddano jakiekolwiek strzały ostrzegawcze lub zrzucono bomby. Wkrótce po oświadczeniu w sieci udostępniono film z pokładu okrętu, który zrealizował przebywający na nim korespondent wojskowy telewizji BBC.
W odpowiedzi na brytyjskie oświadczenie, rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow powiedział rosyjskim agencjom prasowym, że jeśli brytyjscy „koledzy nie zrozumieli … możemy zrzucić bomby, i to nie tylko na kursie przed dziobem, ale prosto w cel”.
Również holenderskie ministerstwo obrony wystąpiło z oskarżeniami wobec rosyjskich sił zarzucając im agresywne zachowanie podczas prowadzenia przez rosyjskie myśliwce wielogodzinnych „ataków pozorowanych” na okręt wojenny holenderskiej marynarki wojennej HMNLS Evertsen, przy jednoczesnym prowadzeniu walki elektronicznej zakłócając pracę systemów okrętowych.
Holenderski minister obrony Ank Bijleveld-Schouten powiedział, że nie ma „żadnego usprawiedliwienia dla tego rodzaju agresywnych działań, które niepotrzebnie zwiększają prawdopodobieństwo incydentu”.
Prawdopodobnie HMNLS Evertsen został „ukarany” za towarzyszenie HMS Defender podczas testowania Rosjan w trakcie tranzytu w ramach „prawa swobodnego przepływu”.
Ponieważ Rosja uważa Krym za swoją własność, dlatego przyznaje sobie prawo do stanowienia granicy wód terytorialnych wokół okupowanego Krymu i wbrew zapisom Konwencji ONZ „Prawo Morza” żąda, aby zagraniczne jednostki rządowe (takimi są okręty wojenne) wnosiły do władz rosyjskich o zgodę na wpłynięcie na rzekome „wody terytorialne” Federacji Rosyjskiej.
Rosyjscy urzędnicy, już przed ćwiczeniem Sea Breeze, ostrzegli siły NATO by trzymały się z dala od wyznaczonej przez Rosję strefy.
Komandor porucznik Daniel Marzluff, z dowództwa VI Floty, odpowiedzialny za obszar Morza Czarnego, powiedział Newsweekowi, że ćwiczenia były sposobem na pokazanie determinacji w obliczu rosyjskiej agresji na Krymie i we wschodniej Ukrainie.
„Tutaj, na Morzu Czarnym, mamy trzech sojuszników NATO, którzy są przygotowani i gotowi do odpowiedzi na każdy rodzaj rosyjskiej agresji”. Dodał, że „jest to najbardziej skuteczna metoda okazania jednolitego frontu przeciwko tego rodzaju bezprawnych działań”.
Autor: Mirosław Ogrodniczuk