Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Zgodnie z deklaracją ministra obrony Ben’a Wallace’a, Wielka Brytania rozpoczyna przebudowę pierwszego statku Topaz Tangaroa, na okręt oceanograficzny dla Royal Navy służący do walki z zagrożeniami podmorskimi.
Pierwszy z dwóch statków Topaz Tangaroa dla brytyjskiej marynarki wojennej do ochrony infrastruktury krytycznej, zawinął 19 stycznia do stoczni Cammell Laird w Birkenhead. Stanie się on pierwszą brytyjską jednostką przeznaczoną do ochrony infrastruktury krytycznej na dnie morza. Okręt ma być oddany do eksploatacji za sześć miesięcy.
Pierwszy wielozadaniowy okręt badawczy do walki z zagrożeniami w głębinach i na dnie morskim, Topaz Tangaroa został zakupiony na rynku wtórnym. Jednostka zostanie zmodyfikowana i wyposażona w Wielkiej Brytanii. Drugi okręt zostanie od podstaw zbudowany w Wielkiej Brytanii.
Po zainstalowaniu sprzętu wojskowego, jednostka ma zostać przemalowana na szaro – pierwszy z dwóch planowanych okrętów Multi-Role Oceanographic Survey (MROS) – rozpocznie szkolenie z Royal Fleet Auxiliary, aby przygotować się do pierwszych operacji na linii frontu tego lata.
Czytaj więcej: https://portalstoczniowy.pl/kolejny-terminal-fsru-juz-w-niemczech/
W obliczu inwazji Rosji na Ukrainę Royal Navy chce chronić infrastrukturę krytyczną i dlatego tego typu przedsięwzięcia traktuje priorytetowo.
Ben Wallace, sekretarz obrony Wielkiej Brytanii
Royal Navy poszukiwała na rynkach światowych jednostki, która spełniałaby wymogi i wybrała statek Topaz Tangaroa. Jednostka została zbudowana w Norwegii cztery lata temu, aby wspierać różnorodne operacje podwodne, takie jak praca na platformach wiertniczych, prace budowlane, konserwacyjne i inspekcyjne, a także badania i operacje zdalnie sterowanych pojazdów autonomicznych łodzi podwodnych, co czyni go idealnym do nadzoru infrastruktury podwodnej i walki na dnie morza.
Wypierająca 6 000 ton jednostka, wyposażona w lądowisko dla helikopterów, dźwig i rozległy pokład roboczy – o powierzchni 1000 metrów kwadratowych w ostaniem czasie była wykorzystywana na Pacyfiku przy podwodnych projektach budowlanych.
Statek posiada moonpool czyli basen umożliwiający opuszczanie z wnętrza okrętu sprzętu do prac podwodnych.
Okręt, którego nowa nazwa wojskowa nie została jeszcze ogłoszona, będzie obsadzony przez około dwudziestu pięciu marynarzy RFA, dodatkowo do 60 specjalistów Royal Navy będzie obsługiwać systemy nadzoru podwodnego oraz inne systemy badawcze i wojenne po zaokrętowaniu.
Czytaj też: https://portalstoczniowy.pl/kolejny-wzrost-przeladunkow-w-porcie-gdansk/
Nowe brytyjskie okręty będą wyposażone w zaawansowane sensory i zdalnie sterowane i autonomiczne drony podwodne, które będą zbierać dane pomocne w ochronie brytyjskich wód i głębin. Jednostki te będą mogły również wspierać inne zadania obronne, w tym ćwiczenia i operacje w Arktyce, która będzie coraz bardziej spornym obszarem.
Szczególnie ważnym zadaniem okrętów będzie inspekcja i kontrola bezpieczeństwa kabli podmorskich, które są niezbędne dla globalnej gospodarki i komunikacji między państwami. Działania wojenne na morzu stwarzają szczególne ryzyko sabotażu podmorskiej infrastruktury kablowej, co stanowi w ocenie Brytyjczyków egzystencjalne zagrożenie dla Wielkiej Brytanii.
Skala tego zadania oznacza, że nie może go podjąć sama Królewska Marynarka Wojenna, jeden lub dwa okręty i kilka UUV to krok we właściwym kierunku, ale potrzebne są większe zasoby. Zabezpieczenie tej wrażliwości będzie wymagało szerszej współpracy międzynarodowej między rządami, marynarkami i przemysłem. Nie jest też chyba nierozsądne sugerowanie, że zamożne korporacje energetyczne i telekomunikacyjne, które są właścicielami tej strategicznie ważnej infrastruktury, wnoszą bezpośredni wkład finansowy w jej ochronę.
Źródło: Royal Navy/Tomasz Witkiewicz


Stabilna liczba zawinięć, rosnące znaczenie Gdańska na mapie bałtyckich tras i symboliczny powrót największych jednostek – sezon wycieczkowy 2025 potwierdził ugruntowaną pozycję Portu Gdańsk w segmencie żeglugi pasażerskiej. Choć pandemia spowolniła rozwój w minionych latach, dziś Gdańsk znów przyciąga czołowych armatorów wycieczkowych.
W artykule
Rok 2022 przyniósł rekordowy wynik – aż 79 jednostek pasażerskich odwiedziło Port Gdańsk, przewożąc blisko 30 tysięcy pasażerów. Wzrost ten był efektem odbudowy ruchu po pandemii oraz zmian w trasach rejsowych po wybuchu wojny w Ukrainie. Po wprowadzeniu sankcji na Rosję, armatorzy zrezygnowali z zawijania do Sankt Petersburga – dotąd jednego z najczęściej odwiedzanych portów bałtyckich. W efekcie część ruchu przejęły polskie porty, w tym właśnie wspomniany Gdańsk.
🔗 Czytaj więcej: Port Gdańsk zainaugurował kolejny sezon żeglugi wycieczkowej
W kolejnych latach sytuacja ustabilizowała się – w 2023 roku odnotowano 42 zawinięcia, w 2024 roku 60, natomiast w 2025 roku 57. Do Gdańska przypłynęło łącznie ponad 27 tysięcy turystów z kilkudziesięciu krajów, głównie ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Po zejściu na ląd pasażerowie najczęściej odwiedzają Trakt Królewski, Dwór Artusa, Bazylikę Mariacką czy Europejskie Centrum Solidarności – punkty, które od lat budują rozpoznawalność miasta jako morskiej stolicy Polski.
Stabilny ruch to nie tylko efekt naturalnego zainteresowania turystów, lecz przede wszystkim konsekwentnej strategii promocyjnej. Port Gdańsk regularnie prezentuje swoją ofertę na międzynarodowych targach branżowych, takich jak Seatrade Cruise Global w Miami czy Seatrade Cruise Europe w Hamburgu.
Gdańsk ma ogromny potencjał turystyczny i logistyczny. Port Gdańsk jest położony w samym sercu historycznego miasta, co sprawia, że pasażerowie mogą w ciągu kilku godzin zwiedzić jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce. To ogromna przewaga konkurencyjna w porównaniu z wieloma innymi portami w regionie.
Michał Stupak, menedżer klienta w Dziale Rynku Żeglugowego ZMPG SA
Dzięki inwestycjom w infrastrukturę i pogłębieniu torów wodnych port może dziś przyjmować jednostki o długości do 250 metrów, a w przyszłości – jeszcze większe. Symbolicznym potwierdzeniem tej zmiany była wizyta Crystal Serenity – luksusowego statku o długości 250 metrów, należącego do linii Crystal Cruises. Na jego pokładzie znajduje się ponad 300 kabin, dwa baseny, kasyno i kort tenisowy – kwintesencja morskiego luksusu.
W tym samym sezonie czterokrotnie zawijał do Gdańska wycieczkowiec Viking Vella o długości 239 m, natomiast w przyszłym roku spodziewana jest jednostka Rotterdam o długości 299 m – największy wycieczkowiec, jaki kiedykolwiek odwiedził Gdańsk. To wydarzenie ma szansę stać się ważnym momentem w historii portu, symbolicznie potwierdzając jego status wśród najważniejszych przystanków bałtyckich rejsów pasażerskich.
Potencjał Gdańska jest jednak znacznie większy niż obecne 60 zawinięć rocznie. Według analiz port mógłby przyjmować nawet 120 jednostek w ciągu sezonu, przy odpowiednim rozplanowaniu grafików i dalszej rozbudowie infrastruktury.
🔗 Czytaj też: Port Gdańsk otrzymuje 100 mln euro z Unii Europejskiej
Jak podkreśla Michał Stupak, większość statków pasażerskich stacjonuje w Porcie Gdańsk od 8 do 12 godzin, co daje pasażerom możliwość intensywnego zwiedzania miasta i jego okolic. Coraz częściej pojawiają się również dłuższe wizyty typu „overnight”, trwające nawet do 24 godzin. Takie zawinięcia są szczególnie korzystne dla lokalnej gospodarki, ponieważ turyści mają wówczas możliwość skorzystania z hoteli, restauracji i atrakcji wieczornych, co przekłada się na realne wpływy dla miasta i regionu.
Dla portu i miasta każdy taki statek to nie tylko wydarzenie wizerunkowe, ale też realny impuls gospodarczy. Szacuje się, że jeden rejs to dla lokalnych przedsiębiorców przychód liczony w setkach tysięcy złotych. To także promocja regionu – bo pasażerowie, którzy odwiedzają Gdańsk w ramach rejsu, często wracają tu już samodzielnie.
Stabilny ruch, rosnące możliwości przyjmowania większych jednostek oraz konsekwentna promocja sprawiają, że Port Gdańsk umacnia swoją pozycję wśród portów Morza Bałtyckiego. Dla Gdańska to coś więcej niż tylko rozwój turystyki morskiej – to potwierdzenie, że miasto nad Motławą coraz śmielej sięga po miano bałtyckiego lidera w segmencie rejsów pasażerskich.
Źródło: Port Gdańsk