Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Ukraina zamawia kolejne dwie korwety w ramach strategii bezpieczeństwa morskiego

Pomimo dominacji dronów morskich na Morzu Czarnym, Ukraina nie rezygnuje z budowy nowoczesnych sił morskich. Zamówienie dwóch kolejnych korwet w tureckich stoczniach to nie tylko krok w stronę modernizacji ukraińskiej marynarki wojennej, ale także wyraźny sygnał determinacji w obronie morskich interesów państwa pogrążonego w wojnie.

Ukraińskie drony morskie zrewolucjonizowały działania na Morzu Czarnym – są szybkie, precyzyjne i skuteczne w atakach na rosyjskie jednostki. Jednak nawet najbardziej zaawansowane drony nie zastąpią okrętów zdolnych do wielodniowych patroli, eskorty statków handlowych czy pełnienia roli tarczy przeciwlotniczej. Decyzja o zamówieniu dwóch kolejnych korwet to nie tylko krok ku modernizacji floty, ale także jasny sygnał, że Ukraina planuje długoterminowe zabezpieczenie swoich interesów morskich.

Te jednostki to coś więcej niż tylko modernizacja floty – to jasny sygnał, że Ukraina patrzy w przyszłość i chce zabezpieczyć swoje interesy na Morzu Czarnym na długie lata. Drony są przyszłością, ale to okręty pozostają fundamentem siły każdej marynarki wojennej.

Strategiczna współpraca z Turcją

Warto przypomnieć, że 14 grudnia 2020 roku Ministerstwo Obrony Ukrainy podpisało umowę z tureckimi firmami na budowę dwóch korwet. Stępkę pierwszej jednostki, Hetman Iwan Mazepa (F211), położono 7 września 2021 roku w stoczni RMK Marine w Tuzli. Obecnie okręt przechodzi intensywne próby morskie, które mają potwierdzić jego gotowość operacyjną. Natomiast druga jednostka, Hetman Iwan Wyhowski (F212), została zwodowana na początku sierpnia bieżącego roku. Realizacja tego projektu pokazuje, że Ukraina skutecznie wdraża strategię modernizacji swojej marynarki wojennej, pomimo trwającej wojny.

Sukces pierwszej i drugiej jednostki skłoniły ukraińskie władze do kontynuacji współpracy z tureckimi stoczniami. Nowe okręty prawdopodobnie będą należeć do typu Ada, opracowanej w ramach pierwszej fazy programu MiLGEM, choć mogą zostać dostosowane do specyficznych wymagań Marynarki Wojennej Ukrainy. Dotychczasowa realizacja projektu pokazała, że te jednostki charakteryzują się wszechstronnością i nowoczesnością, oferując zdolności zarówno w zakresie obrony przeciwlotniczej, jak i zwalczania okrętów podwodnych.

Pierwotny kontrakt przewidywał budowę do czterech korwet, dlatego decyzja o zamówieniu kolejnych dwóch wpisuje się w długoterminowy plan odbudowy zdolności ukraińskiej floty. Umowy mają zostać podpisane do 2026 roku, a ich realizacja zakończy się najpóźniej w 2030 roku. Współpraca z tureckimi stoczniami to nie tylko transfer technologii, ale także budowanie trwałego partnerstwa, które może mieć kluczowe znaczenie dla przyszłości ukraińskiej marynarki wojennej.

Nowoczesne korwety na nowe czasy

Nowe korwety mają stać się pierwszymi pełnowymiarowymi i nowoczesnymi okrętami nawodnymi w historii niepodległej Ukrainy. Ich zadania będą jasne: obrona wybrzeża, ochrona szlaków żeglugowych, a także patrolowanie kluczowych obszarów Morza Czarnego i Azowskiego. To również symbol odbudowy zdolności morskich Ukrainy, które zostały poważnie nadwyrężone w wyniku działań wojennych i utraty Krymu.

Jednak siła tych jednostek nie leży wyłącznie w ich symbolice czy zadaniach operacyjnych, ale przede wszystkim w zaawansowanym uzbrojeniu, jakie ze sobą niosą. Korwety typu Ada, o wyporności około 2400 ton i długości 99 metrów, są efektem pierwszej fazy tureckiego programu MiLGEM i stanowią przykład udanego połączenia nowoczesnych technologii z wielozadaniowością. Ukraina stanie się drugim po Pakistanie zagranicznym użytkownikiem tych okrętów, co podkreśla rosnące znaczenie współpracy technologicznej między Ankarą a Kijowem.

Na pokładach ukraińskich korwet znajdzie się imponujące uzbrojenie. Zgodnie z informacjami Ministerstwa Obrony Ukrainy, jednostki zostaną wyposażone w wyrzutnie pocisków przeciwokrętowych (typ pozostaje tajemnicą), system przeciwlotniczy MBDA VL MICA, 76-milimetrową armatę uniwersalną Leonardo OTO Melara Super Rapido oraz 35-milimetrowy zestaw artyleryjski Aselsan Gökdeniz. Dodatkowo, na pokładzie znajdą się dwa zdalnie sterowane stanowiska uzbrojenia Aselsan STAMP z karabinami kalibru 12,7 mm.

Zwalczanie okrętów podwodnych również zostało starannie zaplanowane. Korwety będą wyposażone w 324-milimetrowe wyrzutnie torped EuroTorp MU90 Impact, które są uznawane za jedne z najskuteczniejszych tego typu systemów na świecie. Operacyjne możliwości uzupełni śmigłowiec pokładowy, którego dokładny typ nie został jeszcze ujawniony.

Wyzwania operacyjne i logistyczne

Mimo ambitnych planów, ukraińska marynarka wojenna stoi przed poważnym wyzwaniem: gdzie będą bazować nowe korwety? W czasie trwającej wojny rosyjska blokada portów nad Morzem Czarnym sprawia, że bezpieczne stacjonowanie jednostek w tym rejonie jest niemożliwe. Przykład brytyjskich niszczycieli min typu Sandown – Czerkasy i Czernichów, które stacjonują tymczasowo w bazie Royal Navy w Portsmouth, pokazuje, że Ukraina musi szukać alternatywnych rozwiązań.

Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że zgodnie z zapisami konwencji z Montreux z 1936 roku, Turcja nie zezwala na przepływ okrętów wojennych przez cieśniny Bosfor i Dardanele, jeśli należą one do krajów zaangażowanych w konflikt. W praktyce oznacza to, że Czerkasy i Czernichów nie mogą powrócić do ukraińskich portów, dopóki działania wojenne nie ustaną.

Jednym z tymczasowych rozwiązań jest bazowanie ukraińskich jednostek w portach sojuszniczych krajów NATO, czego przykładem są niszczyciele min Czerkasy i Czernichów, które obecnie stacjonują w brytyjskim porcie Portsmouth. Takie rozwiązanie zapewnia im bezpieczeństwo oraz możliwość prowadzenia regularnych działań operacyjnych i szkoleń.

Sytuacja z korwetami typu Ada może być jednak inna. Jako że te jednostki zostały zakupione przez turecki rząd i zbudowane w tureckiej stoczni, istnieje niejasność, czy Turcja zablokuje ich przejście przez cieśninę. Możliwe, że korwety pozostaną formalnie „tureckie” do momentu przekazania ich na Morzu Czarnym. W przypadku blokady mogłyby one operować na Morzu Śródziemnym, co potencjalnie rozszerzyłoby zasięg konfliktu. Wprowadzenie nowych jednostek na te wody mogłoby zmusić zarówno sojuszników Ukrainy, jak i jej przeciwników, do zwiększenia swojej obecności na wodach Morza Śródziemnego, co potencjalnie prowadziłoby do eskalacji działań zbrojnych na tych wodach.

Nowy rozdział ukraińskiej marynarki wojennej

Decyzja o budowie kolejnych korwet to coś więcej niż tylko zakup sprzętu wojskowego. To sygnał dla świata, że Ukraina nie rezygnuje ze swoich morskich ambicji i jest gotowa inwestować w długoterminowe bezpieczeństwo oraz stabilność regionu. W połączeniu z nowoczesnymi dronami morskimi, nowe korwety mają szansę stworzyć unikalny i skuteczny system obrony wybrzeża, który stanie się jednym z filarów ukraińskiej strategii wojskowej na Morzu Czarnym.

Ostateczny sukces tego programu będzie uzależniony nie tylko od jakości technologii i dostarczonego sprzętu, ale przede wszystkim od zdolności Ukrainy do pokonania licznych wyzwań logistycznych i operacyjnych. Stabilne finansowanie, odpowiednia infrastruktura oraz skuteczne szkolenie załóg będą kluczowe dla powodzenia tego przedsięwzięcia. Finalizacja umów przewidziana jest na 2026 rok, a zakończenie realizacji planowane jest na 2030 rok – to ambitny, ale realistyczny plan odbudowy potencjału morskiego Ukrainy.

Autor: Marcin Szywała

https://portalstoczniowy.pl/category/marynarka-bezpieczenstwo/
Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Ratownik: trzecia szansa

    Ratownik: trzecia szansa

    26 listopada 2025 roku w PGZ Stoczni Wojennej w Gdyni nastąpi symboliczne cięcie pierwszych blach pod budowę okrętu ratowniczego Ratownik. To wydarzenie, które po niemal dekadzie starań i trzech podejściach do realizacji programu, wreszcie rozpoczyna fizyczną budowę jednostki. 

    Droga do tego momentu była wyboista – pierwsze podejście zakończyło się zerwaniem umowy w 2020 roku, drugie anulowano w 2022, ale trzecia próba, z kontraktem podpisanym w grudniu 2024 roku, przynosi realne efekty. Nowy okręt ratowniczy dla Marynarki Wojennej RP przestał być odległym planem i staje się rzeczywistością, która zmieni zdolności operacyjne polskiej floty na kolejne dekady.

    Niemal dekada starań

    Historia programu Ratownik jest dobrym przykładem wytrwałości w dążeniu do strategicznego celu. W 2015 roku rozpoczęto fazę analityczno-koncepcyjną, która miała określić wymagania dla następców dwóch okrętów ratowniczych ORP Piast i ORP Lech, służących nieprzerwanie od 1974 roku. We wrześniu 2017 roku ogłoszono przetarg, który zakończył się podpisaniem pierwszej umowy o wartości 755 milionów złotych na budowę jednego okrętu z opcją na drugi. Planowany termin dostawy: koniec listopada 2022 roku.

    Pierwsze podejście zakończyło się jednak niepowodzeniem. W kwietniu 2020 roku Ministerstwo Obrony Narodowej zerwało umowę ze względu na niemożność zaakceptowania nowych propozycji dotyczących terminu oraz wartości kontraktu. Przekroczenie kosztów i trudności z dotrzymaniem harmonogramu uniemożliwiły kontynuację realizacji.

    Czytaj więcej: PRS nadzoruje budowę okrętu ratowniczego pk. Ratownik dla MW RP

    Już miesiąc później podjęto drugie podejście – w maju 2020 roku zatwierdzono dokumenty dotyczące zakupu, a w lipcu rozpoczęto nowe negocjacje. Po ponad półtora roku procedur, w lutym 2022 roku Agencja Uzbrojenia anulowała postępowanie. Decyzja zapadła w nowych realiach geopolitycznych – tuż po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, gdy cały system obronności Polski przechodził gruntowną przebudowę i weryfikację priorytetów.

    Blisko dwa lata przerwy nie oznaczały jednak rezygnacji z programu. W 2024 roku podjęto trzecie podejście, powiązując Ratownika z szerszymi inwestycjami marynarki, w tym z programem zakupu okrętów podwodnych Orka. W grudniu 2024 roku w Gdyni podpisano kontrakt o wartości przekraczającej 1 miliard złotych z konsorcjum PGZ Stoczni Wojennej, Polskiej Grupy Zbrojeniowej oraz Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Centrum Techniki Morskiej.

    Pragnę w imieniu Załogi Stoczni potwierdzić zobowiązanie wobec Marynarki Wojennej RP: nasz zespół specjalistów jest w pełni przygotowany, aby zrealizować tę inwestycję łączącą najnowocześniejsze technologie z naszym wieloletnim doświadczeniem.

    powiedział Marcin Ryngwelski, Prezes Zarządu PGZ Stoczni Wojennej podczas ceremonii podpisania kontraktu.

    Co zyskuje Marynarka Wojenna

    Ratownik to znacznie więcej niż wymiana pięćdziesięcioletnich jednostek. To jakościowy skok w zdolnościach ratowniczych polskiej floty, który odpowiada na współczesne wyzwania operacyjne. Podstawowym zadaniem będzie zabezpieczenie działań okrętów podwodnych – zarówno obecnego ORP Orzeł, jak i przyszłych jednostek programu Orka. Ratownik będzie dysponował systemami pozwalającymi na lokalizację uszkodzonej jednostki podwodnej, komunikację z załogą oraz przeprowadzenie operacji ratunkowej na pełnym zakresie głębokości występujących na Bałtyku.

    Drugim kluczowym obszarem zastosowania jest ochrona infrastruktury krytycznej. Wydarzenia ostatnich miesięcy – uszkodzenie kabla EstLink2 czy incydenty z gazociągami – pokazują rosnące zagrożenia dla instalacji podmorskich. Ratownik będzie wyposażony w systemy inspekcyjne i interwencyjne pozwalające na monitoring i ochronę kabli komunikacyjnych, rurociągów oraz polskich farm wiatrowych na Bałtyku, których budowa dynamicznie postępuje.

    Trzecim wymiarem jest współpraca z NATO. Ratownik będzie mógł uczestniczyć w międzynarodowych ćwiczeniach ratowniczych, wspierać operacje sojusznicze oraz zapewniać zabezpieczenie podczas wspólnych manewrów na Bałtyku. To szczególnie istotne w kontekście rosnącej aktywności NATO w regionie i konieczności dysponowania odpowiednimi zdolnościami ratowniczymi na wypadek incydentów z udziałem jednostek podwodnych państw sojuszniczych.

    Największy na Bałtyku

    Przy długości 96 metrów, szerokości 19 metrów i wyporności 6500 ton Ratownik będzie jednym z największych okrętów ratowniczych w regionie Morza Bałtyckiego. To ponad trzykrotnie większa wyporność niż obecnie eksploatowane ORP Piast i ORP Lech (około 1800 ton). Dla porównania – szwedzki HSwMS Belos, wprowadzony do służby w 2019 roku i uznawany za nowoczesną jednostkę ratowniczą, ma wyporność około 4300 ton.

    Zasięg 6000 mil morskich przy prędkości ekonomicznej oznacza, że Ratownik będzie mógł prowadzić wielotygodniowe operacje bez uzupełniania paliwa, obejmując swoim zasięgiem nie tylko cały akwen Bałtyku, ale również znaczną część Morza Północnego. Autonomiczność 30-40 dni pozwoli na długotrwałe misje ratownicze lub monitorujące bez konieczności powrotu do bazy.

    Czytaj też: Ratownik – przyszła jednostka ratownicza dla Marynarki Wojennej RP

    Załoga licząca 100 osób plus 9 dodatkowych specjalistów to zespół obejmujący nie tylko marynarzy, ale również operatorów zaawansowanych systemów ratowniczych, nurków głębinowych, personel medyczny oraz specjalistów od konkretnych typów jednostek podwodnych lub infrastruktury podmorskiej – w zależności od charakteru misji.

    Jednostka będzie wyposażona w zaawansowane systemy sonarowe, pozycjonowanie dynamiczne umożliwiające precyzyjne utrzymanie pozycji podczas operacji oraz infrastrukturę do obsługi bezzałogowych pojazdów podwodnych docierających do miejsc niedostępnych dla nurków. To sprzęt, który stawia Ratownika w gronie najnowocześniejszych jednostek tego typu w Europie.

    Od stoczni do służby

    Cięcie pierwszych blach 26 listopada 2025 roku to pierwszy fizyczny etap realizacji programu. Zgodnie z harmonogramem, w lutym 2026 roku odbędzie się ceremonia położenia stępki – oficjalne rozpoczęcie składania kadłuba. W 2027 roku zaplanowano wodowanie, po którym rozpoczną się próby morskie wszystkich systemów okrętowych. Ostateczne przekazanie jednostki Marynarce Wojennej RP ma nastąpić w 2029 roku.

    Kontrakt o wartości przekraczającej 1 miliard złotych – znacząco wyższej niż 755 milionów w pierwszym podejściu z 2017 roku – odzwierciedla nie tylko inflację, ale przede wszystkim rozszerzone wymagania operacyjne. Projekt został wzbogacony o dodatkowe systemy związane z ochroną infrastruktury krytycznej oraz zabezpieczeniem operacji przyszłych okrętów podwodnych, których w 2017 roku nie uwzględniano w takim zakresie.

    PGZ Stocznia Wojenna jako główny wykonawca odpowiada za budowę kadłuba i integrację systemów, wykorzystując doświadczenia zdobyte przy realizacji programu Miecznik. Polska Grupa Zbrojeniowa koordynuje współpracę z dostawcami systemów, a Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Centrum Techniki Morskiej wnosi specjalistyczną wiedzę projektową w zakresie systemów ratowniczych. Model konsorcjalny, sprawdzony już w programie Kormoran II, zapewnia efektywny podział zadań i odpowiedzialności.

    Inwestycja w przyszłość

    Wprowadzenie Ratownika do służby w 2029 roku znacząco wzmocni zdolności Marynarki Wojennej RP, ale jego znaczenie wykracza poza sam moment przekazania jednostki. To platforma, która będzie służyć przez kolejne trzy-cztery dekady, zabezpieczając operacje przyszłych okrętów podwodnych programu Orka, chroniąc rosnącą infrastrukturę krytyczną na Bałtyku oraz umożliwiając pełnoprawne uczestnictwo Polski w sojuszniczych strukturach ratownictwa podwodnego NATO.

    Czytaj również: MSPO 2024: programy morskie RATOWNIK i MIECZNIK w centrum uwagi

    Kontekst geopolityczny roku 2024 i 2025 pokazuje, jak trafna była decyzja o powrocie do programu. Bałtyk zyskał dodatkowe znaczenie strategiczne – budowa polskich farm wiatrowych, incydenty z uszkodzeniami infrastruktury podmorskiej, rosnąca obecność NATO w regionie. Wszystkie te czynniki potwierdzają, że nowoczesny i wszechstronny okręt ratowniczy to nie luksus, ale konieczność operacyjna.

    Droga do realizacji programu Ratownik trwała niemal dekadę i wymagała trzech podejść, ale determinacja w dążeniu do tego celu przynosi efekty. 26 listopada, gdy w gdyńskiej stoczni wycięte zostaną pierwsze blachy, rozpocznie się kolejny rozdział w historii polskiego ratownictwa morskiego. Rozdział, który za cztery lata zaowocuje wprowadzeniem do służby jednego z najnowocześniejszych okrętów ratowniczych na Bałtyku.

    Autor: Mariusz Dasiewicz