Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Oto ich treść:
Obaj Panowie byli uprzejmi odpowiedzieć nam na pytania. I zarówno z Centrum Informacyjnego Rządu, jak też z Centrum Operacyjnego MON otrzymaliśmy identyczne odpowiedzi.
Można by się cieszyć z faktu tak głębokiej jednomyślności w rządzie jednak po ich przeczytaniu należałoby tą sprawę skomentować następująco: treść odpowiedzi jest idealnym odzwierciedleniem stanu Marynarki Wojennej i jednocześnie pokazuje stosunek wszystkich dotychczas rządzących sił politycznych do naszych nieszczęsnych sił morskich.
Portal Stoczniowy zapytał Pana Premiera i Pana Ministra o świadomość występowania sytuacji gdzie zamiast w okręty zdolne do prowadzenia wojny inwestujemy w okręty zdolne jedynie do pomagania w prowadzeniu wojny.
W odpowiedzi, obaj Panowie z uporem maniaka próbują nas przekonać że wprowadzenie do służby okrętu patrolowego Ślązak i niszczyciela min Kormoran II rozwiązuje wszelkie bolączki trapiące Marynarkę Wojenną, bo przecież okręty są nowe. Niestety, nie rozwiązuje.
Kormoran II jest okrętem ważnym, jednak problem w tym że jest on okrętem zabezpieczenia działań bojowych i w przypadku faktycznego zagrożenia wymaga osłony okrętu zdolnego do zwalczania zagrożenia powietrznego, a takich okrętów nie posiadamy.
Na osłonę lotnictwa Marynarka Wojenna też nie ma co liczyć gdyż tego lotnictwa jest wciąż za mało nawet dla wsparcia wojsk lądowych, a co dopiero dla kolejnego rodzaju sił zbrojnych.
Będąc przy lotnictwie. Przy kolejnej nie-odpowiedzi, na zadane przez Portal Stoczniowy pytanie, obaj Panowie jednogłośnie odpisują że „MW otrzymała osiem zmodernizowanych śmigłowców W3-WARM Anakonda. Dostarczone do Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej śmigłowce, wraz z zamówionymi czterema śmigłowcami AW-101, pozwolą na skuteczne prowadzenie akcji poszukiwania i ratowania życia ludzkiego na morzu. Ponadto śmigłowce AW-101 zapewnią dodatkowe zdolności w zakresie zwalczania okrętów podwodnych
w sytuacji konfliktu zbrojnego”.
Niestety, w lotnictwie mamy powielenie tych samych błędów co w przypadku okrętów.
Pan Premier i Pan Minister ponownie chwalą się jednostkami zabezpieczenia, w tym przypadku śmigłowcami ratowniczymi, a kluczowa zdolność bojowa jaką jest zwalczanie okrętów podwodnych traktowana jest jako dodatkowa, można wręcz odnieść wrażenie drugorzędna.
A tymczasem, zadanie ratowania życia na morzu jest cywilnym zadaniem państwowym które tak naprawdę powinno być realizowane przez Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, a skoro realizuje je Marynarka Wojenna to Ministerstwo Zdrowia powinno partycypować w kosztach pozyskiwania i utrzymania śmigłowców ratowniczych.
Trzeba przyznać, że obaj Panowie mają duże poczucie humoru. Trudniej nazwać inaczej niż żartem odpowiedź że „Priorytetami w zakresie rozwoju i modernizacji sił morskich pozostają programy pozyskania okrętów bojowych. Aktualnie trwa faza analityczno-koncepcyjna
w zakresie pozyskania okrętów Miecznik”.
Pragniemy przypomnieć naszym czytelnikom że te prace analityczno-koncepcyjne trwają już szósty rok.
Trudno powstrzymać się przed odniesieniem wrażenia że tylko katastrofa może uratować Marynarkę Wojenną przed całkowitą zagładą. I to w dosłownym tego znaczeniu.
Gdy doszło do katastrofy samolotu MiG-29 faza analityczno-koncepcyjna trwała raptem kilkanaście tygodni, a jej efektem było podjęcie decyzji o pozyskaniu samolotów F-35 za niemal 5 miliardów dolarów.
Trudno powstrzymać się od pytania czy w przypadku lekceważonej od dekad Marynarki Wojennej musi dojść do katastrofy okrętu z ofiarami śmiertelnymi żeby zyskała ona należną uwagę i doczekała się decyzji o pozyskaniu nawodnych okrętów uderzeniowych?
Podpis: ACK