Jak podał w czwartek portal Barents Observer, organizacje napisały list do najważniejszych partnerów i klientów Norylskiego Niklu (Norniklu), który jest jednym z największych producentów niklu i innych metali kluczowych dla przemysłu elektromobilnego. Autorami są organizacje działające na rzecz rdzennej ludności rosyjskiej Dalekiej Północy, na czele z Fundacją Batani, która zarejestrowana jest w USA, bo w Rosji Kreml uznał ją za „zagranicznego agenta”.
Jedno z pism trafiło do niemieckiej firmy BASF. „Biorąc pod uwagę rosnącą wagę kwestii etycznych i środowiskowych, jaką przywiązuje się do łańcuchów dostaw dla baterii niklowych, koniecznym jest, by BASF nie naraził się odczuciom inwestorów (…) BASF musi podjąć działania wobec naruszeń Norniklu” – napisano w liście do niemieckiego giganta branży chemicznej. BASF jest jednym z najważniejszych dostawców dla producentów baterii dla samochodów elektrycznych i jednocześnie strategicznym partnerem rosyjskiej firmy wydobywczej. Podobne listy wysłano też m.in. do banków UBS i Credit Suisse, finansujących przedsięwzięcia rosyjskiej spółki.
Według organizacji, ubiegłoroczny wyciek 17,5 tys. ton oleju napędowego ze zbiornika Norylskiego Niklu pod Norylskiem jest tylko jednym z działań koncernu przyczyniającym się do degradacji środowiska i warunków życia mieszkańców rosyjskiej Dalekiej Północy. Działacze oskarżają również firmę o „kupowanie” poparcia części miejscowych organizacji.
Jak powiedział szef Fundacji Batani, Paweł Suljandziga, firmy współpracujące z rosyjskim koncernem powinny wpłynąć na jej działania za pomocą środków finansowych, bo „Nornikiel rozumie tylko pieniądze”.
W odpowiedzi na list, przedstawiciele BASF odpowiedzieli, że oczekują od wszystkich dostawców „pełnego stosowania się do odpowiedniego prawa i międzynarodowych standardów ekologicznych, korporacyjnych i społecznych”, dodając że są w stałym kontakcie z Norniklem w sprawach dotyczących ekologii.
Źródło: PAP