Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Morska energetyka wiatrowa USA: rola amerykańskich portów w jej rozwoju

Morska energetyka wiatrowa jest wiodącym elementem ambitnego planu USA, który zakłada zwiększenie mocy generowanej z tej formy odnawialnej energii do 30 GW w 2030 roku. Plan ten przewiduje inwestycję w wysokości około pół miliarda dolarów na adaptację portów morskich dla potrzeb budowy i obsługi farm wiatrowych. New Jersey Wind Port, pierwszy port dedykowany do obsługi morskiej energetyki wiatrowej, ma być ukończony do końca 2023 roku.

Władze poszczególnych stanów planują zmaksymalizować udział lokalnych firm w wiatrowych projektach na morzu, realizowanych w najbliższych latach, jak również zaplanowanych w perspektywie długofalowej.  Kluczowym wyzwaniem, na co wskazuje szereg ekspertów (m.in. z National Renewable Energy Laboratory – agencji amerykańskiego Departamentu Energii zajmującej się rozwojem OZE), wydaje się być odpowiednie przygotowanie infrastrukturalne i logistyczne. Dlatego władze wielu stanów podjęły bardzo konkretne działania w celu stworzenia regionalnych centrów dedykowanych pod instalacje elementów morskich turbin wiatrowych. Innym wyzwaniem dla rozwoju offshore wind stanowić będzie brak floty instalacyjnej i serwisowej, co stworzy możliwości rozwoju dla rodzimego sektora stoczniowego. 

Oprócz inicjatyw na poziomie stanowym, prezydent Joe Biden ogłosił w listopadzie 2021 roku program rozwoju portów morskich o łącznej wartości 17 mld dolarów. Głównym celem programu jest zwiększenie elastyczności operacyjnej portów morskich, ale część z tych pieniędzy – na razie wspomniane pół miliarda dolarów – zostanie przeznaczona na dostosowanie infrastruktury do wymagań projektów morskiej energetyki wiatrowej.

Jednymi z pierwszych „beneficjentów” programu będą porty morskie w Nowym Jorku (Port of Albany) oraz w Wirginii (Portsmouth Marine Terminal), które otrzymają odpowiednio 29,5 mln dolarów oraz 20 mln dolarów na dostosowanie infrastruktury portowej do wymagań projektów offshore wind. 

Czytaj więcej: https://portalstoczniowy.pl/stany-zjednoczone-stawiaja-na-offshore-wind/

W porcie Albany powstanie specjalna hala do produkcji wież wiatrowych, zmodernizowany zostanie tor wodny, a także powstanie nowe nabrzeże – przeznaczone dla statków transportujących ciężkie komponenty. Warto podkreślić, że sama wartość inwestycji w Albany jest ponad dwukrotnie większa niż dotacja z rządowego programu – pozostała część finansowana jest przez stan Nowy Jork. Projekt ma zostać zrealizowany do końca 2023 roku. Wygeneruje on ponad 500 nowych miejsc pracy. Gubernator stanu Nowy Jork wielokrotnie podkreślała, iż realizacja tego projektu jest absolutnie niezbędna, aby osiągnąć cel 9 GW mocy generowanej z morskiej energetyki wiatrowej do 2035 roku, jaki wyznaczył sobie stan Nowy Jork.

W Portsmouth Marine Terminal w stanie Wirginia planuje się zaś kompleksową modernizację nabrzeży oraz budowę hal do magazynowania komponentów. Port został wyznaczony jako port instalacyjny dla projektu farmy wiatrowej Coastal Virginia, której nominalna moc prawie 2,6 GW  sprawia, że jest to obecnie największy realizowany projekt w Stanach Zjednoczonych.

Pierwszy amerykański hub offshore wind 

Znacznie bardziej zaawansowanym projektem będzie jednak budowa całkowicie nowego New Jersey Wind Port, który znajdować się będzie na sztucznej wyspie położonej na rzece Delaware. Decyzja o wyborze lokalizacji zapadła po prawie dwuletnich analizach oraz konsultacjach, w których udział brali przedstawiciele przemysłu, władz oraz organizacji ekologicznych. 

Szacuje się, że budowa portu, która rozpoczęła się we wrześniu ubiegłego roku, kosztować będzie około 350 mln dolarów. Na terenie terminalu znajdować się będą hale do produkcji, składania oraz magazynowania poszczególnych elementów, zaś nabrzeża oraz tory wodne mają być przystosowane do swobodnego transportu tychże elementów przez specjalistyczne jednostki. Cały terminal ma obejmować obszar około 70 hektarów.

Morska energetyka wiatrowa USA wygeneruje 1500 miejsc pracy. Gubernator stanu New Jersey poinformował, a sam rozwój morskiej energetyki wiatrowej będzie olbrzymim impulsem rozwojow dla lokalnych podwykonawców, co również przełoży się na wzrost zatrudnienia. Stan New Jersey zobowiązał się do zbudowania morskich farm wiatrowych o łącznej mocy 7,5 GW do 2035 roku.

Innym projektem jest realizowany w stanie Massachusetts New Bedford Foss Marine Terminal. Nowy terminal ma być centrum produkcyjno-logistycznym dla realizowanych projektów. Hub o wielkości 11 hektarów ma być ukończony w pierwszym kwartale 2023 roku. Szacuje się, że władze stanowe przeznaczyły łącznie około 100 mln dolarów na ten projekt oraz modernizację dwóch innych portów.

Biorąc pod uwagę szereg projektów morskich farm wiatrowych, które będą realizowane na Wschodnim Wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, szeroko zakrojone inwestycje w infrastrukturę portową wydaje się być bardzo racjonalne. 

Rywalizacja „międzystanowa”

Warto podkreślić, że większość inwestycji związanych z przygotowaniem lokalnej infrastruktury do realizacji zaplanowanych projektów pokrywa budżet poszczególnych stanów. Niezwykle interesującą kwestią jest więc ich „rywalizacja” w zakresie pozyskiwania funduszy federalnych, ale przede wszystkim „wyścig” o pierwszeństwo w uzyskiwaniu koncesji i ostatecznych zatwierdzeń realizacji projektów wydawanych przez federalne Bureau of Ocean Energy Management (BOEM).

Poszczególne stany mają własne cele w zakresie mocy generowanej z offshore wind w perspektywie najbliższych lat. Na obecnym etapie nie sposób jednak jednoznacznie określić, czy ta rywalizacja okaże się mieć pozytywne skutki. Faktem jest jednak, że inwestycje związane z morską energetyką wiatrową będą niewątpliwym stymulantem dla gospodarek wielu stanów. 

Czytaj też: https://portalstoczniowy.pl/niemiecy-inwestycje-offshore-wind-morze-baltyckie/

Deklaracja przyznania federalnych środków na rozwój sektora morskiej energetyki wiatrowej jeszcze bardziej uwypukliła rywalizację międzystanową. Otrzymanie kolejnych licencji wiąże się także z przyznaniem dodatkowych grantów na rozwój infrastruktury, które pomogłyby wypełnić deklaracje zainstalowanej mocy z morskiej energetyki wiatrowej.

Rafał Żendarski, starszy kierownik ds. logistyki portowo-morskiej morskich farm wiatrowych w PGE Baltica

Wydaje się, że rząd federalny chciałby, aby ta rywalizacja przerodziła się jednak we współpracę międzystanową pod przewodnictwem Departamentu Energii. Stąd też niedawne ogłoszenie planu stworzenia wspólnej mapy drogowej dla budowy silnego łańcucha dostaw, stworzenia dodatkowych miejsc pracy, a także przyspieszenia prac nad ważnymi kwestiami regionalnymi – dodaje ekspert PGE Baltica.

Rafał Żendarski, starszy kierownik ds. logistyki portowo-morskiej morskich farm wiatrowych w PGE Baltica

Budowa lokalnego łańcucha dostaw 

Według raportu „The Demand for a Domestic Offshore Wind Energy Supply Chain” opublikowanego przez National Renewable Energy Laboratory w 2022 roku, plany rozwoju infrastruktury na potrzeby morskiej energetyki wiatrowej obejmują obecnie 12 portów morskich. Infrastruktura morska nie jest jednak jedynym obszarem inwestycji w celu stworzenia efektywnego łańcucha dostaw. 

Morska energetyka wiatrowa w Stanach Zjednoczonych zyskuje na znaczeniu, a jednym z priorytetów jest maksymalizacja udziału lokalnych przedsiębiorców. To dotyczy przede wszystkim sektorów produkcji kluczowych komponentów, takich jak kable i elektronika. W ostatnich miesiącach zapowiedziano budowę nowych fabryk, które będą odpowiedzialne za produkcję łopat (New Jersey Wind Port), fundamentów monopalowych (Paulsboro Marine Terminal oraz Sparrows Point) oraz kabli (Brayton Point, Tradepoint Atlantic, Kerite oraz Nexans High Voltage Cable Facility).

Budowanie lokalnego łańcucha dostaw jest kluczowym założeniem strategii rozwoju morskiej energetyki wiatrowej. Często to zagraniczni inwestorzy finansują budowę tych nowych obiektów, tworząc przy tym setki nowych miejsc pracy.

W kwestii floty instalacyjnej jeden z amerykańskich deweloperów buduje w stoczni w Teksasie samo-podnośny statek instalacyjny turbin wiatrowych, aby spełnić wymagania Ustawy Jones Act regulującej żeglugę pomiędzy amerykańskimi portami.

Rafał Żendarski, starszy kierownik ds. logistyki portowo-morskiej morskich farm wiatrowych w PGE Baltica

Ponadto, przy realizacji projektu Vineyard Wind wprowadzono „The Act Local Program” mający na celu maksymalizację udziału lokalnych przedsiębiorców przy budowie oraz późniejszej obsłudze powstającej farmy wiatrowej (a także przy kolejnych projektach w przyszłości). W ramach programu organizuje się m.in. regularne spotkania między lokalnymi przedsiębiorcami i przedstawicielami inwestorów realizujących projekt. 

„Morska energetyka wiatrowa USA: Maksymalizacja udziału krajowych podwykonawców oraz tworzenie nowych miejsc pracy jest bardzo istotną częścią strategii rozwoju tego sektora w Stanach Zjednoczonych. Analitycy National Renewable Energy Laboratory podkreślają jednak, że stworzenie w pełni niezależnego łańcucha dostaw na skalę kraju jest mocno wątpliwe, między innymi ze względu na wcześniej wspomnianą rywalizację „międzystanową” oraz niepewność odnośnie szybkiego dostosowania się lokalnych podwykonawców do potrzeb dynamicznie rozwijającego się rynku.”

Autor: Jan Siemiński

Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Ratownik: trzecia szansa

    Ratownik: trzecia szansa

    26 listopada 2025 roku w PGZ Stoczni Wojennej w Gdyni nastąpi symboliczne cięcie pierwszych blach pod budowę okrętu ratowniczego Ratownik. To wydarzenie, które po niemal dekadzie starań i trzech podejściach do realizacji programu, wreszcie rozpoczyna fizyczną budowę jednostki. 

    Droga do tego momentu była wyboista – pierwsze podejście zakończyło się zerwaniem umowy w 2020 roku, drugie anulowano w 2022, ale trzecia próba, z kontraktem podpisanym w grudniu 2024 roku, przynosi realne efekty. Nowy okręt ratowniczy dla Marynarki Wojennej RP przestał być odległym planem i staje się rzeczywistością, która zmieni zdolności operacyjne polskiej floty na kolejne dekady.

    Niemal dekada starań

    Historia programu Ratownik jest dobrym przykładem wytrwałości w dążeniu do strategicznego celu. W 2015 roku rozpoczęto fazę analityczno-koncepcyjną, która miała określić wymagania dla następców dwóch okrętów ratowniczych ORP Piast i ORP Lech, służących nieprzerwanie od 1974 roku. We wrześniu 2017 roku ogłoszono przetarg, który zakończył się podpisaniem pierwszej umowy o wartości 755 milionów złotych na budowę jednego okrętu z opcją na drugi. Planowany termin dostawy: koniec listopada 2022 roku.

    Pierwsze podejście zakończyło się jednak niepowodzeniem. W kwietniu 2020 roku Ministerstwo Obrony Narodowej zerwało umowę ze względu na niemożność zaakceptowania nowych propozycji dotyczących terminu oraz wartości kontraktu. Przekroczenie kosztów i trudności z dotrzymaniem harmonogramu uniemożliwiły kontynuację realizacji.

    Czytaj więcej: PRS nadzoruje budowę okrętu ratowniczego pk. Ratownik dla MW RP

    Już miesiąc później podjęto drugie podejście – w maju 2020 roku zatwierdzono dokumenty dotyczące zakupu, a w lipcu rozpoczęto nowe negocjacje. Po ponad półtora roku procedur, w lutym 2022 roku Agencja Uzbrojenia anulowała postępowanie. Decyzja zapadła w nowych realiach geopolitycznych – tuż po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, gdy cały system obronności Polski przechodził gruntowną przebudowę i weryfikację priorytetów.

    Blisko dwa lata przerwy nie oznaczały jednak rezygnacji z programu. W 2024 roku podjęto trzecie podejście, powiązując Ratownika z szerszymi inwestycjami marynarki, w tym z programem zakupu okrętów podwodnych Orka. W grudniu 2024 roku w Gdyni podpisano kontrakt o wartości przekraczającej 1 miliard złotych z konsorcjum PGZ Stoczni Wojennej, Polskiej Grupy Zbrojeniowej oraz Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Centrum Techniki Morskiej.

    Pragnę w imieniu Załogi Stoczni potwierdzić zobowiązanie wobec Marynarki Wojennej RP: nasz zespół specjalistów jest w pełni przygotowany, aby zrealizować tę inwestycję łączącą najnowocześniejsze technologie z naszym wieloletnim doświadczeniem.

    powiedział Marcin Ryngwelski, Prezes Zarządu PGZ Stoczni Wojennej podczas ceremonii podpisania kontraktu.

    Co zyskuje Marynarka Wojenna

    Ratownik to znacznie więcej niż wymiana pięćdziesięcioletnich jednostek. To jakościowy skok w zdolnościach ratowniczych polskiej floty, który odpowiada na współczesne wyzwania operacyjne. Podstawowym zadaniem będzie zabezpieczenie działań okrętów podwodnych – zarówno obecnego ORP Orzeł, jak i przyszłych jednostek programu Orka. Ratownik będzie dysponował systemami pozwalającymi na lokalizację uszkodzonej jednostki podwodnej, komunikację z załogą oraz przeprowadzenie operacji ratunkowej na pełnym zakresie głębokości występujących na Bałtyku.

    Drugim kluczowym obszarem zastosowania jest ochrona infrastruktury krytycznej. Wydarzenia ostatnich miesięcy – uszkodzenie kabla EstLink2 czy incydenty z gazociągami – pokazują rosnące zagrożenia dla instalacji podmorskich. Ratownik będzie wyposażony w systemy inspekcyjne i interwencyjne pozwalające na monitoring i ochronę kabli komunikacyjnych, rurociągów oraz polskich farm wiatrowych na Bałtyku, których budowa dynamicznie postępuje.

    Trzecim wymiarem jest współpraca z NATO. Ratownik będzie mógł uczestniczyć w międzynarodowych ćwiczeniach ratowniczych, wspierać operacje sojusznicze oraz zapewniać zabezpieczenie podczas wspólnych manewrów na Bałtyku. To szczególnie istotne w kontekście rosnącej aktywności NATO w regionie i konieczności dysponowania odpowiednimi zdolnościami ratowniczymi na wypadek incydentów z udziałem jednostek podwodnych państw sojuszniczych.

    Największy na Bałtyku

    Przy długości 96 metrów, szerokości 19 metrów i wyporności 6500 ton Ratownik będzie jednym z największych okrętów ratowniczych w regionie Morza Bałtyckiego. To ponad trzykrotnie większa wyporność niż obecnie eksploatowane ORP Piast i ORP Lech (około 1800 ton). Dla porównania – szwedzki HSwMS Belos, wprowadzony do służby w 2019 roku i uznawany za nowoczesną jednostkę ratowniczą, ma wyporność około 4300 ton.

    Zasięg 6000 mil morskich przy prędkości ekonomicznej oznacza, że Ratownik będzie mógł prowadzić wielotygodniowe operacje bez uzupełniania paliwa, obejmując swoim zasięgiem nie tylko cały akwen Bałtyku, ale również znaczną część Morza Północnego. Autonomiczność 30-40 dni pozwoli na długotrwałe misje ratownicze lub monitorujące bez konieczności powrotu do bazy.

    Czytaj też: Ratownik – przyszła jednostka ratownicza dla Marynarki Wojennej RP

    Załoga licząca 100 osób plus 9 dodatkowych specjalistów to zespół obejmujący nie tylko marynarzy, ale również operatorów zaawansowanych systemów ratowniczych, nurków głębinowych, personel medyczny oraz specjalistów od konkretnych typów jednostek podwodnych lub infrastruktury podmorskiej – w zależności od charakteru misji.

    Jednostka będzie wyposażona w zaawansowane systemy sonarowe, pozycjonowanie dynamiczne umożliwiające precyzyjne utrzymanie pozycji podczas operacji oraz infrastrukturę do obsługi bezzałogowych pojazdów podwodnych docierających do miejsc niedostępnych dla nurków. To sprzęt, który stawia Ratownika w gronie najnowocześniejszych jednostek tego typu w Europie.

    Od stoczni do służby

    Cięcie pierwszych blach 26 listopada 2025 roku to pierwszy fizyczny etap realizacji programu. Zgodnie z harmonogramem, w lutym 2026 roku odbędzie się ceremonia położenia stępki – oficjalne rozpoczęcie składania kadłuba. W 2027 roku zaplanowano wodowanie, po którym rozpoczną się próby morskie wszystkich systemów okrętowych. Ostateczne przekazanie jednostki Marynarce Wojennej RP ma nastąpić w 2029 roku.

    Kontrakt o wartości przekraczającej 1 miliard złotych – znacząco wyższej niż 755 milionów w pierwszym podejściu z 2017 roku – odzwierciedla nie tylko inflację, ale przede wszystkim rozszerzone wymagania operacyjne. Projekt został wzbogacony o dodatkowe systemy związane z ochroną infrastruktury krytycznej oraz zabezpieczeniem operacji przyszłych okrętów podwodnych, których w 2017 roku nie uwzględniano w takim zakresie.

    PGZ Stocznia Wojenna jako główny wykonawca odpowiada za budowę kadłuba i integrację systemów, wykorzystując doświadczenia zdobyte przy realizacji programu Miecznik. Polska Grupa Zbrojeniowa koordynuje współpracę z dostawcami systemów, a Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Centrum Techniki Morskiej wnosi specjalistyczną wiedzę projektową w zakresie systemów ratowniczych. Model konsorcjalny, sprawdzony już w programie Kormoran II, zapewnia efektywny podział zadań i odpowiedzialności.

    Inwestycja w przyszłość

    Wprowadzenie Ratownika do służby w 2029 roku znacząco wzmocni zdolności Marynarki Wojennej RP, ale jego znaczenie wykracza poza sam moment przekazania jednostki. To platforma, która będzie służyć przez kolejne trzy-cztery dekady, zabezpieczając operacje przyszłych okrętów podwodnych programu Orka, chroniąc rosnącą infrastrukturę krytyczną na Bałtyku oraz umożliwiając pełnoprawne uczestnictwo Polski w sojuszniczych strukturach ratownictwa podwodnego NATO.

    Czytaj również: MSPO 2024: programy morskie RATOWNIK i MIECZNIK w centrum uwagi

    Kontekst geopolityczny roku 2024 i 2025 pokazuje, jak trafna była decyzja o powrocie do programu. Bałtyk zyskał dodatkowe znaczenie strategiczne – budowa polskich farm wiatrowych, incydenty z uszkodzeniami infrastruktury podmorskiej, rosnąca obecność NATO w regionie. Wszystkie te czynniki potwierdzają, że nowoczesny i wszechstronny okręt ratowniczy to nie luksus, ale konieczność operacyjna.

    Droga do realizacji programu Ratownik trwała niemal dekadę i wymagała trzech podejść, ale determinacja w dążeniu do tego celu przynosi efekty. 26 listopada, gdy w gdyńskiej stoczni wycięte zostaną pierwsze blachy, rozpocznie się kolejny rozdział w historii polskiego ratownictwa morskiego. Rozdział, który za cztery lata zaowocuje wprowadzeniem do służby jednego z najnowocześniejszych okrętów ratowniczych na Bałtyku.

    Autor: Mariusz Dasiewicz