Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Wraz z wodowaniem przyszłego USS Arkansas (SSN 800) marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych wchodzi w kolejny etap doskonalenia szturmowych sił podwodnych. To już 27. jednostka typu Virginia i jednocześnie symbol konsekwentnej transformacji struktury operacyjnej floty atomowych okrętów podwodnych.
W artykule
Typ Virginia stanowi trzon siły uderzeniowej US Navy w zakresie działań podwodnych. Wersja Block IV, do której należy Arkansas, rozwija linię konstrukcyjną zapoczątkowaną przed ponad dwudziestu laty i wprowadza zmiany ograniczające liczbę napraw głównych, co przekłada się na wydłużenie okresów operacyjnej gotowości jednostek tego typu. Kluczową cechą tej serii jest redukcja liczby planowych napraw dokowych, co przekłada się na wydłużenie dostępności jednostek do realizacji działań bojowych i rozpoznawczych.
Zwiększenie cyklicznej gotowości operacyjnej stanowi wyraźną odpowiedź na potrzeby utrzymania przewagi na kluczowych akwenach – przede wszystkim w zachodniej części Indo-Pacyfiku, gdzie tempo intensyfikacji zagrożeń wymusza ciągłą obecność zdolności odstraszania i rozpoznania podwodnego.
Zamówienie na jednostkę SSN 800 zostało złożone w kwietniu 2014 roku, a uroczystość nadania nazwy miała miejsce w czerwcu 2016. Jednym z czynników wyróżniających ten okręt pozostaje jego patronat – nazwa Arkansas została przywrócona do służby po kilkudziesięcioletniej przerwie, nawiązując do dziedzictwa pancernika BB 33 typu Wyoming oraz krążownika rakietowego CGN 41 typu Virginia.
Chrzest, który odbył się 7 grudnia 2024 roku, był także aktem upamiętnienia afroamerykańskich kobiet z „Little Rock Nine” – symbolu oporu wobec segregacji rasowej. Jednostka została zwodowana trzy dni temu – 2 lipca w stoczni Newport News Shipbuilding w stanie Virginia, gdzie z doku pływającego holowniki przetransportowały ją na wody rzeki James. Aktualnie jednostka cumuje przy nabrzeżu wyposażeniowym, gdzie prowadzone są końcowe prace montażowe oraz próby zakładowe, które poprzedzą pierwsze wyjście w morze i rozpoczęcie prób morskich.
Z uwagi na swoje parametry – wyporność około 7800 ton, napęd jądrowy typu S9G i konstrukcję zoptymalizowaną pod kątem działań stealth – przyszły USS Arkansas będzie pełnił zadania zarówno w wymiarze ofensywnym, jak i strategiczno-rozpoznawczym. Jednostka została zaprojektowana tak, by skutecznie operować w środowisku o wysokim stopniu przeciwdziałania, realizując m.in. uderzenia precyzyjne pociskami manewrującymi oraz misje specjalne.
Po zakończeniu fazy wyposażenia i testów stoczniowych okręt rozpocznie próby morskie, a następnie wejdzie do służby – co według obecnych założeń nastąpi w 2026 roku. Będzie to trzynasta jednostka typu Virginia dostarczona przez stocznię Newport News, jednak jej znaczenie wykracza poza zwykłe statystyki – stanowi bowiem ogniwo przejściowe między obecnymi zdolnościami a planowaną generacją okrętów typu SSN(X).
Autor: Mariusz Dasiewicz


Podczas wczorajszych obchodów Narodowego Święta Niepodległości, gdy na lądzie trwały oficjalne uroczystości, koncerty i parady, część sektora morskiego – w trakcie codziennej pracy – uczciła ten dzień cicho, lecz znacząco.
W artykule
Załoga statku instalacyjnego Wind Osprey, pracująca tego dnia na polu Baltic Power – pierwszej morskiej farmie wiatrowej budowanej u polskich wybrzeży – wywiesiła biało-czerwoną flagę i wykonała pamiątkowe zdjęcie na tle żurawia stawiającego kolejne elementy turbiny. Symboliczny, niemal intymny gest – wyrażający nie tylko szacunek dla historii, lecz także świadomość, że właśnie tam, na tej platformie pracy, tworzy się realna niezależność energetyczna państwa.
Nie był to zresztą jedyny biało-czerwony akcent w otwartym morzu. Także załoga platformy wiertniczej należącej do Orlen Petrobaltic postanowiła 11 listopada zaznaczyć swoją obecność w narodowym święcie. Wśród konstrukcji offshore, z tłem żurawi i świateł eksploatacyjnych, rozciągnęli flagę państwową – wielką, wyraźną, wyeksponowaną. Bez zbędnych słów. Tylko ludzie, stal i barwy. Nie da się tego odebrać inaczej jak jednoznaczny komunikat: tu też jest Polska.

🔗 Czytaj też: Narodowe Święto Niepodległości 2025: cała Polska w biało-czerwonych barwach
Z kolei w halach produkcyjnych PGZ Stoczni Wojennej 11 listopada nie był dniem wolnym. Ale hala kadłubowa, w której powstają kluczowe dla Marynarki Wojennej fregaty z programu Miecznik, po raz drugi z rzędu rozświetliła się w biało-czerwonych barwach Brama ma ponad 40 metrów wysokości i powierzchnię dwóch boisk do koszykówki.. Prosty, czytelny gest – a jednocześnie wyrazisty sygnał, że także w zakładzie stoczniowym święto może być obecne. Jako znak szacunku, jako dowód zaangażowania, jako przypomnienie, że bezpieczeństwo państwa buduje się nie tylko w politycznych deklaracjach, ale przede wszystkim w stoczniowej hali – przy spawaniu, planowaniu i pracy zmianowej.
To wszystko układa się w szerszy obraz – nie jednorazowego zrywu, lecz wieloletniego procesu. Polskie społeczeństwo stopniowo budzi się z letargu lat 90., kiedy 11 listopada był dla wielu dniem wolnym od pracy – bez treści. Coraz więcej ludzi – zarówno na lądzie, jak i na morzu – rozumie dziś, że niepodległość to nie hasło na transparencie, lecz konkret: odpowiedzialność, praca, wspólnota.
Wczoraj w całym kraju tysiące ludzi przyszły na obchody – nie dla kamer, lecz dla siebie nawzajem. Rodziny z dziećmi, seniorzy, młodzież – wszyscy z biało-czerwoną flagą w ręku. Bez scenariusza, ale z przekonaniem. Udowadniając tym samym, że patriotyzm jest dla nich czymś realnym i ważnym.
Biorąc pod uwagę mój wiek i pamiętając, jak wyglądały te obchody dwadzieścia lat temu – często pełne napięcia, nierzadko przysłonięte przez kontrowersje i polityczne podziały – trudno nie zauważyć, jak wiele się zmieniło. Przez lata 11 listopada bywał świętem trudnym – zawłaszczanym, prowokowanym, odzieranym z godności przez hałas, skrajności i medialny przekaz, który z patriotyzmu czynił temat wstydliwy albo kontrowersyjny. Wielu ludzi, zwłaszcza młodych, trzymało się od tego dnia z daleka.Nie z braku szacunku, lecz z niechęci do uczestniczenia w wydarzeniach, przy których zbyt często pojawiały się zamieszki podsycane przez skrajne grupy i osoby traktujące święto instrumentalnie. Prowokacje przykrywały sens tego dnia, a odpowiedzialność próbowano przerzucać na organizatorów.
🔗 Czytaj też: Dzień Niepodległości: Powrót ORP Gen. K. Pułaski do Portu Wojennego w Gdyni
Dziś ten obraz na szczęście się się zmienił. Świętowanie w Narodowy Dzień Niepodległości staje się spokojniejsze, bardziej oddolne. Coraz częściej 11 listopada nie oznacza już podziału – tylko wspólnotę przeżywaną lokalnie: na ulicy, w hali stoczniowej, na platformie morskiej, wśród znajomych z pracy czy sąsiadów z dzielnicy. Święto odzyskuje naturalny sens. I właśnie to daje nadzieję, że dojrzewamy – jako społeczeństwo, jako państwo, jako wspólnota.
Polska dojrzewa. Coraz mniej wstydu przed biało-czerwoną, coraz więcej zwykłej dumy z Orła w koronie na piersi i bandery na maszcie. Coraz więcej osób szuka sensu w patriotyzmie – nie w deklaracjach, lecz w działaniu: w pracy zmianowej, w salucie banderowym, w odśpiewaniu „Mazurka Dąbrowskiego” w miejscach, gdzie bije polskie życie – od portów po najmniejsze miejscowości. Mimo wieloletniej polaryzacji wielu z nas widzi dziś w barwach narodowych nie pretekst do sporu, lecz powód, by stanąć obok siebie. Coraz bardziej widać zmęczenie podziałami, które latami zatruwały wspólnotę. Narasta potrzeba spokoju, normalności, gestu bez ideologii – flagi wywieszonej na burcie, znicza zapalonego na nabrzeżu, krótkiego „cześć i chwała” szeptanego pod nosem. Właśnie w takich drobnych znakach odradza się polskość: bez zadęcia, z godnością.
To już nie patos, ale dojrzewanie. Do tego, że polskość nie musi być głośna, by być prawdziwa. I że Bałtyk nie jest tylko horyzontem – staje się przestrzenią, w której Święto Niepodległości wybrzmiewa pełnym głosem. Czasem w huku salwy, czasem w ciszy – ale zawsze z godnością.