Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Australia rozważa możliwość budowy nowych lekkich korwet

Możliwy renesans nowych lekkich korwet jako klasy jednostek bojowych w RAN jest wiązany z poczuciem większego zagrożenia dla australijskich interesów związanych z rosnącą w siłę chińską marynarką wojenną.

Australijski Departament Obrony (DoD) dokonał przeglądu planów rozwoju nawodnych jednostek bojowych i doszedł do wniosku, że aby zapewnić Królewskiej Australijskiej Marynarce Wojennej (RAN) zwiększone zdolności bojowe w odpowiedzi na zwiększone zagrożenia bezpieczeństwa w regionie, należy rozważyć powrót do użytkowania korwet zdolnych do zwalczania celów podwodnych i nawodnych. Tym samym ta klasa jednostek może pojawić się w RAN po ponad 60-letniej przerwie, gdy poprzednio używano korwet (typ Bathurst – zbudowane 1940-42, w służbie do 1960).

Propozycja pozyskania od 10 do 12 okrętów wojennych tej klasy, wyposażonych w zdolności do prowadzenia działań ASuW i ASW, może zaowocować programem o wartości od 5 do 6 mld AUD (3,2 do 3,8 mld USD).

Plany pozyskania korwet mogą być też reakcją na stosunkowo niewielkie zdolności bojowe, właśnie budowanych OPV okręty typu Arafura. Te zaprojektowane przez niemiecką stocznie Lürssen patrolowce nie są już postrzegane jako wystarczające do zapewnienia bezpieczeństwa przed rosnącą siłą i zasięgiem marynarki wojennej Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (PLAN), Chińskiej Straży Przybrzeżnej (CCG) i jej sił Milicji Morskiej.

Czytaj więcej: https://portalstoczniowy.pl/diehl-defence-otrzymal-kontrakt-na-produkcje-pocisku-przeciwokretowego-rbs15-%EF%BF%BC/

Obecnie planowane jest zbudowanie 12 OPV tego typu oraz 2 dodatkowych skonfigurowanych do zadań przeciwminowych. Niemniej jednak OPV tego typu o długości 80 m. i wyporności 1640 t., dysponujące tylko bronią artyleryjską i strzelecką nie są realną siłą bojową. Wprowadzenie nowych korwet uzbrojonych w rakiety i torpedy zapewniłoby większą siłę ognia i przydatność, nie tylko w ochronie, ale i w obronie wód terytorialnych Australii i wyłącznej strefy ekonomicznej, a także szlaków morskich i obszarów zainteresowania.

W raporcie ministerstwa poinformowano, że resort obrony przygląda się modelom korwet Lürssena, który dysponuje projektami: K130 (zastosowany na niemieckich korwetach marynarki typu Braunschweig), oraz C90, który jest wykorzystywany w korwetach budowanych dla bułgarskiej marynarki wojennej. Obie konstrukcje są większe od OPV Arafura budowanych dla Royal Australian Navy i są uzbrojone w rakiety przeciwokrętowe i przeciwlotnicze, torpedy oraz artylerię średniego kalibru.

Konkurencyjnym rozwiązaniem może być dozbrojenie OPV Arafura w cięższe uzbrojenie. Jednak w przypadku budowy korwet możliwe jest też przekazanie okrętów patrolowych australijskim siłom granicznym, celem ich wzmocnienia. Jeśli plan uzyska aprobatę władz, korwety miałyby być budowane w Australii przez Lüerssen Australia.

Pierwsza korweta mogłaby zostać ukończona do 2028 roku, a kolejne okręty byłyby produkowane i dostarczane co 10 miesięcy, a ich koszt ma wynosić zaledwie 500 mln AUD za sztukę.

Autor: TDW

https://portalstoczniowy.pl/category/marynarka-bezpieczenstwo/
Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Spotkanie dwóch wycieczkowców polarnych u wybrzeży Antarktydy

    Spotkanie dwóch wycieczkowców polarnych u wybrzeży Antarktydy

    W listopadzie na wodach wokół Damoy Point doszło do rzadkiego wydarzenia. Dwa polarne statki wycieczkowe należące do armatora Quark Expeditions – World Explorer i Ultramarine – prowadzące sezonowe wyprawy turystyczne w rejon Antarktydy, przecięły swoje trasy u wybrzeży Półwyspu Antarktycznego.

    Wycieczkowce polarne Quark Expeditions na trasie z Ushuaia

    Obie jednostki prowadzą wyprawy rozpoczynające się i kończące w Ushuaia. World Explorer – który po tym sezonie kończy służbę w barwach Quark Expeditions – realizował program „Antarctic Explorer”. Trasa obejmuje przejście przez Cieśninę Drake’a oraz żeglugę w rejonie Lemaire Channel, wyspy Anvers, Archipelagu Szetlandów Południowych i na wodach wzdłuż Półwyspu Antarktycznego. To jeden z klasycznych kierunków urystyki polarnej, który za każdym razem wymusza dostosowanie rejsu do surowych warunków pogodowych.

    Na podobnym kursie operował Ultramarine, który w listopadzie prowadził dłuższą, 18-dniową wyprawę „Snow Hill to the Peninsula”. Jej wyróżnikiem jest wejście na akwen Morza Weddella oraz odwiedzenie Snow Hill Island – miejsca znanego z jednej z największych kolonii pingwinów cesarskich. Dla wielu pasażerów to punkt kulminacyjny całej podróży.

    Damoy Point – miejsce, gdzie rzadko przecinają się trasy

    Wybrzeża w zachodniej części Półwyspu Antarktycznego należą do najbardziej obleganych przez wycieczkowce polarne, mimo że to jeden z regionów o najbardziej kapryśnych warunkach. Właśnie dlatego spotkanie dwóch statków tej samej linii w jednym punkcie wcale nie jest regułą. Zmienia się wiatr, zmienia się lód, zmienia się plan dnia – i każde takie przecięcie kursów nosi w sobie pewien element przypadkowości, znany dobrze wszystkim, którzy choć raz żeglowali w rejonach polarnych.

    Atrakcje Quark Expeditions podczas rejsów

    Wpisy Quark Expeditions w mediach społecznościowych, szczególnie na platformie X, dobrze pokazują, czym stała się współczesna turystyka polarna. Nie jest to surowa, pionierska wyprawa badawcza, lecz starannie zaplanowany rejs, w którym każdy dzień ma swój program i zestaw atrakcji. Pasażerowie mogą liczyć na lądowania śmigłowcem startującym z pokładu Ultramarine na lodowcu, spływy kajakowe między drobnymi krami lodowymi, trekkingi po zlodzonych grzbietach oraz możliwość nocowania w śpiworze na śniegu pod gołym niebem. Do tego dochodzą bliskie spotkania z pingwinami i szeroko promowane sesje fotograficzne w miejscach, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu oglądali wyłącznie polarnicy, badacze oraz załogi statków rządowych.

    Całość jest opakowana w narrację „odkrywania nieznanego”, choć w praktyce mamy do czynienia z komercyjnym doświadczeniem premium, realizowanym pod stałą opieką przewodników i załóg odpowiedzialnych za bezpieczeństwo uczestników. To turystyka ekstremalna, pozbawiona jednak dawnego elementu nieprzewidywalności, który kiedyś stanowił fundament polarnej eksploracji. Współczesny podróżnik dostaje namiastkę wyprawy – spektakularną, emocjonującą, wygodną – a jednocześnie w pełni kontrolowaną, prowadzoną w tempie i zakresie wyznaczanym przez Quark Expeditions.

    Zmiany we flocie Quark Expeditions

    Quark Expeditions utrzymuje obecność w Antarktyce do połowy marca. W tym sezonie, obok World Explorer i Ultramarine, operuje także polarny statek wycieczkowy Ocean Explorer, mogący zabrać na pokład około 140 pasażerów. Jednostka weszła do floty Quarka w 2024 roku i realizuje swój drugi sezon na południu.

    W drugiej połowie 2026 roku do floty Quark Expeditions dołączy World Voyager, który przejmie rolę kończącego pracę World Explorer. Nowy statek, pływający obecnie dla Atlas Ocean Voyages, będzie czarterowany przez Quarka na czas kolejnych sezonów antarktycznych. Sam World Explorer, sprzedany w 2024 roku Windstar Cruises, po przebudowie trafi do segmentu rejsów luksusowych. To kolejny dowód na to, jak szybko zmienia się rynek wycieczkowców polarnych i jak intensywnie armatorzy odświeżają swoje oferty.

    Rosnąca popularność wypraw polarnych

    Spotkanie dwóch statków Quarka to niewielki epizod, lecz dobrze pokazuje, jak zmienia się turystyka polarna. Armatorzy wprowadzają nowe jednostki nie tylko po to, by bezpiecznie prowadzić rejsy wśród lodu, lecz także po to, by zaoferować pasażerom coraz bardziej zróżnicowane przeżycia – od krótkich wypadów na ląd po aktywności, które jeszcze niedawno pozostawały domeną polarników. Dzisiejszy wycieczkowiec polarny ma zapewnić komfort, kontakt z dziką naturą oraz możliwość zobaczenia Antarktydy z bliska, w sposób możliwie intensywny, a jednocześnie kontrolowany.