UE chce importować gaz z krajów afrykańskich

Unia Europejska planuje zintensyfikować współpracę z krajami afrykańskimi, aby do końca 2022 r. zmniejszyć zależność od rosyjskiego gazu o dwie trzecie – podał we wtorek Bloomberg.

Według Bloomberga współpraca z krajami afrykańskimi jest elementem projektu zewnętrznej strategii energetycznej UE, który zakłada pełne uniezależnienie się od rosyjskich surowców.

Według tego projektu kraje afrykańskie, zwłaszcza w zachodniej części kontynentu, takie jak Nigeria, Senegal i Angola, mają znaczny potencjał w zakresie eksportu skroplonego gazu ziemnego (LNG).

Zdaniem Bloomberga unijny projekt strategii energetycznej ma również na celu przygotowanie Wspólnoty do importu 10 mln ton odnawialnego wodoru do 2030 r., aby w ten sposób zastąpić gaz z Rosji, co byłoby zgodne z Europejskim Zielonym Ładem w sprawie rezygnacji z paliw kopalnych i neutralności klimatycznej.

Wśród kroków zastępowania rosyjskiego importu unijny projekt zakłada także: pełną realizację umowy ze Stanami Zjednoczonymi o dodatkowej dostawie 15 mld m sześc. LNG w 2022 r. i ok. 50 mld m sześc. rocznie do 2030 r.; podpisanie trójstronnego porozumienia z Egiptem i Izraelem w sprawie zwiększenia dostaw LNG do lata 2022 r.; podwojenie przepustowości Południowego Korytarza Gazowego, który dostarcza gaz z Azerbejdżanu do Europy do 20 mld m sześc. rocznie; rozważenie możliwości importu gazu z Kanady; przekierowanie przesyłek LNG z Azji do Europy.

Źródło: PAP

.pl/category/offshore-energetyka/
Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Rosyjski atak na turecki statek w Czarnomorsku

    Rosyjski atak na turecki statek w Czarnomorsku

    12 grudnia podczas rosyjskiego ataku w obwodzie odeskim doszło do pożaru na jednostce Cenk T w porcie Czarnomorskim. Operator podał, że statek przewoził żywność, nie było informacji o ofiarach. Turcja oficjalnie wezwała do wstrzymania działań zagrażających bezpieczeństwu żeglugi na Morzu Czarnym.

    Co wiadomo o uderzeniu

    W Czarnomorsku doszło do pożaru na tureckiej jednostce handlowej Cenk T. W komunikatach i depeszach przewija się jeden szczegół, który zmienia optykę: ładunek stanowiła żywność. Żadnych opowieści o „strategicznych komponentach”, żadnej wygodnej zasłony dymnej. Twardy fakt brzmi banalnie, więc jest dla propagandy wyjątkowo niewygodny. To kolejny przykład, jak bezpieczeństwo żeglugi na Morzu Czarnym staje się elementem presji politycznej i gospodarczej.

    Turcja odniosła się do incydentu, wskazując na zagrożenie dla bezpieczeństwa morskiego oraz swobody żeglugi. To nie jest dyplomatyczne „zaniepokojenie” wrzucone na autopilota. To sygnał państwa, którego armatorzy operują na trasach prowadzących do ukraińskich portów, więc ryzyko nie jest akademickie.

    Morze Czarne jako narzędzie presji

    W sieci temat sprzedaje się jako dowcip o wojnie z „tureckimi pomidorami”. Tyle że za tym żartem kryje się bardzo czytelny przekaz. Uderzenie w statek z żywnością działa jak ostrzeżenie dla armatorów i ubezpieczycieli: bandera nie daje gwarancji, a wejście do ukraińskiego portu ma koszt polityczny i finansowy, który każdy musi skalkulować sam.

    To właśnie jest gra Moskwy. Nie potrzeba formalnej blokady, nie trzeba ogłaszać „zamknięcia morza”. Wystarczy dosypać niepewności. Kilka takich zdarzeń, kilka nagrań, kilka komunikatów o pożarze i nagle część rynku zaczyna omijać region, bo rachunek ryzyka przestaje się spinać.

    Dzień później Ukraina informowała też o uderzeniu rosyjskiego drona w turecki statek VIVA z ładunkiem oleju słonecznikowego który płynął do Egiptu. Ten wątek dokłada do obrazu kolejną warstwę napięcia, bo sugeruje, że ryzyko nie kończy się na nabrzeżu.

    Wniosek jest nieprzyjemnie prosty. Morze Czarne coraz częściej przestaje być przestrzenią handlu, zaczyna być przestrzenią wymuszania. Gdy celem staje się statek z żywnością, opowieść o „precyzyjnej wojnie” zostaje już tylko w papierowych komunikatach.

    Aktualizacja: Turcja wskazuje na zagrożenia dla bezpieczeństwa żeglugi na Morzu Czarnym po ataku na statek handlowy w Czarnomorsku.