Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Ruszyła budowa drugiego niszczyciela min Kormoran II dla marynarki wojennej

Wczoraj na terenie stoczni Remontowa Shipbuilding odbyło się uroczyste cięcie blach. Tym samym ruszyła budowa drugiego nowoczesnego niszczyciela min typu Kormoran II.

Docelowo polska marynarka wojenna będzie dysponowała trzema niszczycielami min typu Kormoran II. Ich budowa w sumie będzie kosztowała 1,2 mld zł.

Pierwszy z nich – Kormoran – wszedł do służby pod koniec listopada ubiegłego roku. Jego budowa trwała ponad trzy lata. Było za nią odpowiedzialne konsorcjum zawiązane przez stocznię Remontowa Shipbuilding, Stocznię Marynarki Wojennej oraz Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Centrum Techniki Morskiej, przy czym liderem konsorcjum była pierwsza z wymienionych firm.

Zobacz też: Rosja: nowe elektryczne torpedy wejdą na uzbrojenie w 2019 roku.

Umowa na budowę dwóch kolejnych niszczycieli min została podpisana pod koniec ubiegłego roku. Inspektorat Uzbrojenia zawarł ją z konsorcjum zawiązanym przez stocznię Remontowa Shipbuilding oraz należące do Polskiej Grupy Zbrojeniowej firmy Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Centrum Techniki Morskiej i PGZ Stocznia Wojenna.

Według przyjętego harmonogramu, drugi niszczyciel min typu Kormoran II ma wejść do służby w marynarce wojennej w 2020 roku, a trzeci – dwa lata później. Jednostki zastąpią przestarzałe, liczące ponad pół wieku okręty.

Jak dowiedział się Portal Stoczniowy, spółka PGZ Stocznia Wojenna będzie odpowiedzialna za nawigację i łączność dwóch kolejnych Kormoranów. Okręty zostaną wyposażone w nowoczesny okrętowy system zarządzania walką SCOT, opracowany przez Centrum Techniki Morskiej. To innowacyjny produkt, który podczas ostatnich targów obronnych w Kielcach został wyróżniony nagrodą prezydenta RP.

Zobacz też: Okręty rakietowe Orkan: w tym roku umowa na modernizację.

Niszczyciel min Kormoran mierzy 58,5 metra długości i 10,3 szerokości. Jego wyporność to 830 ton. Okręt pływa z prędkością 15 węzłów, a jego zasięg wynosi 2 500 mil morskich. Uzbrojenie jednostki stanowią dwulufowa armata Wróbel II ZU-23-2MR kal. 23 mm, trzy karabiny maszynowe WKM-Bm kal. 12,7 mm oraz przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe Grom. Okręt przenosi cztery rodzaje pojazdów podwodnych, które są przeznaczone do walki minowej: Saab Double Eagle Mark II, Kongsberg Hugin, Morświn oraz Głuptak.

Podpis: tz

Marynarka wojenna – więcej wiadomości na ten temat znajdziesz tutaj.

Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Powrót brytyjskiej grupy lotniskowcowej HMS Prince of Wales

    Powrót brytyjskiej grupy lotniskowcowej HMS Prince of Wales

    Po ośmiu miesiącach aktywności na trzech oceanach brytyjska grupa lotniskowcowa z HMS Prince of Wales powróciła 30 listopada do Portsmouth. Tym wejściem Royal Navy zamknęła operację Highmast — największe rozmieszczenie sił morskich w bieżącym roku.

    Symboliczny finał operacji Highmast

    Rankiem, w końcówce listopada, okręty brytyjskiej grupy lotniskowcowej zaczęły wchodzić do Portsmouth. Lotniskowiec HMS Prince of Wales prowadził szyk powrotny, zamykając tym samym globalną kampanię, w ramach której zespół pokonał ponad 40 tys. mil morskich — dystans odpowiadający półtorakrotnemu okrążeniu Ziemi.

    Powitanie miało wymiar uroczysty, zgodny z tradycją Royal Navy: jednostki portowe wykonały salut wodny, zaś załogi eskort i pomocniczych okrętów stanęły wzdłuż burt. Po wielu miesiącach nieobecności marynarze i lotnicy wrócili do rodzin, kończąc etap najbardziej kompleksowej operacji tej części floty od kilku lat.

    Osiem miesięcy globalnej obecnści

    Operacja Highmast rozpoczęła się wiosną, kiedy z Portsmouth i Bergen wyszły pierwsze okręty tworzące grupę zadaniową. Jej głównym celem było potwierdzenie zdolności Royal Navy do prowadzenia wielodomenowych działań dalekomorskich oraz utrzymania spójnej współpracy z sojuszniczymi okrętami.

    W trakcie misji grupa operowała kolejno na Morzu Śródziemnym, w obszarze Kanału Sueskiego, na Oceanie Indyjskim oraz w zachodniej części Indo-Pacyfiku. W tym czasie przeprowadzono szereg ćwiczeń, w tym z marynarkami Włoch, Japonii, Australii, Kanady i Norwegii.

    Dowódca zespołu, komandor James Blackmore, określił operację jako „najszerszy sprawdzian brytyjskiej projekcji siły od lat”, podkreślając jednocześnie wzrost interoperacyjności i zdolności bojowej grupy.

    Skład i możliwości zespołu HMS Prince of Wales

    Trzon Carrier Strike Group stanowił lotniskowiec HMS Prince of Wales, na którego pokładzie operowało skrzydło lotnicze złożone z samolotów F-35B oraz śmigłowców ZOP i maszyn rozpoznawczych. Uzupełnienie stanowiły niszczyciel rakietowy HMS Dauntless, fregata HMS Richmond, norweska fregata HNoMS Roald Amundsen oraz jednostki wsparcia — tankowiec RFA Tideforce i logistyczny HNoMS Maud.

    W kulminacyjnej fazie misji, podczas ćwiczeń na Indo-Pacyfiku, siły zespołu liczyły ponad 4 tysiące żołnierzy i marynarzy.

    Kluczowe wnioski z misji Highmast

    Zakończona kampania miała znaczenie wykraczające poza tradycyjny pokaz bandery. HMS Prince of Wales po serii wcześniejszych problemów technicznych przeszedł pełny cykl eksploatacyjny, obejmujący przeloty, intensywne działania lotnicze oraz współpracę w warunkach, które sprawdzają możliwości układu napędowego, systemów pokładowych oraz modułów sterowania lotami.

    Misja była więc testem nie tylko dla całego zespołu, ale i samego lotniskowca, który tym etapem potwierdził pełną gotowość do globalnych operacji. Dla Royal Navy oznacza to domknięcie okresu niepewności oraz wejście w etap stabilnej eksploatacji obu brytyjskich superlotniskowców.

    Powrót jest równie istotny jak jej wyjście

    Operacja Highmast udowodniła, że Wielka Brytania pozostaje zdolna do nieprzerwanej obecności na głównych morskich szlakach komunikacyjnych, szczególnie w regionie Indo-Pacyfiku. W sytuacji rosnącej aktywności floty chińskiej i agresywnych działań rosyjskich — zarówno w Arktyce, jak i na Morzu Śródziemnym — wartościowa obecność sojuszniczych komponentów nabiera szczególnego znaczenia.

    Zakończenie operacji pokazuje także, jak duże znaczenie ma utrzymanie ciągłości działań Royal Navy. Powrót HMS Prince of Wales nie kończy brytyjskiej aktywności na Indo-Pacyfiku — stanowi raczej zamknięcie pierwszej z serii zaplanowanych rotacji, które w ciągu kolejnych lat mają stać się fundamentem obecności brytyjskiej bandery na kluczowych szlakach morskich.

    Kampania, która przejdzie do historii Royal Navy

    Ośmiomiesięczna misja Highmast zapisze się jako jedno z najważniejszych przedsięwzięć brytyjskiej floty ostatnich lat. Zespół przeszedł pełne spektrum działań — od ćwiczeń sojuszniczych po operacje realizowane w rozległych akwenach zachodniej części Indo-Pacyfiku.

    Powrót grupy lotniskowcowej, z HMS Prince of Wales na czele, stanowi potwierdzenie, że brytyjski system lotniskowcowy jest w stanie prowadzić globalne operacje w sposób ciągły, niezawodny i zgodny z wymaganiami współczesnej architektury bezpieczeństwa.