Optymizm na rynku ropy naftowej ma związek z kilkoma czynnikami. Pierwszym z nich są nadzieje na stabilny wzrost popytu na paliwa na świecie. Ten scenariusz staje się coraz bardziej realistyczny zwłaszcza w krajach zachodnich, gdzie w ostatnim czasie znoszono lockdowny i łagodzono restrykcje związane z pandemią. Europa co prawda nadal zmaga się z rozprzestrzenianiem się pandemii, ale jednocześnie coraz więcej osób jest szczepionych, a kontynent ma zamiar powoli zacząć otwierać się na turystów z zagranicy, głównie tych już zaszczepionych.
Letni okres wzmożonej aktywności turystów może być dla rynku ropy naftowej największą szansą na wzrost popytu w bieżącym roku. Ten czynnik dotyczy zresztą nie tylko Europy, lecz również Stanów Zjednoczonych, które także stopniowo znoszą restrykcje. W przypadku USA, warto dodatkowo zwrócić uwagę na dobre dane makroekonomiczne, które potwierdzają szybkie wychodzenie tego kraju z zastoju wywołanego pandemią. Oczywiście warto dodać, że duży udział w tym ożywieniu mają ogromne programy stymulacyjne w USA.
Warto jednak zaznaczyć, że nie wszędzie panuje optymizm w kontekście popytu na ropę naftową. Najważniejszym czynnikiem ograniczającym zwyżki cen ropy naftowej pozostaje niepokojąca sytuacja w Azji, a głównie w Indiach, które odczuły ostatnie uderzenie pandemii najmocniej. Utrzymane wciąż restrykcje w państwach azjatyckich sprawiają, że oczekiwania dotyczące popytu w kolejnych miesiącach i tak są niższe niż spodziewano się jeszcze na początku roku.
Paweł Grubiak – prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI
Źródło: