Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Marynarka Wojenna RP przygotowuje się do wprowadzenia do służby czterech nowoczesnych śmigłowców AW101. Jednak, czy tak skromna liczba jednostek zdoła zabezpieczyć potrzeby obronne Polski na Bałtyku? W obliczu rosnących wyzwań, pytanie to staje się coraz bardziej palące, a brak dalszych zakupów może okazać się poważnym w skutkach błędem.
W kwietniu 2019 roku, podczas ceremonii w zakładach PZL-Świdnik S.A., Minister Obrony Narodowej Mariusz Błaszczak podpisał umowę na zakup czterech śmigłowców Leonardo AW101 dla Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Włoski producent, Leonardo, zobowiązał się do dostarczenia maszyn wraz z zintegrowanym pakietem logistycznym i szkoleniowym za kwotę 1,65 mld PLN (380 mln EUR). Choć te nowoczesne śmigłowce mają wkrótce trafić do służby, ich liczba rodzi pytania o to, czy Marynarka Wojenna RP będzie w stanie skutecznie zabezpieczyć swoje potrzeby operacyjne.
Obecnie Marynarka Wojenna RP dysponuje tylko czterema śmigłowcami AW101, które są w końcowej fazie przygotowań do pełnej operacyjności. Mimo, że wprowadzenie ich do służby planowane jest na ten rok, nie można pominąć faktu, że taka liczba jednostek jest daleka od optymalnej. W latach świetności 44. Baza Lotnictwa Morskiego w Darłowie miała w swoim składzie aż 14 maszyn. Wiropłaty AW101 mają zastąpić część z używanych obecnie wiekowych Mi-14PŁ. W porównaniu z tamtymi czasami, obecne cztery śmigłowce wydają się zaledwie namiastką potrzebnej siły, by sprostać współczesnym wyzwaniom obronnym na Bałtyku.
Eksperci wskazują, że dla pełnego zabezpieczenia potrzeb Marynarki Wojennej RP konieczne jest posiadanie co najmniej 12 śmigłowców tego typu. Taka liczba nie tylko pozwoliłaby na lepsze pokrycie zadań operacyjnych, ale także zwiększyłaby elastyczność i gotowość do reakcji na różnorodne zagrożenia. Śmigłowce te, operując z bazy na lądzie, mogłyby skutecznie wspierać działania morskie, w tym przyszłe fregaty MIECZNIK. Zwiększenie liczby AW101 pozwoliłoby na bardziej efektywne wykorzystanie ich zdolności w działaniach ZOP oraz innych operacjach na morzu.
Aktualne śmigłowce AW101 mają boczne drzwi, co może ograniczać ich zdolność do operowania z fregat. Dlatego kolejne zamówienia powinny uwzględniać te aspekty, by zapewnić maksymalną operacyjność w różnych warunkach. Warto podkreślić, że proces produkcji nowych śmigłowców trwa kilka lat, co oznacza, że decyzję o zakupie dodatkowych maszyn należy podjąć niezwłocznie, aby uniknąć dalszych opóźnień.
Polska w tym tygodniu podjęła zdecydowany krok w stronę modernizacji swoich sił zbrojnych, przystępując do zakupu 96 śmigłowców bojowych AH-64E Apache. Ta decyzja, dotycząca zarówno liczby maszyn, jak i planowanych zmian w strukturach lotnictwa Wojsk Lądowych, oznacza znaczące wzmocnienie polskich zdolności bojowych. Wartość kontraktu, który może sięgnąć nawet 12 mld USD, obejmuje nie tylko same śmigłowce, ale także uzbrojenie i niezbędne pakiety wsparcia. Koszt eksploatacji tych nowoczesnych maszyn, choć wysoki, jest ceną za znaczący wzrost potencjału operacyjnego tych jednostek.
W kontekście planowanego zakupu 96 śmigłowców AH-64 Apache, co według wielu ekspertów jest zbyt dużą liczbą, nasuwa się pytanie, dlaczego nie rozważa się równie istotnego zwiększenia floty AW101 dla Marynarki Wojennej. Zakup 12 tych maszyn byłby logicznym krokiem, który nie tylko wzmocniłby zdolności operacyjne na morzu, ale także przyniósłby korzyści w zakresie ujednolicenia systemów wsparcia logistycznego i szkoleniowego. Dodatkowo, zamówienie kolejnych AW101, które byłyby budowane w zakładach PZL-Świdnik, przyczyniłoby się do stworzenia nowych miejsc pracy oraz zatrzymania części środków w kraju, co miałoby istotne znaczenie dla polskiej gospodarki.
Czy Polska zdecyduje się na zwiększenie floty AW101? Biorąc pod uwagę strategiczne znaczenie Bałtyku i rosnące potrzeby operacyjne, decyzja ta może okazać się kluczowa dla przyszłości morskiego bezpieczeństwa RP z powietrza.
Autor: Mariusz Dasiewicz


5 grudnia na nabrzeżu PGZ Stoczni Wojennej w Gdyni zwodowano drugi kadłub patrolowca budowanego przez Baltic Operator dla fińskiej straży granicznej. To kolejny etap realizacji kontraktu z Meyer Turku Oy, który wzmacnia pozycję polskiego przemysłu okrętowego w segmencie nowoczesnych OPV.
W artykule
Uroczystość wodowania kadłuba drugiej jednostki odbyła się z wykorzystaniem infrastruktury PGZ Stoczni Wojennej, która zapewniła zaplecze techniczne niezbędne do przeprowadzenia operacji. Patrolowce powstają na mocy kontraktu z 2022 roku – Baltic Operator odpowiada za budowę dwóch 98-metrowych kadłubów, natomiast ich dalsze wyposażanie i integracja systemów prowadzone będą w Finlandii przez zakłady stoczniowe Meyer Turku Oy.
Nowa jednostka, której załogę będzie stanowiło około 30 osób, ma osiągać prędkość 18 węzłów. Do służby w fińskiej straży granicznej powinna wejść w 2027 roku, rok po siostrzanej Karhu. Obie jednostki wzmocnią ochronę granic NATO na Morzu Bałtyckim, prowadząc działania patrolowe, ratownicze oraz reagując na incydenty środowiskowe.
Warto przypomnieć, że nowe jednostki są rozwinięciem koncepcji OPV Turva – patrolowca przekazanego do służby fińskiej straży granicznej w 2014 roku jako pierwszego na świecie okrętu tego rodzaju z napędem LNG, o czym pisaliśmy na naszym portalu (link do tekstu). Konstrukcja budowanych obecnie jednostek nawiązuje do tamtej koncepcji, lecz została znacząco udoskonalona pod kątem działania w wymagających warunkach Bałtyku i nowych zagrożeń wynikających z sytuacji geopolitycznej.
Przedstawiciele Grupy Przemysłowej Baltic podkreślali podczas uroczystości, że realizacja dwóch patrolowców stanowi dowód dojrzałości polskiego przemysłu okrętowego. Jak zaznaczył prezes GP Baltic, Remigiusz Paszkiewicz, projekt potwierdza zdolność krajowych stoczni do pracy przy konstrukcjach nie tylko zaawansowanych technologicznie, lecz także spełniających rygorystyczne standardy NATO.
W trakcie wydarzenia głos zabrała również Beata Koniarska, członkini zarządu PGZ Stoczni Wojennej. Wskazała, że dzisiejsze wodowanie pokazuje, jak skutecznie mogą współpracować spółki Skarbu Państwa przy projektach o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa morskiego. Podkreśliła, że liczy na dalsze wspólne przedsięwzięcia, które umocnią pozycję polskich stoczni w łańcuchu dostaw nowoczesnych jednostek.

Współpraca z Meyer Turku Oy nie jest nowością, ponieważ gdański zakład od lat buduje dla fińskiej stoczni bloki statków pasażerskich. Jednak dostarczenie kadłubów dla patrolowców otwiera przed Baltic Operator nowe perspektywy, zwłaszcza że obie strony zawarły już trzyletni kontrakt obejmujący szerokie wykorzystanie polskich zdolności produkcyjnych.
Reprezentanci Rajavartiolaitos podkreślali, że nowy patrolowiec trafi do służby w okresie wyjątkowo wymagającym dla bezpieczeństwa morskiego. Jednostka została zaprojektowana tak, by działać w trudnych warunkach Bałtyku – od oblodzenia, po gwałtowne sztormy. Jej zadaniem będzie zwiększenie odporności Finlandii na zagrożenia pojawiające się na ich wodach, który po agresji Rosji na Ukrainę stał się przestrzenią stałej rywalizacji i testowania procedur państw NATO.
Warto odnotować, że wodowanie patrolowca dla Finlandii wpisuje się w szerszy trend obserwowany na Bałtyku. Rosyjskie działania hybrydowe – od ingerencji w sygnały nawigacyjne, po aktywność podejrzanych jednostek w pobliżu morskiej infrastruktury krytycznej – sprawiły, że państwa regionu zaczynają na nowo inwestować w tego typu jednostki.
OPV stają się narzędziem reagowania na zdarzenia poniżej progu wojny, które nie wymagają angażowania dużych okrętów, takich jak fregaty, ponieważ to właśnie patrolowce zapewniają stałą obecność na morzu i możliwość szybkiego podjęcia działań w sytuacjach niejednoznacznych operacyjnie. Okręty patrolowe prowadzą dozór szerokich akwenów, wspierają ochronę kabli i gazociągów podmorskich, dokumentują nietypowe aktywności rosyjskich jednostek oraz stanowią pierwszy element systemu reakcji na incydenty.
Wodowanie drugiego patrolowca dla fińskiej straży granicznej to dla Baltic Operator dowód rosnącej pozycji w europejskim łańcuchu dostaw nowoczesnych jednostek specjalistycznych. Dla samej Finlandii – kolejny element wzmacniający bezpieczeństwo morskie w czasach, które nie pozwalają na pauzę w rozbudowie zdolności patrolowych. Powrót do inwestycji w OPV na Bałtyku stał się faktem i trudno nie dostrzec, że to właśnie działania hybrydowe Federacji Rosji nadały temu procesowi nowe tempo.