Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Rząd Danii zobowiązał się dostarczyć Ukrainie jeden system rakietowy Harpoon do ochrony wybrzeża. Zapewni on obrońcom Odessy wystarczający zasięg, by zagrozić rosyjskim siłom na północno-zachodniej części Morza Czarnego.
W poniedziałkowym oświadczeniu w Pentagonie sekretarz obrony USA, Lloyd Austin potwierdził wiadomość, że Stany Zjednoczone szukają sposobu na dostarczenie Ukrainie systemu Harpoon.
Harpoon to liczący 50 lat ponaddźwiękowy pocisk przeciwokrętowy, który był przez lata modernizowany i nadal znajduje się na wyposażeniu wielu marynarek wojennych na całym świecie. Jest to pocisk manewrujący o prędkości maksymalnej około 460 węzłów i zasięgu blisko 70 mil morskich. Wersja duńska została wyposażona w naprowadzanie inercyjne i nawigację GPS oraz Zaawansowany System Kontroli Broni Harpoon (AHWCS) firmy Boeing. To ulepszenie daje mu możliwość ataku lądowego jako uzupełnienie jego podstawowej roli przeciwokrętowej.
Harpoon ma wystarczający zasięg, aby dolecieć z Odessy do okupowanego przez Rosję obwodu chersońskiego lub od granicy ukraińsko-rumuńskiej do okupowanej przez Rosję Wyspy Węży, będącej punktem centralnym ostatnich starć morskich na Morzu Czarnym. Pocisk ten mógłby zostać użyty do obrony morskich szlaków żeglugowych do i z Odessy, jednak opublikowany zasięg pocisku nie wystarczyłby do dotarcia do Krymu lub mostu w Cieśninie Kerczeńskiej z terytorium znajdującego się obecnie w rękach ukraińskich.
Harpoon jest nadal produkowany na pełną skalę, a Boeing ma zamówienia na zagraniczną sprzedaż do 2026 roku. Boeing wyprodukował również zestaw modernizacyjny dla Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, który poprawia naprowadzanie pocisku i zwiększa zasięg Harpoona do 130 mil morskich, czyli około dwukrotnie więcej niż zasięg oryginału.
Ukraina ma pilną potrzebę przerwania rosyjskiej blokady swoich portów morskich. Ukraińskie silosy zbożowe są pełne, a nie będzie gdzie przechować następnych zbiorów, jeśli istniejących zapasów nie można przetransportować na rynek. Tymczasem kraje w dużym stopniu uzależnione od ukraińskiego zboża – jak Liban, Egipt i Jemen – doświadczają gwałtownego wzrostu cen. Według danych ONZ, 41 najsłabiej rozwiniętych państw świata kupuje jedną trzecią swojej pszenicy z Ukrainy i Rosji.
Blokada portów jest niszcząca. Wojna na Ukrainie sieje spustoszenie w kraju i za granicą. Mamy do czynienia z poważnym problemem żywnościowym. Większość najgłębszych kryzysów ma miejsce niestety w Afryce.
Tomson Phiri, rzecznik Światowego Programu Żywnościowego,
Zaproponowano wiele planów odblokowania ukraińskich portów, przede wszystkim misje eskorty morskiej zorganizowane przez NATO lub ONZ. W poniedziałek rząd Litwy przedstawił propozycję trzeciej drogi: eskorty morskiej organizowanej przez „koalicję chętnych państw”, w tym państwa dotknięte kryzysem żywnościowym. Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Liz Truss poparła ten plan wkrótce po jego ogłoszeniu i powiedziała, że Royal Navy mogłaby wziąć w nim udział.
Koalicja mogłaby uzyskać wsparcie ze strony krajów rozwijających się na Bliskim Wschodzie i w Afryce, które nie opowiedziały się po żadnej ze stron, ale są zainteresowane bezpiecznymi dostawami zboża. Minister spraw zagranicznych Litwy Gabrielius Landsbergis podał Egipt jako przykład państwa neutralnego, które ma możliwości i powody do udziału w misji eskortowej. Egipt dysponujący najmocniejszą marynarką wojenną na Bliskim Wschodzie i w Afryce – doświadcza inflacji przekraczającej 13 proc., co jest spowodowane między innymi gwałtownie rosnącymi cenami zboża.
Siły rosyjskie zaatakowały wiele statków handlowych w pierwszych tygodniach inwazji. Ostatnie doniesienia ukraińskiej marynarki wojennej potwierdzają, że rosyjscy okupanci nadal grożą żegludze handlowej w pobliżu Wyspy Węży.
Źródło: Reuters


W listopadzie na wodach wokół Damoy Point doszło do rzadkiego wydarzenia. Dwa polarne statki wycieczkowe należące do armatora Quark Expeditions – World Explorer i Ultramarine – prowadzące sezonowe wyprawy turystyczne w rejon Antarktydy, przecięły swoje trasy u wybrzeży Półwyspu Antarktycznego.
W artykule
Obie jednostki prowadzą wyprawy rozpoczynające się i kończące w Ushuaia. World Explorer – który po tym sezonie kończy służbę w barwach Quark Expeditions – realizował program „Antarctic Explorer”. Trasa obejmuje przejście przez Cieśninę Drake’a oraz żeglugę w rejonie Lemaire Channel, wyspy Anvers, Archipelagu Szetlandów Południowych i na wodach wzdłuż Półwyspu Antarktycznego. To jeden z klasycznych kierunków urystyki polarnej, który za każdym razem wymusza dostosowanie rejsu do surowych warunków pogodowych.
Na podobnym kursie operował Ultramarine, który w listopadzie prowadził dłuższą, 18-dniową wyprawę „Snow Hill to the Peninsula”. Jej wyróżnikiem jest wejście na akwen Morza Weddella oraz odwiedzenie Snow Hill Island – miejsca znanego z jednej z największych kolonii pingwinów cesarskich. Dla wielu pasażerów to punkt kulminacyjny całej podróży.
Wybrzeża w zachodniej części Półwyspu Antarktycznego należą do najbardziej obleganych przez wycieczkowce polarne, mimo że to jeden z regionów o najbardziej kapryśnych warunkach. Właśnie dlatego spotkanie dwóch statków tej samej linii w jednym punkcie wcale nie jest regułą. Zmienia się wiatr, zmienia się lód, zmienia się plan dnia – i każde takie przecięcie kursów nosi w sobie pewien element przypadkowości, znany dobrze wszystkim, którzy choć raz żeglowali w rejonach polarnych.
Wpisy Quark Expeditions w mediach społecznościowych, szczególnie na platformie X, dobrze pokazują, czym stała się współczesna turystyka polarna. Nie jest to surowa, pionierska wyprawa badawcza, lecz starannie zaplanowany rejs, w którym każdy dzień ma swój program i zestaw atrakcji. Pasażerowie mogą liczyć na lądowania śmigłowcem startującym z pokładu Ultramarine na lodowcu, spływy kajakowe między drobnymi krami lodowymi, trekkingi po zlodzonych grzbietach oraz możliwość nocowania w śpiworze na śniegu pod gołym niebem. Do tego dochodzą bliskie spotkania z pingwinami i szeroko promowane sesje fotograficzne w miejscach, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu oglądali wyłącznie polarnicy, badacze oraz załogi statków rządowych.
Całość jest opakowana w narrację „odkrywania nieznanego”, choć w praktyce mamy do czynienia z komercyjnym doświadczeniem premium, realizowanym pod stałą opieką przewodników i załóg odpowiedzialnych za bezpieczeństwo uczestników. To turystyka ekstremalna, pozbawiona jednak dawnego elementu nieprzewidywalności, który kiedyś stanowił fundament polarnej eksploracji. Współczesny podróżnik dostaje namiastkę wyprawy – spektakularną, emocjonującą, wygodną – a jednocześnie w pełni kontrolowaną, prowadzoną w tempie i zakresie wyznaczanym przez Quark Expeditions.
Quark Expeditions utrzymuje obecność w Antarktyce do połowy marca. W tym sezonie, obok World Explorer i Ultramarine, operuje także polarny statek wycieczkowy Ocean Explorer, mogący zabrać na pokład około 140 pasażerów. Jednostka weszła do floty Quarka w 2024 roku i realizuje swój drugi sezon na południu.
W drugiej połowie 2026 roku do floty Quark Expeditions dołączy World Voyager, który przejmie rolę kończącego pracę World Explorer. Nowy statek, pływający obecnie dla Atlas Ocean Voyages, będzie czarterowany przez Quarka na czas kolejnych sezonów antarktycznych. Sam World Explorer, sprzedany w 2024 roku Windstar Cruises, po przebudowie trafi do segmentu rejsów luksusowych. To kolejny dowód na to, jak szybko zmienia się rynek wycieczkowców polarnych i jak intensywnie armatorzy odświeżają swoje oferty.
Spotkanie dwóch statków Quarka to niewielki epizod, lecz dobrze pokazuje, jak zmienia się turystyka polarna. Armatorzy wprowadzają nowe jednostki nie tylko po to, by bezpiecznie prowadzić rejsy wśród lodu, lecz także po to, by zaoferować pasażerom coraz bardziej zróżnicowane przeżycia – od krótkich wypadów na ląd po aktywności, które jeszcze niedawno pozostawały domeną polarników. Dzisiejszy wycieczkowiec polarny ma zapewnić komfort, kontakt z dziką naturą oraz możliwość zobaczenia Antarktydy z bliska, w sposób możliwie intensywny, a jednocześnie kontrolowany.