„Gdy w marcu ub. roku pojawił się w Polsce koronawirus bardzo szybko dotknął również branżę jachtową. Stocznie wprawdzie cały czas działały, ale pojawiły się poważne problemy z dostawami, transportem, a także z pracownikami wiec perspektywy nie były dobre” – wskazał Bąk.
Jak zaznaczył, szybko się okazało, że kolejne fazy łagodzenia restrykcji i świadomość, że pływanie żaglówką czy łodzią motorową jest jedną z najbezpieczniejszych form spędzania czasu, spowodowały, że sytuacja zaczęła się zmieniać na lepsze. „Od drugiej połowy maja, z tygodnia na tydzień, zaczęliśmy obserwować wzrost popytu na nowe jachty żaglowe i motorowe. Sprzedawało się dosłownie wszystko co było dostępne – jachty żaglowe, motorowe, houseboaty oraz skutery” – wymienił.
Dodał, że część osób, przewidując, że pandemia potrwa dłużej, decydowało się na podpisanie umów dotyczących zakupu z dostawą na rok 2021. Sytuacja ta dotyczy nie tylko Polski.
Według eksperta, w ostatnim roku można było zaobserwować, że część osób podejmowało decyzję o zakupie, którą odwlekali przez kilka miesięcy czy lat. „Byli tacy, co postanowili zrezygnować z usług czarterowych, by nie narażać siebie i rodziny na współdzielenie jachtu” – wskazał.
Jak zaznaczył, wpływ na decyzje zakupowe mogła mieć też sytuacja ekonomiczna w kraju. „Niskie stopy procentowe, do tego rosnąca inflacja przekonały rodaków, że nie ma sensu trzymać nadwyżek finansowych na rachunkach bankowych czy depozytach. Zorientowali się, że większy zysk może przynieść zakup jachtu, nawet wtedy, gdy nie jest on przeznaczony do czarterów, bo jachty trzymają cenę” – zaznaczył.
Dodał, że jednostki oferowane na wtórnym rynku nie tracą zbyt mocno na wartości, a w pandemii nawet nieco zyskały ze względu na popyt, co również odczuły firmy czarterowe.
Powołując się na raport Polboatu podsumowujący rok 2020 i prognozujący rok 2021 w branży jachtowej w Polsce (dot. producentów, dostawców oraz firm czarterowych), sekretarz Izby Przemysłu Jachtowego wskazał, że pod względem obrotów, 45 proc. firmy czarterowych deklarowało, że wprawdzie obroty w 2020 r. miało mniejsze niż w 2019, ale te firmy poza czarterem zajmują się też szkoleniami i eventami, które bardzo dotknęły restrykcje covidowe, i tamtych strat nie udało im się odrobić.
„Jednak sama część czarterowa, przy wydłużonym – aż do października – sezonie, została w badaniu oceniona bardzo pozytywnie” – podkreślił ekspert.
Jak dodał, pełnych wyników za 2021 rok jeszcze nie ma, ale może on okazać się rekordowym dla branży jachtowej. „Wstępne szacunki oscylują w granicy 30 proc. wzrostu zamówień w porównaniu do 2019, który też był niezły” – wskazał.
Bąk zwrócił uwagę, że te wzrosty mogłyby być nawet wyższe, gdyby nie fakt, że moce przerobowe stoczni jachtowych są ograniczone. Wskazał za raportem, że wraz z przewidywanymi wzrostami obrotów w tym roku, prawie 60 proc. firm ma nadzieję na zwiększenie zatrudnienia.
Polska Izba Przemysłu Jachtowego i Sportów Wodnych – POLSKIE JACHTY została założona 11 maja 2006 r. w Warszawie. Członkami założycielami było sto podmiotów gospodarczych działających w branży produkcji, usług, sportu i turystyki wodnej.
Autor: Longina Grzegórska-Szpyt/PAP