Dania wzmacnia bezpieczeństwo morskie na Morzu Czerwonym

W obliczu narastającej niepewności na Morzu Czerwonym, duńskie Ministerstwo Obrony i minister spraw zagranicznych Lars Løkke Rasmussen ogłosili decyzję o zintensyfikowaniu działań na rzecz bezpieczeństwa morskiego w tym regionie. Krok ten jest odpowiedzią na rosnące zagrożenia dla żeglugi.
Dania, kraj o bogatym doświadczeniu w dziedzinie bezpieczeństwa morskiego, kontynuuje swoje wysiłki na rzecz ochrony żeglugi, wysyłając fregatę Esbern Snare na Morze Czerwone. Ten okręt, który w ostatnim czasie odgrywał ważną rolę w zwalczaniu somalijskiego piractwa, ponownie wykazuje gotowość Danii do reagowania na nowe wyzwania morskie. Fregata Esbern Snare, już znana ze swojego zaangażowania w operacje przeciwpirackie, teraz będzie pełnić kluczową rolę w zabezpieczaniu strategicznych szlaków morskich na Morzu Czerwonym.
Obecnie, w odpowiedzi na sytuację na Morzu Czerwonym, duński rząd planuje rozmieszczenie fregaty w tym regionie. Okręt, który ma dotrzeć do rejonu Morza Czerwonego przed końcem stycznia 2024 roku, będzie częścią międzynarodowych wysiłków na rzecz ochrony żeglugi. Duńskie Ministerstwo Obrony podkreśliło, że trzech oficerów sztabowych jest już przydzielonych do Połączonych Sił Morskich z siedzibą w Bahrajnie, co świadczy o zaangażowaniu tego kraju w regionalne inicjatywy bezpieczeństwa.
Na łamach naszego portalu niedawno omawialiśmy, jak inne kraje i organizacje międzynarodowe wyrażają swoje zaniepokojenie zagrożeniami na Morzu Czerwonym. Szczegółowo opisaliśmy inicjatywy takie jak operacja Prosperity Guardian, prowadzoną przez Stany Zjednoczone, mającą na celu zapewnienie bezpiecznego przejścia przez te wody cywilnych statków handlowych. W naszym artykule podkreśliliśmy także zainteresowanie Unii Europejskiej sytuacją w regionie, czego dowodem są informacje pochodzące z Niemiec i Hiszpanii. Analizowaliśmy również rolę misji EUNAVFOR Atalanta, która jest już aktywna w walce z piractwem somalijskim i stanowi istotny element międzynarodowych działań na rzecz bezpieczeństwa morskiego.
Czytaj więcej: https://portalstoczniowy.pl/eskalacja-napiec-i-wyzwania-dla-bezpieczenstwa-morskiego-na-morzu-czerwonym/
Duńska decyzja o zwiększeniu bezpieczeństwa morskiego na Morzu Czerwonym spotkała się z pozytywnym odzewem w branży. Danske Rederier, duńskie stowarzyszenie armatorów, wynegocjowało specjalne warunki dla marynarzy pracujących na statkach w rejonach wysokiego ryzyka. W trosce o bezpieczeństwo swoich pracowników, firma Maersk również podjęła decyzję o wznowieniu tranzytu przez Morze Czerwone, co jest znaczącym sygnałem dla innych przewoźników.
Dania, poprzez swoje działania, demonstruje gotowość do aktywnego włączenia się w globalne wysiłki na rzecz bezpieczeństwa morskiego. Rozmieszczenie duńskiej fregaty na Morzu Czerwonym jest nie tylko środkiem ochrony interesów narodowych, ale także wkładem w stabilność międzynarodowej żeglugi. Współpraca z innymi krajami i organizacjami międzynarodowymi, jak również z sektorem prywatnym, podkreśla wielowymiarowy charakter tych działań. Ta decyzja jest kolejnym krokiem na drodze do zabezpieczenia kluczowych szlaków morskich, mając na uwadze rosnące wyzwania w dziedzinie bezpieczeństwa morskiego w XXI wieku.
Autor: Mariusz Dasiewicz

-
Rosyjski atak na turecki statek w Czarnomorsku

12 grudnia podczas rosyjskiego ataku w obwodzie odeskim doszło do pożaru na jednostce Cenk T w porcie Czarnomorskim. Operator podał, że statek przewoził żywność, nie było informacji o ofiarach. Turcja oficjalnie wezwała do wstrzymania działań zagrażających bezpieczeństwu żeglugi na Morzu Czarnym.
W artykule
Co wiadomo o uderzeniu
W Czarnomorsku doszło do pożaru na tureckiej jednostce handlowej Cenk T. W komunikatach i depeszach przewija się jeden szczegół, który zmienia optykę: ładunek stanowiła żywność. Żadnych opowieści o „strategicznych komponentach”, żadnej wygodnej zasłony dymnej. Twardy fakt brzmi banalnie, więc jest dla propagandy wyjątkowo niewygodny. To kolejny przykład, jak bezpieczeństwo żeglugi na Morzu Czarnym staje się elementem presji politycznej i gospodarczej.
Turcja odniosła się do incydentu, wskazując na zagrożenie dla bezpieczeństwa morskiego oraz swobody żeglugi. To nie jest dyplomatyczne „zaniepokojenie” wrzucone na autopilota. To sygnał państwa, którego armatorzy operują na trasach prowadzących do ukraińskich portów, więc ryzyko nie jest akademickie.
Morze Czarne jako narzędzie presji
W sieci temat sprzedaje się jako dowcip o wojnie z „tureckimi pomidorami”. Tyle że za tym żartem kryje się bardzo czytelny przekaz. Uderzenie w statek z żywnością działa jak ostrzeżenie dla armatorów i ubezpieczycieli: bandera nie daje gwarancji, a wejście do ukraińskiego portu ma koszt polityczny i finansowy, który każdy musi skalkulować sam.
To właśnie jest gra Moskwy. Nie potrzeba formalnej blokady, nie trzeba ogłaszać „zamknięcia morza”. Wystarczy dosypać niepewności. Kilka takich zdarzeń, kilka nagrań, kilka komunikatów o pożarze i nagle część rynku zaczyna omijać region, bo rachunek ryzyka przestaje się spinać.
Dzień później Ukraina informowała też o uderzeniu rosyjskiego drona w turecki statek VIVA z ładunkiem oleju słonecznikowego który płynął do Egiptu. Ten wątek dokłada do obrazu kolejną warstwę napięcia, bo sugeruje, że ryzyko nie kończy się na nabrzeżu.
Wniosek jest nieprzyjemnie prosty. Morze Czarne coraz częściej przestaje być przestrzenią handlu, zaczyna być przestrzenią wymuszania. Gdy celem staje się statek z żywnością, opowieść o „precyzyjnej wojnie” zostaje już tylko w papierowych komunikatach.
Aktualizacja: Turcja wskazuje na zagrożenia dla bezpieczeństwa żeglugi na Morzu Czarnym po ataku na statek handlowy w Czarnomorsku.









