Flota instalacyjna dla morskiej energetyki wiatrowej: Gdzie szukać rozwiązań dla Polski?

Zwiększające się zapotrzebowanie na flotę instalacyjną dla morskiej energetyki wiatrowej stanowi jedno z kluczowych wyzwań dla tego sektora na całym świecie. W kontekście ambitnych planów rozwoju morskiej energetyki wiatrowej w Polsce, konieczne jest znalezienie odpowiednich jednostek instalacyjnych, które pozwolą na skuteczną realizację projektów w naszym kraju.

Dynamiczny rozwój morskiej energetyki wiatrowej wymaga wielomiliardowych inwestycji – przede wszystkim w zakresie rozwoju infrastruktury portowej, ale także rozbudowy globalnej floty instalacyjnej – o czym pisaliśmy już na łamach Portalu Stoczniowego. Statki konieczne do budowy oraz serwisowania morskich farm wiatrowych można podzielić względem ich zdolności wykonywania konkretnych prac na potrzeby projektów. Mowa tu więc o:

  • pracach geologicznych i hydrologicznych realizowanych przez statki badawcze (Research Vessels) i jednostki wielozadaniowe,
  • pracach instalacyjnych i rozruchowych realizowanych przez statki do instalacji fundamentów oraz jednostki typu Jack-up (HLJV) instalujące generatory i śmigła, kablowce (CLV) oraz jednostki OSV (Offshore Service Vessels),
  • utrzymywaniu i serwisowaniu MFW realizowanych przez jednostki OSV/WTW i statki przeznaczone do transportu personelu (CTV – Crew Transport Vessels).

Według ośrodka analitycznego Clarkson Research liczba jednostek mogących wykonywać powyższe zadania przekracza w skali globalnej 1100, co stanowi około 2 proc. globalnej floty instalacyjnej.  Najmniej (52 z nich) to statki instalacyjne (WTIV – Wind Turbine Installation Vessels), z których większość (około 65 proc.) należy do azjatyckich armatorów. Biorąc pod uwagę dużą dynamikę rynku związaną z wzrastającą liczbą projektów w Europie, Stanach Zjednoczonych oraz Azji – problem z dostępnością jednostek instalacyjnych w najbliższej dekadzie wydaje się bardzo realny. Wielu analityków spodziewa się, że braki we flocie instalacyjnej mogą bardzo negatywnie wpłynąć na tempo i opłacalność realizacji morskich farm wiatrowych – co zaobserwować można m.in. analizując wzrosty stawek czarteru bądź kosztów budowy jednostek typu WTIV.

Coraz więcej jednostek instalacyjnych

Rok 2021 był kolejnym rekordowym rokiem pod względem zamówień nowych jednostek instalacyjnych dla sektora morskiej energetyki wiatrowej. Według Clarkson Research w ubiegłym roku armatorzy zamówili aż 17 jednostek (z możliwością rozszerzenia kontraktów o dodatkowe 9) typu WTIV (Wind Turbine Installation Vessels) za łączną kwotę 2,5 miliardów dolarów. W ubiegłym roku zawarto także umowy na budowę 15 jednostek typu OSV (Offshore Service Vessels) za łączną kwotę 800 milionów dolarów oraz 39 jednostek typu CTV (Crew Transport Vessels). Znaczącą większość projektów budowy jednostek instalacyjnych zrealizują azjatyckie stocznie. 

Biorąc pod uwagę zwiększające się zapotrzebowanie na flotę instalacyjną, w 2021 roku znacząco wzrosły stawki czarterowe takich jednostek (o około 18 proc. w Europie oraz o prawie 400 proc. w Chinach). Koszty budowy takich jednostek wzrosły zaś o ponad 25 proc. od 2019 roku (do około 350 milionów dolarów). Według wielu ekspertów trend ten utrzyma się w kolejnych latach.

Turner Holm, dyrektor Clarksons Platou Securities, podkreślał podczas czerwcowej Offshore Wind Journal Conference w Londynie, że braki w dostępności floty instalacyjnej mogą powodować bardzo poważne opóźnienia dla projektów realizowanych w drugiej połowie obecnej dekady. Alternatywnym rozwiązaniem jest dostosowywanie jednostek przeznaczonych do budowy i obsługi platform wiertniczych. Jednakże w przypadku większości z nich transport nowoczesnych fundamentów monopalowych i kratownicowych byłby znacznie mniej efektywny, co w rezultacie wiązałoby się ze znacznie większymi kosztami dla projektów offshore wind.

Jednostki dla polskich morskich farm wiatrowych

Według założeń raportu „Operator floty instalacyjnej – Potencjał polskiego przemysłu morskiego na potrzeby morskich farm Wiatrowych” opracowanego przez Polski Rejestr Statków w marcu 2021 roku, aby skutecznie realizować projekty morskich farm wiatrowych w Polsce, konieczne jest pozyskanie kilku jednostek w najbliższych latach. Mowa tu o:

  • jednym statku instalacyjnym fundamentów i TP-HLV (z gotowością operacyjną od II kwartału 2024 roku), 
  • jednym statku instalacyjnym generatorów i śmigieł oraz kolumn HLJV (z gotowością operacyjną od II kwartału 2025 roku), 
  • jednym-dwoma statkami serwisowymi SOV/WTW (z gotowością operacyjną od 2025 roku),
  • jednym-dwoma statkami do prac badawczych (z gotowością operacyjną od 2021 roku),
  • jednym statku do układania kabli (z gotowością operacyjną od II kwartału 2025 roku),
  • kilkoma mniejszymi jednostkami serwisowymi.

W raporcie podkreślono, że program morskiej energetyki wiatrowej stwarza szansę na utworzenie podmiotu w Polsce, który wykorzystując specjalistyczną flotę, będzie w stanie świadczyć różnego rodzaju usługi na rzecz morskich farm wiatrowych. Ponadto pozyskane jednostki mogą być czarterowane dla zagranicznych podmiotów.

Kluczowym faktem jest, iż część z powyższych jednostek można zbudować w polskich stoczniach. Gdyńska stocznia Crist zbudowała kilka jednostek przeznaczonych do budowy bądź serwisowania morskich farm wiatrowych (m.in. „Vidar” w 2013 roku, „Acta Centaurus” w 2019 roku oraz „Innovation” w 2020 roku), zaś gdańska Remontowa Shipbuilding zrealizowała budowę m.in. wielozadaniowego statku „Coey Viking”, który także można wykorzystywać przy projektach offshore wind.

Budowa części z jednostek wskazanych w raporcie PRS w tych stoczniach jest jak najbardziej możliwa – jednakże wyznaczone terminy gotowości operacyjnej wydają się być coraz mniej realne. Rozwój morskiej energetyki wiatrowej w Polsce stanowiłby więc również impuls dla krajowego przemysłu stoczniowego.

Zwiększający się popyt na jednostki instalacyjne może być bardzo poważnym problemem w kontekście tempa realizacji programów rozwijania morskiej energetyki wiatrowej w wielu krajach na świecie w najbliższym czasie. Wielu ekspertów jest przekonana, że stawki związane z budową bądź czarterem takich jednostek będą stopniowo wzrastać, co przełoży się na całościowe koszty realizacji inwestycji związanych z projektami morskich farm wiatrowych. Biorąc pod uwagę doświadczenie polskich stoczni w zakresie budowy nowoczesnych jednostek, wydaje się, że maksymalizacja ich udziału w rozwoju polskiej morskiej energetyki wiatrowej (a także w perspektywie długofalowej regionalnej) wydaje się być bardzo uzasadniona. 

Autor: Jan Siemiński

Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Wyzwania dla promów w Cieśninie Gibraltarskiej

    Wyzwania dla promów w Cieśninie Gibraltarskiej

    Sztorm Emilia, który od 12 grudnia przechodzi nad południową Hiszpanią, ponownie zwrócił uwagę na wyjątkowo trudne warunki żeglugowe na wodach Cieśniny Gibraltarskiej. Zdjęcia promu Ciudad de Mahón z 13 grudnia pokazują skalę oddziaływania wiatru wschodniego i wysokiej fali na jednym z najbardziej ruchliwych szlaków żeglugowych świata. 

    Cieśnina Gibraltarska – naturalne „wąskie gardło”

    Cieśnina Gibraltarska nie bez powodu uchodzi za jeden z najbardziej wymagających szlaków żeglugowych w Europie, szczególnie w okresie jesienno-zimowym. Łączy Morze Śródziemne z Atlantykiem, a jednocześnie stanowi barierę pomiędzy dwoma masami wody o odmiennych właściwościach. Stała wymiana wód powoduje silne prądy powierzchniowe i podpowierzchniowe, które w warunkach silnego wiatru potrafią gwałtownie zmieniać charakter fali.

    Dodatkowym czynnikiem jest znaczne zwężenie akwenu, które lokalnie wzmacnia wiatr i przyspiesza prądy. W praktyce oznacza to krótką, stromą falę oraz trudne do przewidzenia zachowanie jednostek, zwłaszcza na kursach poprzecznych.

    Wiatr wschodni – jeden z najtrudniejszych scenariuszy

    Według danych hiszpańskiej agencji meteorologicznej AEMET, w rejonie Cieśniny Gibraltarskiej podczas przejścia sztormu Emilia występuje silny wiatr wschodni o sile dochodzącej do 7°B. Taki układ baryczny jest szczególnie niekorzystny dla żeglugi na trasie Algeciras–Ceuta.

    Wiatr wschodni, znany lokalnie jako Levante, przyspiesza w wąskim gardle cieśniny, powodując szybkie narastanie fali o wysokości 3–4 metrów, co skutkuje znacznymi obciążeniami jednostek i utrudnia utrzymanie prędkości oraz kursu.

    Promy liniowe pod stałą presją warunków pogodowych

    Jednostki obsługujące regularne połączenia między Hiszpanią kontynentalną a Ceutą muszą funkcjonować w warunkach, które na wielu innych akwenach oznaczałyby całkowite wstrzymanie żeglugi. Trasa Algeciras–Ceuta jest jedną z najbardziej eksploatowanych linii promowych w tej części Morza Śródziemnego i prowadzi przez wody o szczególnie trudnych warunkach wietrznych.

    Zdjęcia z 13 grudnia, opublikowane na platformie X przez lokalnego obserwatora ruchu morskiego w Cieśninie Gibraltarskiej, pokazują skalę wyzwań, z jakimi muszą się zmagać załogi podczas takich przejść. Na tych wodach kluczowe znaczenie mają zarówno możliwości jednostek, jak i doświadczenie kapitanów.

    Sztorm nie wstrzymuje ruchu w jednym z kluczowych punktów świata

    Cieśnina Gibraltarska pozostaje jednym z najważniejszych punktów światowej żeglugi. Każdego dnia przechodzą tędy setki statków handlowych, jednostek pasażerskich oraz okrętów wojennych. Nawet podczas silnych sztormów ruch nie ustaje całkowicie, a jedynie podlega ograniczeniom i zwiększonemu nadzorowi.

    Przypadek sztormu Emilia pokazuje, że mimo postępu technologicznego natura w tym rejonie wciąż dyktuje warunki. To akwen, który nie wybacza błędów i stale przypomina o swojej specyfice.