Pochodzenie plastikowych zabawek znajdowanych w różnych zakątkach świata pozostawało przez lata tajemnicą i skłoniło wiele osób do podjęcia badań tematu.
Dwóch oceanografów, Jim Ingraham i Curtis Ebbesmeyer, wprowadziło współrzędne miejsc, w których znaleziono zabawki, do symulatora prądu oceanicznego i prześledzili drogę ich dryfowania aż do północnego Pacyfiku.
Dziennikarz Donovan Hohn wyjaśnił ostatecznie zjawisko w 2011 r. w swojej książce zatytułowanej „Moby-Duck (z ang. Moby Kaczka, gra słów z Moby-Dick): Prawdziwa historia 28 800 zabawek do kąpieli zgubionych na morzu”.
Porównując rezultat badań Ingrahama i Ebbesmeyera z dokumentacją tras jednostek handlowych, Hohn dotarł do statku Ever Laurel, obsługiwanego przez tajwańską firmę Evergreen Marine Corp., który opuścił Hongkong 6 stycznia 1992 r. i dopłynął do stanu Waszyngton 16 stycznia, spóźniony o jeden dzień z powodu złej pogody.
„Chociaż robił to w inne dni, 10 stycznia Ever Laurel nie przefaksował raportu pogodowego do krajowych służb pogodowych w Waszyngtonie, ale następnego ranka zrobił to statek w jego pobliżu, opisując huraganowe wiatry i fale o wysokości 36 stóp (11 metrów)” – pisze Hohn w swojej książce, której fragmenty opublikował „Guardian”.
W dalszej części autor opisuje, jak 12 kontenerów wypadło za burtę Ever Laurel i zatonęło, a tysiące małych paczek wyskoczyło na powierzchnię wody, każda zawierająca puste w środku zwierzęta o długości ok. 7,5 centymetrów: czerwone bobry, niebieskie żółwie, zielone żaby i żółte kaczki.
Evergreen Marine jest armatorem kontenerowca Ever Given, który pod panamską flagą płynął do Rotterdamu i podczas przeprawy przez Kanał Sueski we wtorek rano obrócił się bokiem i osiadł na mieliźnie, powodując zablokowanie całego ruchu na jednej z najważniejszych morskich dróg handlowych.
Szacuje się, że zator kosztuje światową gospodarkę 400 milionów dolarów na godzinę.
Źródło: PAP