Na ratunek pechowej fregacie. Helge Ingstad zostanie podniesiona ze skalistego dna
Trwają ostatnie przygotowania do podniesienia z dna niemal całkowicie zatopionej fregaty sił morskich Norwegii (Sjøforsvaret) KNM Helge Ingstad. Pechowa jednostka została staranowana 8 listopada o godzinie 04:03 przez zbiornikowiec Sola TS spółki Tsakos Energy Navigation, jednostkę klasy Aframax do przewozu surowej ropy naftowej, pływającą pod banderą maltańską.
[powiazane1] Do zderzenia doszło w Hjeltefjordzie, na północ od wyspy Sotra. Zbudowany w ubiegłym roku statek o długości 249,97 m, szerokości 44,03 m i pojemności brutto 62 557 jednostek opuścił właśnie terminal paliwowy Sture (należący do Equinor, dawniej Statoil) w Øygarden, mając na pokładzie 23-osobową załogę i pełne zbiorniki surowca dla brytyjskiego odbiorcy. Natomiast okręt, także nowoczesny (wszedł do służby w 2009 roku), mierzący 134 m i wypierający 5300 ton, wraz ze 137 członkami załogi, wracał z wielkich manewrów NATO „Trident Juncture” do bazy w Haakonsvern. Zbiornikowiec uderzył fregatę z prawej burty, w rejonie hangaru, pod kątem, przebijając jej poszycie kadłuba poniżej linii wodnej, jak również nad nią. Sam nie odniósł poważniejszych uszkodzeń.
Dla Helge Ingstad zderzenie okazało się być fatalne w skutkach. Z pomocą holowników, które asystowały Sola TS opuszczającemu port, udało się osadzić fregatę na skalistym dnie tuż przy brzegu, w miejscu o małej głębokości. Tylko dzięki temu zabiegowi nie stracono jednostki od razu i bezpowrotnie. Ośmiu marynarzy odniosło obrażenia, wraz z nimi ewakuowano resztę załogi. Holowniki dopychały pogrążający się okręt do brzegu, ostatecznie osiadł on na dnie, opierając się na nim w trzech miejscach. Wkrótce połączono go trzema linami stalowymi a lądem, ale nie przeszkodziło to wciąż nabierającemu wody kadłubowi pokonać tego oporu i 13 listopada Helge Ingstad pogrążyła się niemal całkowicie. Nad powierzchnię morza wystaje górna część masztu i fragment hangaru przewróconego na prawą burtę okrętu. Zdaniem Sjøforsvaret, cały czas istnieje ryzyko, że jednostka ześliźnie się po skałach na głębinę, dlatego jego położenie jest na bieżąco monitorowane i mierzone.
Po oględzinach podwodnej części kadłuba fregaty oszacowano uszkodzenia i podjęto decyzję o podniesieniu okrętu. Operacja rozpoczęła się od wypompowywania paliwa (około 460 m3), co trwało dwie doby i zakończyło się 25 listopada, a potem gromadzenia sił i środków. Są w nią zaangażowane m.in. siły morskie, Straż Wybrzeża, firmy BOA Management i Scaldis, zaś w roli konsultanta występuje DNV GL.
[powiazane2] Do miejsca wypadku dotarł już dźwig pływający Gulliver mogący podnieść do 4000 ton, zaś wkrótce pojawił się drugi – Rambiz. Oba należą do belgijskiej spółki Scaldis, specjalizujące się w pracach dźwigowych, w tym podnoszeniu wraków. Zanim rozpoczną one swoją działania, konieczne jest określenie miejsc podłączenia węży do wypompowywania wody. Nurkowie pracują nad znakowaniem i wierceniem otworów inspekcyjnych w kadłubie, aby określić, gdzie należy je zamontować. Otwory kontrolne oznaczono, wywiercono i zaślepiono po sprawdzeniu. Wykonywane jest też szczegółowe mapowanie warunków dna morskiego, jego topografii i styku okrętu ze skałami. Dokonano też obliczeń wytrzymałościowych kadłuba, aby upewnić się, że można bezpiecznie unieść jednostkę bez jego przełamania. Następnie do kadłuba fregaty zostaną przymocowane liny stalowe, a potem łańcuchy. Trwają prace nad wytypowaniem i przygotowaniem miejsc ich instalacji. Pomogą one dźwigom unieść i wyprostować fregatę. Potem do akcji wejdzie ponton półzanurzalny norweskiej firmy BOA Management. To właśnie nań zostanie posadowiony okręt. Później zespół zostanie przeholowany do Hanøytangen, gdzie znajduje się dok pływający i wyposażenie niezbędne do dalszych prac. Operacja już się rozpoczęła i potrwa do trzech tygodni, aby na początku grudnia zakończyć się we wspomnianej bazie. Podobną metodę zastosowano przy wydobyciu wraku rosyjskiego atomowego okrętu podwodnego Kursk, który zatonął po eksplozji własnego uzbrojenia torpedowego 12 sierpnia 2000 roku, pociągając ze sobą na dno 118 członków załogi.
Po przybyciu do Hanøytangen służby marynarki wyładują amunicję z okrętu (artyleryjską, pociski przeciwlotnicze, przeciwokrętowe i torpedy) i inne wrażliwe wyposażenie. Następnie okręt będzie przeholowany do Haakonsvern. Tam pracę według ustalonych już list priorytetów rozpoczną zespoły do demontażu ważnego wyposażenia. Trudno dziś ocenić, jaki wpływ będzie miało zalanie przez kilka tygodni zimną, słoną wodą urządzeń elektronicznych okrętu, i czy da się je wyremontować.
[powiazane3] Tymczasem trwa dochodzenie w sprawie przyczyn katastrofy. To kolejna kolizja nowoczesnego okrętu nawodnego ze statkiem na typowym szlaku wodnym w normalnych warunkach nawigacyjnych. W 2017 roku niszczyciele US Navy: USS Fitzgerald i USS John S. McCain także wpadały na cywilne jednostki pływające, niestety w tamtych przypadkach zginęło łącznie 17 marynarzy. W tym kontekście pikanterii dodaje informacja podana przez The Washington Post, że na Helge Ingstad w ramach wymiany personelu wojskowego – Personnel Exchange Program – przebywał oficer amerykański. Jest ona „podkręcana” przez media, jak też utrzymywaną przez oba ministerstwa obrony tajemnicę dotyczącą personaliów ów żołnierza oraz funkcji jaką pełnił na norweskim okręcie w czasie feralnego rejsu i wypadku. Natomiast 24 listopada nurkowie podjęli z wraku jednostki komputer z dyskiem twardym systemu nawigacyjnego z jednaj z konsol znajdujących się na pomoście nawigacyjnym i przekazali go śledczym.
[powiazane4] Fregata KNM Helge Ingstad (F 313), nazawana na cześć słynnego norweskiego badacza i pisarza, który w 1960 roku odkrył na Nowej Fundlandii pozostałości wikińskiej osady L’Anse aux Meadows, należy do typu Fridtjof Nansen. Jest przedostatnią z pięciu jednostek serii zaprojektowanych i zbudowanych przez hiszpańską stocznię Navantia w Ferrolu. Stępkę okrętu położono 28 kwietnia 2006, zwodowano go 23 listopada 2007, a do służby wprowadzono 29 września 2009 roku. Niestety, współczesna norweska marynarka wojenna doświadczyła już podobnych katastrof. 24 stycznia 1994 roku, fregata Oslo, po awarii pompy zasilającej kocioł utraciła napęd i weszła na mieliznę. Akcja ratownicza nie powiodła się i okręt zatonął. Podniesiono go z dna, ale uszkodzenia okazały się zbyt poważne, aby go remontować i wrak złomowano. Drugim utraconym okrętem był trałowiec o konstrukcja poduszkowca skegowego Orkla typu Alta, który spłonął 19 listopada 2002 roku.
Podpis: kb
Related Posts
- Ukraina zamawia kolejne dwie korwety w ramach strategii bezpieczeństwa morskiego
- Okręty podwodne S-80 i nowy system AIP-BEST. Czy to wystarczy Hiszpanom, aby wygrać w programie ORKA?
- Odbudowa potencjału szkoleniowego ZOP w MW RP
- Umowa o budowę statku – spory dotyczące zmian do umowy
- „Oceania” uratowana: ministerstwo przyznaje dodatkowe środki
Subskrybuj nasz newsletter!
O nas
Portal Stoczniowy to branżowy serwis informacyjny o przemyśle stoczniowym i marynarkach wojennych, a także innych tematach związanych z szeroko pojętym morzem.
Najpopularniejsze
Portal Stoczniowy 2022 | Wszystkie Prawa Zastrzeżone. Portal Stoczniowy chroni prywatność i dane osobowe swoich pracowników, klientów i kontrahentów. W serwisie wdrożone zostały procedury dotyczące przetwarzania danych osobowych oraz stosowane są jednolite zasady, zapewniające najwyższy stopień ich ochrony.