Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Nowe jednostki patrolowe FPB 98 MK I dla ukraińskiej straży przybrzeżnej 

23 maja, statek towarowy Gaja przemierzał Cieśninę Stambulską, na pokładzie którego znajdowały się dwie jednostki patrolowe FPB 98 MK I. Te nowoczesne kutry, zbudowane we Francji, mają trafić do ukraińskiej straży przybrzeżnej, co oznacza istotne wzmocnienie sił tej formacji.

Pierwsze informacje o jednostkach patrolowych FPB 98 MK I

Portal Naval News poinformował 5 czerwca o zauważalnym ruchu w Cieśninie Bosfor. To niecodzienne zdarzenie udokumentował i opublikował na Twitterze renomowany turecki spotter, Yörük Işık.

„Statek Gaja, należący do firmy Faroohari, przemierza Cieśninę Bosfor w kierunku Morza Czarnego. Na pokładzie znajdują się dwie 32-metrowe jednostki patrolowe FPB 98, wyprodukowane we francuskim Les Sables-d’Olonne. Aluminiowe kadłuby tych okrętów są przeznaczone dla ukraińskiej Państwowej Straży Przybrzeżnej” – napisał Işık.

Dostarczenie nowych jednostek patrolowych na Ukrainę

Plan dostarczenia nowych jednostek patrolowych na Ukrainę jest jeszcze nieznany. Według nieoficjalnych informacji, statek miał kierować się do rumuńskiego portu, co prawdopodobnie jest związane z napiętą sytuacją wojenną w regionie. Işık zauważył, że przewożone jednostki są oznaczone numerami BG 202 i BG 203.

Modernizacja ukraińskiej straży przybrzeżnej

Ukraińska marynarka wojenna niedawno wprowadziła do służby ostatni kuter patrolowy typu Gyurza, podczas gdy Rosja ogłosiła zniszczenie ostatniego okrętu należącego do ukraińskich sił morskich. Wzmocnienie bezpieczeństwa morskiego na Ukrainie jest wynikiem umowy międzyrządowej podpisanej w listopadzie 2019 r. między Francją a Ukrainą. Dzięki wygranej OCEA w międzynarodowym postępowaniu, otworzyła się droga do realizacji kontraktu na dostawę 20 jednostek patrolowych typu OCEA FPB 98 MK I.

Czytaj więcej: https://portalstoczniowy.pl/niemiecka-marynarka-wojenna-na-indo-pacyfiku-i-znaczenie-polskiego-programu-miecznik/

Wyprodukowane w ukraińskiej stoczni jednostki patrolowe FPB 98 MK I

Spośród dwudziestu zamówionych jednostek FPB 98 MK I, pięć ma powstać w ukraińskiej stoczni Nibulon, mieszczącej się w Mykołajowie. Zakup okrętów wiąże się z pakietem usług, obejmującym szkolenia załóg, konserwację jednostek oraz wsparcie techniczne w okresie gwarancyjnym.

Pierwsza jednostka ma dotrzeć do Odessy na Ukrainie z Francji wiosną przyszłego roku. Kutry patrolowe FPB 98 MK I przeznaczone są do działań na Morzu Czarnym oraz Morzu Azowskim.

Specyfikacja jednostek patrolowych FPB 98 MK I

Jednostki patrolowe FPB MK I są zaprojektowane tak, aby z powodzeniem służyć jako mobilne, morskie centra dowodzenia. Wykorzystując nowoczesne technologie projektowe, kutry oferują wysoką prędkość, autonomiczność, komfort oraz bogate wyposażenie, które umożliwiają monitorowanie dużych obszarów morskich.

Na pokładzie każdego z kutrów mieści się załoga składająca się z 13 marynarzy. Jednostki te są w stanie rozwijać prędkość do 30 węzłów. Obecnie służą one w Straży Przybrzeżnej Surinamu oraz marynarkach wojennych Algierii, Beninu i Nigerii. Każda jednostka wyposażona jest w nowoczesny system nadzoru oparty na technologii optoelektronicznej, a także w łódź RHIB, przeznaczoną dla grup rozpoznawczych straży przybrzeżnej.

Jednostki patrolowe FPB MK I, zbudowane z aluminium, mają długość 31,80 metra, szerokość 6,30 metra i zanurzenie na poziomie 1,15 metra. Są napędzane przez dwa silniki o mocy 1 342 kW każdy, które zasilają dwa pędniki strugowodne. W przypadku pełnego obciążenia, okręty te mogą osiągnąć maksymalną prędkość 30 węzłów i zasięg 1200 mil morskich, utrzymując prędkość 12 węzłów.

Źródło: NavalNews/MD

https://portalstoczniowy.pl/category/marynarka-bezpieczenstwo/
Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Co oznacza wejście USS Gerald R. Ford na wody Karaibskie?

    Co oznacza wejście USS Gerald R. Ford na wody Karaibskie?

    11 listopada grupa uderzeniowa z lotniskowcem USS Gerald R. Ford (CVN-78) weszła w rejon odpowiedzialności USSOUTHCOM na Karaibach. Oficjalnie to wsparcie działań przeciw przemytowi narkotyków, w praktyce czytelny sygnał dla Caracas w czasie narastającego napięcia na linii USA–Wenezuela. To pierwsza tak duża demonstracja siły US Navy w tym rejonie od wielu lat i wyraźne ostrzeżenie, że Waszyngton nie zamierza oddać kontroli nad swoim południowym przedpolem.

    To największe od lat wzmocnienie obecności US Navy w Karaibach – ruch czytelny jako presja na Caracas, równolegle z operacjami antynarkotykowymi. Połączenie tych dwóch wątków ma prosty przekaz: Waszyngton kontroluje południowe przedpole i jest gotów szybko eskalować, jeśli Maduro podniesie stawkę.

    Potęga na morzu – czym jest lotniskowiec USS Gerald R. Ford

    Na wody karaibskie wszedł nie tylko lotniskowiec, ale cały pływający zespół uderzeniowy. USS Gerald R. Ford to pierwsza jednostka nowej generacji amerykańskich lotniskowców o napędzie jądrowym. Posiada pełne skrzydło lotnicze, kompleksową obronę przeciwlotniczą oraz rozbudowane systemy rozpoznania. Wraz z towarzyszącymi mu niszczycielami i okrętami wsparcia tworzy samowystarczalny organizm, zdolny prowadzić działania przez wiele tygodni bez zawijania do portu.

    🔗 Czytaj więcej: Lotniskowiec USS Gerald R. Ford na wodach Morza Północnego

    Kiedy taki zespół pojawia się w danym akwenie, zmienia się dynamika całego regionu. Znikają z radarów małe jednostki o wątpliwym statusie, a statki handlowe zaczynają ściślej trzymać się korytarzy morskich. Dla marynarzy z państw regionu to jasny sygnał: ktoś teraz przejął kontrolę nad tymi wodami.

    Oficjalna narracja USA – walka z przemytem i przestępczością

    Pentagon w swoich komunikatach podkreśla, że obecność lotniskowca ma wspierać działania przeciwko organizacjom przestępczym w rejonie Karaibów. To obszar, przez który od dekad biegną morskie szlaki przemytu narkotyków i broni.

    Lotniskowiec typu Ford nie ściga motorówek z kontrabandą. Jego zadanie to rozpoznanie, stała obecność w powietrzu i wsparcie tych, którzy pilnują porządku z bliska. Sam fakt pojawienia się w tym rejonie mówi więcej niż oficjalne komunikaty: Waszyngton przypomina, że południowe przedpole ma pod kontrolą. Gdy na horyzoncie widać USS Gerald R. Ford, nikt w regionie nie ma wątpliwości, kto rozdaje karty na morzu. To również czytelny sygnał dla Caracas – napięcie nie słabnie, a obecność amerykańskiego lotniskowca wyraźnie zwiększa presję na wenezuelski reżim.

    Siła ognia, która nie potrzebuje reklamy

    Grupa uderzeniowa z lotniskowcem USS Gerald R. Ford na czele to nie demonstracja, lecz pełnowartościowa formacja bojowa. Na pokładzie amerykańskiego lotniskowca stacjonuje ponad siedemdziesiąt maszyn – od myśliwców F/A-18 Super Hornet, przez samoloty wczesnego ostrzegania E-2D Hawkeye, aż po śmigłowce wielozadaniowe MH-60R. To one tworzą pierwszą linię rozpoznania i rażenia, pozwalając Amerykanom działać setki kilometrów od własnych wybrzeży. Sam lotniskowiec dysponuje również własnymi środkami obrony – wyrzutniami pocisków rakietowych krótkiego zasięgu i systemami artyleryjskimi do zwalczania celów nawodnych oraz nisko lecących pocisków manewrujących.

    W skład zespołu wchodzą niszczyciele typu Arleigh Burke: USS Bainbridge (DDG-96), USS Mahan (DDG-72) oraz USS Winston S. Churchill (DDG-81), pełniący rolę okrętu dowodzenia obroną powietrzną. Każdy z nich ma system Aegis i wyrzutnie VLS, a także zdolność użycia pocisków manewrujących Tomahawk, zapewniając parasol OPL i silne możliwości uderzeniowe z morza.

    Co może zrobić US Navy, jeśli dojdzie do eskalacji?

    W razie konfliktu taki zespół jest w stanie przeprowadzić zmasowane uderzenie z morza w głąb terytorium przeciwnika. Zasięg operacyjny Tomahawków pozwala na rażenie celów oddalonych o ponad tysiąc kilometrów – a to oznacza, że nawet bez przekraczania granic wód terytorialnych Amerykanie mogliby sparaliżować kluczowe obiekty wojskowe i infrastrukturalne wenezuelskiego wybrzeża. Uderzenie poprzedziłoby rozpoznanie prowadzone przez samoloty pokładowe i drony zwiadowcze, wspierane przez śmigłowce ZOP tropiące okręty podwodne.

    🔗 Czytaj też: USS Gerald R. Ford z wizytą we Włoszech

    W praktyce oznacza to, że cała grupa działa jak jeden, samowystarczalny organizm: lotnictwo przejmuje kontrolę nad przestrzenią powietrzną, krążowniki i niszczyciele tworzą tarczę obronną, a okręty zaopatrzeniowe dostarczają paliwo i amunicję. W ciągu kilku godzin taka formacja jest zdolna prowadzić równoczesne operacje w powietrzu, na morzu i przeciwko celom lądowym. Dlatego wejście USS Gerald R. Ford na wody Karaibów nie można traktować jako rutynowej rotacji floty. To demonstracja siły i gotowości, która – nawet bez wystrzału – działa jak uderzenie precyzyjnie wymierzone w polityczne centrum Caracas.

    Co warto obserwować

    W nadchodzących tygodniach okaże się, czy obecność lotniskowca USS Gerald R. Ford i jego eskorty na Karaibach to jedynie presja polityczna, czy zapowiedź działań o szerszym wymiarze. Dla Pentagonu to test skuteczności globalnej projekcji siły. Dla Wenezueli – moment prawdy, jak daleko może się posunąć w konfrontacji z USA. Dlatego, mimo deklaracji US Navy o „polowaniu na przemytników”, niewielu wierzy, że to jedyny cel. Skala i timing wskazują, że kluczowy jest sygnał strategiczny pod adresem Caracas. A dla obserwatorów z naszej części świata to przypomnienie, że w polityce morskiej nie ma pustych gestów. Każdy ruch floty wojennej to komunikat – czasem głośniejszy niż jakiekolwiek oświadczenie dyplomatyczne.