Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Nowoczesne okręty podwodne i realny transfer technologii mogą stać się impulsem dla rozwoju polskiego przemysłu stoczniowego. W dobie intensywnej rozbudowy infrastruktury na Bałtyku, kluczowe staje się szybkie wzmocnienie zdolności obronnych. Hanwha Ocean, producent okrętów KSS-III, deklaruje gotowość do współpracy z Polską w ramach programu ORKA.
W artykule
Program ORKA, wspierany przez Ministerstwo Obrony Narodowej, Ministerstwo Rozwoju i Technologii oraz Ministerstwo Finansów, wpisuje się w szerszą politykę transformacji przemysłowej i bezpieczeństwa państwa. Zgodnie z nową Strategią Bezpieczeństwa Narodowego, Polska stawia na rozwój własnych zdolności produkcyjnych, cyfryzację wojska i współpracę z wybranymi partnerami przemysłowymi w ramach NATO.
Spotkania polskich i koreańskich decydentów – w tym wiceministra MON Pawła Bejdy z wiceministrem DAPA, Guyheon Jeong‑a, potwierdzają strategiczny charakter partnerstwa w obszarze obronności. Rozmowy obejmowały nie tylko kluczowe obecnie projekty: czołgi K2, armatohaubice K9, samoloty FA‑50, ale i potencjalną współpracę w programie ORKA. Inne wydarzenia, jak szkolenie polskich żołnierzy w Korei w obsłudze systemu rakietowego Homar‑K (Chunmoo), pokazują rosnące możliwości operacyjne i transfer wiedzy między wojskowymi strukturami obu państw.
Hanwha Ocean Polska intensyfikuje rozmowy z Rządem RP w ramach Program ORKA, reagując na cele zaktualizowanej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego Polski. W obliczu rosnących zagrożeń na flance wschodniej i konieczności wzmocnienia obronności morskiej granicy Polski, nasza firma przygotowała ofertę umożliwiającą dostawę pierwszego okrętu podwodnego klasy KSS‑III z polską załogą już w 2028 roku.
Sean seongwoo Park, Vice President, International Business, Hanwhaocean z Hanwha Ocean Polska

Współpraca Polski z Koreą to impuls do szeroko zakrojonej transformacji przemysłu stoczniowego. Dzięki transferowi wiedzy, rozwijaniu kompetencji MRO (Maintenance, Repair and Overhaul) oraz budowie lokalnych zdolności produkcyjnych, Polska zyska realną szansę, by przejść od roli odbiorcy technologii do pozycji ich producenta i eksportera. W dłuższej perspektywie oznacza to nie tylko zwiększenie suwerenności obronnej, lecz również możliwość oferowania zaawansowanych technologicznie jednostek wojennych krajom regionu i sojusznikom z NATO.
Czytaj więcej: Południowokoreańska strategia globalnej ekspansji przemysłu stoczniowego
Na współpracy skorzystać może nie tylko obronność, ale i region Pomorza: poprzez nowe miejsca pracy, zamówienia dla lokalnych firm i wzrost znaczenia gospodarczego stoczni w Gdyni, Gdańsku i Szczecinie. Aktywne wsparcie rządu — zarówno poprzez mechanizmy finansowania inwestycji (z udziałem środków unijnych i EBI), jak i politykę eksportową — tworzy warunki, w których Polska może nie tylko szybko odbudować siłę Marynarki Wojennej, ale również stać się eksporterem zaawansowanych jednostek wojennych.
Ponadto, rozwój Morskich Farm Wiatrowych, które mają zasilać ok. 8 mln polskich domów do 2030 roku, podnosi potrzebę ochrony infrastruktury morskiej, morskich wód terytorialnych oraz wyłącznej strefy ekonomicznej (EEZ). W tym kontekście okręty KSS‑III, które są bezszelestne, nowoczesne, zdolne do prowadzenia patrolowania i rozpoznania, stają się absolutnie niezbędnym narzędziem.
Analitycy wojskowi nie mają złudzeń: obecność Federacji Rosyjskiej w rejonie Bałtyku, współdziałanie nordyckich państw NATO oraz dynamiczny rozwój polskiej infrastruktury energetycznej wymagają działania tu i teraz – nie w perspektywie 2030+. Okręty typu KSS‑III spełniają te strategiczne wymogi: szybkie wdrożenie, interoperacyjność z NATO, zdolność do działań rozpoznawczych i odstraszania oraz zdolności do rażenia kluczowych celów przeciwnika w głębi jego terytorium.
Źródło: Hanwha Ocean


Stany Zjednoczone formalnie zgodziły się, by Korea Południowa rozpoczęła program budowy okrętów podwodnych o napędzie jądrowym. To decyzja o dużym ciężarze strategicznym – zarówno dla równowagi sił w regionie, jak i dla dotychczasowej polityki USA wobec ograniczania rozprzestrzeniania technologii jądrowych.
W artykule
Amerykańskie przyzwolenie ogłoszono w formie oficjalnego komunikatu na stronie Białego Domu, będącego bezpośrednią konsekwencją wcześniejszych rozmów prezydenta Donalda Trumpa z południowokoreańskim przywódcą Li Dze Mjungiem. W kontekście napięć wokół Półwyspu Koreańskiego i wzrostu aktywności Chin w zachodniej części Indo-Pacyfiku ta decyzja może mieć konsekwencje wykraczające daleko poza region.
Zgoda USA oznacza otwarcie możliwości technologicznej i politycznej, do której Korea Południowa dążyła od lat. Choć kraj ten dysponuje flotą okrętów podwodnych, dotąd ograniczał się do napędu konwencjonalnego – głównie z uwagi na amerykański sprzeciw wobec udostępnienia technologii wzbogacania uranu dla celów wojskowych.
Czytaj więcej: Koreański kapitał rusza w stronę rdzewiejących doków Ameryki
Porozumienie obejmuje również element kluczowy dla przyszłego programu okrętowego Seulu. Waszyngton zadeklarował gotowość wspierania południowokoreańskiego programu cywilnego, który obejmuje produkcję paliwa jądrowego, z zastrzeżeniem jego „pokojowego” przeznaczenia. Taki zapis – znany z międzynarodowych regulacji – w praktyce otwiera drogę do zabezpieczenia paliwa dla okrętów o napędzie jądrowym.
Obok aspektu militarnego, w komunikacie Białego Domu pojawił się wątek gospodarczy: Korea Południowa ma zainwestować 150 miliardów dolarów w rozwój amerykańskiego przemysłu stoczniowego. Kolejne 200 miliardów ma zostać przeznaczone na „cele strategiczne” – bez jednoznacznego doprecyzowania, czym są owe cele.
Współczesna geopolityka, także ta morska, coraz rzadziej sprowadza się wyłącznie do rozmów o okrętach, siłowniach jądrowych i torpedach. Coraz częściej mowa o aliansach przemysłowych, transferach technologii, podziale wpływów i „grze o łańcuchy dostaw”. Z tej perspektywy południowokoreańskie atomowe okręty podwodne to tylko jeden z pionków na szachownicy, której plansza sięga od Filadelfii po cieśninę Tsushima.
Biały Dom nie skomentował w swoim oświadczeniu potencjalnych skutków w regionie, lecz trudno pominąć pytanie o to, jak na tę decyzję mogą zareagować Chiny i Korea Północna. Z perspektywy Pekinu decyzja USA może być odebrana jako precedens przekraczający dotychczasowe granice amerykańskiej polityki wobec transferu technologii jądrowych. Chiny będą z pewnością uważnie śledzić każdy etap południowokoreańskiego programu i dostosowywać do niego własne działania morskie w zachodniej części Indo-Pacyfiku.
W przypadku Korei Północnej nie należy oczekiwać oficjalnej zmiany stanowiska. Reżim Kim Dzong Una od lat prowadzi politykę całkowicie oderwaną od międzynarodowych apeli czy ograniczeń, więc również tym razem można zakładać, że program jądrowy i rakietowy będzie kontynuowany niezależnie od działań Seulu. Pjongjang zwykle reaguje na takie decyzje własnym tempem i według własnych kalkulacji, co tylko zwiększa nieprzewidywalność napięć na Półwyspie.
Czytaj też: Południowokoreańska strategia globalnej ekspansji przemysłu stoczniowego
Tym samym region Indo-Pacyfiku wchodzi w nową fazę rywalizacji, w której pojawienie się południowokoreańskich jednostek o praktycznie nieograniczonym zasięgu operacyjnym może zachwiać dotychczasową równowagą i wymusić nowe kalkulacje zarówno w Pekinie, jak i w Pjongjang
Historia wielokrotnie pokazywała, że każdy poważny transfer technologii ma swoją cenę. W tym przypadku nie chodzi wyłącznie o pieniądze, lecz o odpowiedzialność. Korea Południowa, wchodząc do grona państw dysponujących okrętami o napędzie jądrowym, zyska nowe możliwości operacyjne. Jednocześnie stanie się jeszcze ściślej związana z amerykańską architekturą odstraszania.
Zgoda USA nie jest więc prezentem – to inwestycja w południowokoreańską gotowość bojową, która ma odciążyć amerykańskie siły morskie w regionie Indo-Pacyfiku. To układ, w którym każda ze stron coś zyskuje, lecz także ponosi realne ryzyko.
Niestety kiepsko to widzę. Dlaczego? Ano przez 35 lat zniszczono przemysł stoczniowy w 3 RP, zniszczono szkolnictwo zawodowe kształcące ludzi dla tegoż przemysłu, zniszczono firmy dostarczające urządzenia i sprzęt montowany na statkach. Nie ma już nic, co można wykorzystać do reanimacji produkcji stoczniowej na szeroka skalę w 3 RP. Nie ma już ludzi, którzy potrafią to ogarnąć bo wymarli lub wyjechali. O okrętach podwodnych budowanych w 3 RP proponuję zapomnieć na jakieś 20-30 lat. Trzeba je kupić i to z transferem technologii a nie jak czołgi K2 czy Abrams.