Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

23 września br., zakończyły się największe tegoroczne manewry sił 3 Flotylli Okrętów pk. OSTROBOK-22. Ich celem była integracja działań 3. Flotylli Okrętów, 8. Flotylli Obrony Wybrzeża oraz Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Ćwiczenia były częścią największych w tym roku manewrów Marynarki Wojennej na Bałtyku pod kryptonimem REKIN-22.
Oprócz sił okrętowych, które brały udział w ćwiczeniu tj. fregata rakietowa ORP Gen. T. Kościuszko, korweta patrolowa ORP Ślązak, okręt rakietowy ORP Orkan, okręty ratownicze ORP Lech i ORP Maćko, zbiornikowiec ORP Bałtyk oraz jednostki pomocnicze. W ćwiczeniu uczestniczyły także siły Komendy Portu Wojennego Gdynia, 43 Batalionu Saperów z Rozewia, 9 Dywizjonu Przeciwlotniczego z Ustki oraz Morskiej Jednostki Rakietowej z Siemirowic.
Okręty gdyńskiej flotylli, przy współdziałaniu z okrętami Litwy, Łotwy i Estonii oraz jednostek Morskiego Oddziału Straży Granicznej, Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa oraz Urzędu Morskiego ze Szczecina wykonywały szereg zadań na morzu. Załogi okrętów prowadziły strzelania artyleryjskie do celów nawodnych, obronę przed atakami z powietrza oraz osłonę strategicznego transportu morskiego.

Założeniem manewrów było również prowadzenie działań przeciwminowych umożliwiających bezpieczne przejście jednostek przez zaminowane akweny, przeprowadzenie zaopatrywania okrętów w morzu, odtwarzanie gotowości jednostek w portach, a także prowadzenie akcji poszukiwawczo – ratowniczych czy reagowanie na zagrożenia asymetryczne.
Działania okrętów w morzu wspierały między innymi Morska Jednostka Rakietowa, samoloty F-16 i Su-22, samoloty patrolowe Bryza czy śmigłowce – pokładowy SH-2G oraz ratownicze W-3WARM i Mi-14PŁ/R. Marynarze doskonalili również prowadzenie działań w przypadku użycia niebezpiecznych substancji chemicznych.
Oprócz zadań specjalistycznych załogi okrętów realizowały zadania związane z walką o żywotność okrętu, w tym walkę z pożarem oraz z przebiciem, a także wzajemnie udzielanie pomocy w usuwaniu uszkodzeń i awarii okrętowych.
Ćwiczenie taktyczne z wojskami pk. OSTROBOK-22 stanowiło podsumowanie całego roku szkolenia i było sprawdzianem wyszkolenia sił Marynarki Wojennej w działaniach zabezpieczających interesy państwa na morzu.
Źródło: 3. Flotylla Okrętów


Stany Zjednoczone formalnie zgodziły się, by Korea Południowa rozpoczęła program budowy okrętów podwodnych o napędzie jądrowym. To decyzja o dużym ciężarze strategicznym – zarówno dla równowagi sił w regionie, jak i dla dotychczasowej polityki USA wobec ograniczania rozprzestrzeniania technologii jądrowych.
W artykule
Amerykańskie przyzwolenie ogłoszono w formie oficjalnego komunikatu na stronie Białego Domu, będącego bezpośrednią konsekwencją wcześniejszych rozmów prezydenta Donalda Trumpa z południowokoreańskim przywódcą Li Dze Mjungiem. W kontekście napięć wokół Półwyspu Koreańskiego i wzrostu aktywności Chin w zachodniej części Indo-Pacyfiku ta decyzja może mieć konsekwencje wykraczające daleko poza region.
Zgoda USA oznacza otwarcie możliwości technologicznej i politycznej, do której Korea Południowa dążyła od lat. Choć kraj ten dysponuje flotą okrętów podwodnych, dotąd ograniczał się do napędu konwencjonalnego – głównie z uwagi na amerykański sprzeciw wobec udostępnienia technologii wzbogacania uranu dla celów wojskowych.
Czytaj więcej: Koreański kapitał rusza w stronę rdzewiejących doków Ameryki
Porozumienie obejmuje również element kluczowy dla przyszłego programu okrętowego Seulu. Waszyngton zadeklarował gotowość wspierania południowokoreańskiego programu cywilnego, który obejmuje produkcję paliwa jądrowego, z zastrzeżeniem jego „pokojowego” przeznaczenia. Taki zapis – znany z międzynarodowych regulacji – w praktyce otwiera drogę do zabezpieczenia paliwa dla okrętów o napędzie jądrowym.
Obok aspektu militarnego, w komunikacie Białego Domu pojawił się wątek gospodarczy: Korea Południowa ma zainwestować 150 miliardów dolarów w rozwój amerykańskiego przemysłu stoczniowego. Kolejne 200 miliardów ma zostać przeznaczone na „cele strategiczne” – bez jednoznacznego doprecyzowania, czym są owe cele.
Współczesna geopolityka, także ta morska, coraz rzadziej sprowadza się wyłącznie do rozmów o okrętach, siłowniach jądrowych i torpedach. Coraz częściej mowa o aliansach przemysłowych, transferach technologii, podziale wpływów i „grze o łańcuchy dostaw”. Z tej perspektywy południowokoreańskie atomowe okręty podwodne to tylko jeden z pionków na szachownicy, której plansza sięga od Filadelfii po cieśninę Tsushima.
Biały Dom nie skomentował w swoim oświadczeniu potencjalnych skutków w regionie, lecz trudno pominąć pytanie o to, jak na tę decyzję mogą zareagować Chiny i Korea Północna. Z perspektywy Pekinu decyzja USA może być odebrana jako precedens przekraczający dotychczasowe granice amerykańskiej polityki wobec transferu technologii jądrowych. Chiny będą z pewnością uważnie śledzić każdy etap południowokoreańskiego programu i dostosowywać do niego własne działania morskie w zachodniej części Indo-Pacyfiku.
W przypadku Korei Północnej nie należy oczekiwać oficjalnej zmiany stanowiska. Reżim Kim Dzong Una od lat prowadzi politykę całkowicie oderwaną od międzynarodowych apeli czy ograniczeń, więc również tym razem można zakładać, że program jądrowy i rakietowy będzie kontynuowany niezależnie od działań Seulu. Pjongjang zwykle reaguje na takie decyzje własnym tempem i według własnych kalkulacji, co tylko zwiększa nieprzewidywalność napięć na Półwyspie.
Czytaj też: Południowokoreańska strategia globalnej ekspansji przemysłu stoczniowego
Tym samym region Indo-Pacyfiku wchodzi w nową fazę rywalizacji, w której pojawienie się południowokoreańskich jednostek o praktycznie nieograniczonym zasięgu operacyjnym może zachwiać dotychczasową równowagą i wymusić nowe kalkulacje zarówno w Pekinie, jak i w Pjongjang
Historia wielokrotnie pokazywała, że każdy poważny transfer technologii ma swoją cenę. W tym przypadku nie chodzi wyłącznie o pieniądze, lecz o odpowiedzialność. Korea Południowa, wchodząc do grona państw dysponujących okrętami o napędzie jądrowym, zyska nowe możliwości operacyjne. Jednocześnie stanie się jeszcze ściślej związana z amerykańską architekturą odstraszania.
Zgoda USA nie jest więc prezentem – to inwestycja w południowokoreańską gotowość bojową, która ma odciążyć amerykańskie siły morskie w regionie Indo-Pacyfiku. To układ, w którym każda ze stron coś zyskuje, lecz także ponosi realne ryzyko.