Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

OT Logistics spodziewa się, że przekroczy założenie ok. 300 mln zł przychodów w 2022 r., poinformował prezes Konrad Hernik.
W I kw. br. OT Logistics odnotowało 5,86 mln zł skonsolidowanego zysku netto przypisanego akcjonariuszom jednostki dominującej w I kw. 2022 r. wobec 47,24 mln zł zysku rok wcześniej. Zysk operacyjny wyniósł 11,15 mln zł wobec 20,22 mln zł zysku rok wcześniej. Wynik EBITDA wyniósł odpowiednio: 21,03 mln zł wobec 32,93 mln zł rok wcześniej. Skonsolidowane przychody ze sprzedaży sięgnęły 69,06 mln zł w I kw. 2022 r. wobec 219,23 mln zł rok wcześniej.
Nasza sprzedaż dziś to jest ok. 70 mln zł za pierwszy kwartał. Przypomnę, że pierwotne plany spółki to było ok. 300 mln zł w tym roku. Wygląda na to, że te prognozy będą przekroczone.
Konrad Hernik, prezes OT Logistic
Komentując te wyniki, spółka zwracała uwagę, że wbrew obawom, pomimo sprzedaży części aktywów nie utraciła zdolności do generowania dobrych wyników. W I kw. 2022 r. na przychody ze sprzedaży negatywny wpływ miały czynniki pogodowe, ale już od marca notowała pozytywny wpływ zmiany otoczenia gospodarczego. Reperkusje związane z wybuchem wojny i nałożeniem sankcji spowodowały wzmożone zainteresowanie przeładunkami portowymi i wymusiły na klientach planowanie dywersyfikacji dostaw.
Prezes ocenił, że będzie to miało bardzo pozytywny wpływ na możliwości zwiększania sprzedaży i poprawy wyników w kolejnych kwartałach.
Mamy sytuację nienaturalnego obłożenia portów. Sytuacja jest niecodzienna, staramy się obsługiwać wszystkich klientów, przede wszystkim strategicznych, staramy się priorytetowo traktować klientów ukraińskich. Nie ma co ukrywać, stawki rynkowe wzrosły i działalność portowa jest dziś bardziej rentowna niż w latach poprzednich. Przekłada się to i będzie przekładało na nasze wyniki. Stawki rynkowe i działalności spedycyjnej, i działalności portowej są zdecydowanie wyższe niż w poprzednim roku, co będzie wpływało na wzrost rentowności Grupy OTL w kolejnych kwartałach, na to liczymy bardzo.
Konrad Hernik, prezes OT Logistic
Przychody w I kw. 2022 r. wyniosły 69 mln zł i były niższe o ponad 150 mln zł, tj. o 68 proc. r/r, przede wszystkim ze względu na wyłączenie z konsolidacji przychodów z działalności C. Hartwig Gdynia – specjalizującej się w spedycji morskiej spółki, która została sprzedana w październiku 2021 r. Wpływ na niższe przychody w segmencie żeglugi miały także inne dezinwestycje podjęte w 2021 r., wyjaśniono.
Przychody Grupy OTL z działalności kontynuowanej osiągnięte w I kw. 2022 r. były wyższe o blisko 6 proc. r/r, przy czym sprzedaż odnotowana w działalności spedycyjnej zwiększyła się o ponad 40 proc..
W lutym OT Logistics podało, że planuje uzyskać ok. 300 mln zł skonsolidowanych przychodów ze sprzedaży, ponad 45 mln zł wyniku EBITDA oraz ponad 19 mln zł wyniku netto w 2022 r.
Źródło: ISBnews


Podczas wczorajszych obchodów Narodowego Święta Niepodległości, gdy na lądzie trwały oficjalne uroczystości, koncerty i parady, część sektora morskiego – w trakcie codziennej pracy – uczciła ten dzień cicho, lecz znacząco.
W artykule
Załoga statku instalacyjnego Wind Osprey, pracująca tego dnia na polu Baltic Power – pierwszej morskiej farmie wiatrowej budowanej u polskich wybrzeży – wywiesiła biało-czerwoną flagę i wykonała pamiątkowe zdjęcie na tle żurawia stawiającego kolejne elementy turbiny. Symboliczny, niemal intymny gest – wyrażający nie tylko szacunek dla historii, lecz także świadomość, że właśnie tam, na tej platformie pracy, tworzy się realna niezależność energetyczna państwa.
Nie był to zresztą jedyny biało-czerwony akcent w otwartym morzu. Także załoga platformy wiertniczej należącej do Orlen Petrobaltic postanowiła 11 listopada zaznaczyć swoją obecność w narodowym święcie. Wśród konstrukcji offshore, z tłem żurawi i świateł eksploatacyjnych, rozciągnęli flagę państwową – wielką, wyraźną, wyeksponowaną. Bez zbędnych słów. Tylko ludzie, stal i barwy. Nie da się tego odebrać inaczej jak jednoznaczny komunikat: tu też jest Polska.

🔗 Czytaj też: Narodowe Święto Niepodległości 2025: cała Polska w biało-czerwonych barwach
Z kolei w halach produkcyjnych PGZ Stoczni Wojennej 11 listopada nie był dniem wolnym. Ale hala kadłubowa, w której powstają kluczowe dla Marynarki Wojennej fregaty z programu Miecznik, po raz drugi z rzędu rozświetliła się w biało-czerwonych barwach Brama ma ponad 40 metrów wysokości i powierzchnię dwóch boisk do koszykówki.. Prosty, czytelny gest – a jednocześnie wyrazisty sygnał, że także w zakładzie stoczniowym święto może być obecne. Jako znak szacunku, jako dowód zaangażowania, jako przypomnienie, że bezpieczeństwo państwa buduje się nie tylko w politycznych deklaracjach, ale przede wszystkim w stoczniowej hali – przy spawaniu, planowaniu i pracy zmianowej.
To wszystko układa się w szerszy obraz – nie jednorazowego zrywu, lecz wieloletniego procesu. Polskie społeczeństwo stopniowo budzi się z letargu lat 90., kiedy 11 listopada był dla wielu dniem wolnym od pracy – bez treści. Coraz więcej ludzi – zarówno na lądzie, jak i na morzu – rozumie dziś, że niepodległość to nie hasło na transparencie, lecz konkret: odpowiedzialność, praca, wspólnota.
Wczoraj w całym kraju tysiące ludzi przyszły na obchody – nie dla kamer, lecz dla siebie nawzajem. Rodziny z dziećmi, seniorzy, młodzież – wszyscy z biało-czerwoną flagą w ręku. Bez scenariusza, ale z przekonaniem. Udowadniając tym samym, że patriotyzm jest dla nich czymś realnym i ważnym.
Biorąc pod uwagę mój wiek i pamiętając, jak wyglądały te obchody dwadzieścia lat temu – często pełne napięcia, nierzadko przysłonięte przez kontrowersje i polityczne podziały – trudno nie zauważyć, jak wiele się zmieniło. Przez lata 11 listopada bywał świętem trudnym – zawłaszczanym, prowokowanym, odzieranym z godności przez hałas, skrajności i medialny przekaz, który z patriotyzmu czynił temat wstydliwy albo kontrowersyjny. Wielu ludzi, zwłaszcza młodych, trzymało się od tego dnia z daleka. Nie z braku szacunku, lecz z niechęci do uczestniczenia w wydarzeniach, przy których zbyt często pojawiały się zamieszki podsycane przez skrajne grupy i osoby traktujące święto instrumentalnie. Prowokacje przykrywały sens tego dnia, a odpowiedzialność próbowano przerzucać na organizatorów.
🔗 Czytaj też: Dzień Niepodległości: Powrót ORP Gen. K. Pułaski do Portu Wojennego w Gdyni
Dziś ten obraz na szczęście się się zmienił. Świętowanie w Narodowy Dzień Niepodległości staje się spokojniejsze, bardziej oddolne. Coraz częściej 11 listopada nie oznacza już podziału – tylko wspólnotę przeżywaną lokalnie: na ulicy, w hali stoczniowej, na platformie morskiej, wśród znajomych z pracy czy sąsiadów z dzielnicy. Święto odzyskuje naturalny sens. I właśnie to daje nadzieję, że dojrzewamy – jako społeczeństwo, jako państwo, jako wspólnota.
Polska dojrzewa. Coraz mniej wstydu przed biało-czerwoną, coraz więcej zwykłej dumy z Orła w koronie na piersi i bandery na maszcie. Coraz więcej osób szuka sensu w patriotyzmie – nie w deklaracjach, lecz w działaniu: w pracy zmianowej, w salucie banderowym, w odśpiewaniu „Mazurka Dąbrowskiego” w miejscach, gdzie bije polskie życie – od portów po najmniejsze miejscowości. Mimo wieloletniej polaryzacji wielu z nas widzi dziś w barwach narodowych nie pretekst do sporu, lecz powód, by stanąć obok siebie. Coraz bardziej widać zmęczenie podziałami, które latami zatruwały wspólnotę. Narasta potrzeba spokoju, normalności, gestu bez ideologii – flagi wywieszonej na burcie, znicza zapalonego na nabrzeżu, krótkiego „cześć i chwała” szeptanego pod nosem. Właśnie w takich drobnych znakach odradza się polskość: bez zadęcia, z godnością.
To już nie patos, ale dojrzewanie. Do tego, że polskość nie musi być głośna, by być prawdziwa. I że Bałtyk nie jest tylko horyzontem – staje się przestrzenią, w której Święto Niepodległości wybrzmiewa pełnym głosem. Czasem w huku salwy, czasem w ciszy – ale zawsze z godnością.