Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Do terminalu regazyfikacyjnego w Kłajpedzie na Litwie dotarł pierwszy ładunek skroplonego gazu ziemnego dla Grupy Kapitałowej Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. Dostawa prawie 65 tys. ton amerykańskiego LNG to krok w kierunku dalszej integracji i wzmocnienia bezpieczeństwa energetycznego rynków gazu w tej części Europy.
Metanowiec Aristidis I dostarczył do terminalu w Kłajpedzie ładunek ok. 65 tys. ton LNG, co odpowiada prawie 90 mln m sześc. gazu ziemnego po regazyfikacji. Gaz pochodził z instalacji skraplającej we Freeport, w amerykańskim stanie Teksas.
Pierwsza dostawa skroplonego gazu ziemnego odebrana przez PGNiG w terminalu regazyfikacyjnym w Kłajpedzie to ważny etap w realizacji naszej strategii budowy silnej pozycji Grupy na międzynarodowym rynku handlu LNG. Jestem przekonana, że współpraca GK PGNiG z Klaipedos Nafta, operatorem terminalu, przyczyni się nie tylko do realizacji celów biznesowych obu firm, ale będzie wyraźnym impulsem do dalszej integracji rynków gazu Polski oraz krajów bałtyckich i zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego regionu w oparciu o zdywersyfikowane dostawy paliwa gazowego.
Iwona Waksmundzka-Olejniczak, Prezes Zarządu PGNiG SA
Wzmocnienie naszej obecności na Litwie wpisuje się również w plany budowy koncernu multienergetycznego z PKN ORLEN, który również dynamicznie rozwija swoją działalność w tym regionie.
Iwona Waksmundzka-Olejniczak, Prezes Zarządu PGNiG SA
Zarządzany przez Klaipedos Nafta terminal LNG jest jednym z kluczowych elementów litewskiej infrastruktury energetycznej. Jego uruchomienie w 2014 roku stworzyło warunki do powstania rynku gazu ziemnego na Litwie, dywersyfikacji źródeł dostaw gazu i wzmocnienia bezpieczeństwa energetycznego całego regionu.
Pierwsza dostawa dużego ładunku LNG dla PGNiG do terminalu w Kłajpedzie, to, po uruchomieniu 1 maja polsko-litewskiego interkonektora gazociągowego GIPL, kolejne w tym tygodniu wydarzenie, które stanowi kamień milowy w procesie budowy niezależności energetycznej i bezpieczeństwa dostaw gazu do Litwy i Polski. Dostawa otwiera nowy etap integracji energetycznej krajów regionu Morza Bałtyckiego z resztą Europy oraz więcej możliwości dywersyfikacji i zabezpieczenia dostaw gazu ziemnego, zwłaszcza w kontekście obecnych trudnych warunków geopolitycznych. Cieszę się, że współpraca z PGNiG, którą rozpoczęliśmy ponad dwa lata temu, dzięki dzisiejszej dostawie ulega znaczącemu wzmocnieniu, tworząc dodatkowe możliwości dla obu kontrahentów.
Šilenskis, Prezes Zarządu KN
Ładunek LNG przywieziony dla PGNiG przez metanowiec Aristidis I, zostanie przeładowany do zbiorników pływającej jednostki magazynująco-regazyfikacyjnej „Independence” w terminalu LNG w Kłajpedzie a następnie zregazyfikowany i przekazany do systemu przesyłowego. Ma to szczególne znaczenie w związku z działaniami podejmowanymi przez państwa regionu, w celu uniezależnienia się od dostaw rosyjskiego gazu, a także przerwaniem przez Gazprom dostaw paliwa do Polski.
Gaz pochodzący z pierwszej dostawy odebranej przez GK PGNiG w Kłajpedzie zostanie dostarczony nie tylko na rynek polski, ale również do krajów bałtyckich – nabywcą części ładunku jest Elenger, jedna z czołowych firm energetycznych działających na rynku fińskim i krajów bałtyckich.
Współpraca pozwala skutecznie mierzyć się z wyzwaniami, jakie w tych trudnych i przełomowych czasach stawia przed nami europejski rynek gazu. Jako jedna z najszybciej rozwijających się firm energetycznych w regionie Morza Bałtyckiego, z dużym doświadczeniem i kompetencjami w zakresie LNG, jesteśmy bardzo zadowoleni, że pozyskaliśmy tak mocnego partnera jak PGNiG, z którym możemy wspólnie działać na rzecz poprawy bezpieczeństwa regionu w zakresie dostaw gazu
Margus Kaasik, szef Elenger Group
PGNiG dysponuje zdywersyfikowanym portfelem pozyskania gazu skroplonego. Spółka posiada kontrakty długoterminowe o łącznym wolumenie 12 mld m sześc. po regazyfikacji, podpisanymi z dostawcami z Kataru i USA. Z tego 7,4 mld m sześc. zostało zakontraktowane w formule Free on Board, co oznacza, że PGNiG samo decyduje o porcie przeznaczenia ładunku. Uzupełnieniem kontraktów terminowych są kontrakty spotowe, w tym również w formule FOB. W celu zwiększenia swojego potencjału na rynku LNG, PGNiG rozwija własną flotę jednostek do transportu gazu skroplonego, tzw. metanowców. Już w tym roku Spółka będzie dysponować trzema takimi statkami. Dwa z nich będą dostępne jeszcze w I półroczu, trzeci w kolejnym. Ponadto PGNiG podpisało umowy długoterminowego czarteru ośmiu metanowców, które zostaną zbudowane specjalnie na potrzeby Spółki. Pierwsza z tych jednostek wejdzie do użytku w 2023 roku.
Współpraca pomiędzy PGNiG i KN w zakresie LNG rozpoczęła się już dwa lata temu. Od kwietnia 2020 r. PGNiG jest wyłącznym użytkownikiem należącej do litewskiej spółki stacji przeładunkowej LNG w porcie w Kłajpedzie, skąd gaz jest dostarczany do odbiorców w postaci skroplonej za pomocą autocystern.
Źródło: PGNiG


Po ośmiu miesiącach aktywności na trzech oceanach brytyjska grupa lotniskowcowa z HMS Prince of Wales powróciła 30 listopada do Portsmouth. Tym wejściem Royal Navy zamknęła operację Highmast — największe rozmieszczenie sił morskich w bieżącym roku.
W artykule
Rankiem, w końcówce listopada, okręty brytyjskiej grupy lotniskowcowej zaczęły wchodzić do Portsmouth. Lotniskowiec HMS Prince of Wales prowadził szyk powrotny, zamykając tym samym globalną kampanię, w ramach której zespół pokonał ponad 40 tys. mil morskich — dystans odpowiadający półtorakrotnemu okrążeniu Ziemi.
Powitanie miało wymiar uroczysty, zgodny z tradycją Royal Navy: jednostki portowe wykonały salut wodny, zaś załogi eskort i pomocniczych okrętów stanęły wzdłuż burt. Po wielu miesiącach nieobecności marynarze i lotnicy wrócili do rodzin, kończąc etap najbardziej kompleksowej operacji tej części floty od kilku lat.
Operacja Highmast rozpoczęła się wiosną, kiedy z Portsmouth i Bergen wyszły pierwsze okręty tworzące grupę zadaniową. Jej głównym celem było potwierdzenie zdolności Royal Navy do prowadzenia wielodomenowych działań dalekomorskich oraz utrzymania spójnej współpracy z sojuszniczymi okrętami.
W trakcie misji grupa operowała kolejno na Morzu Śródziemnym, w obszarze Kanału Sueskiego, na Oceanie Indyjskim oraz w zachodniej części Indo-Pacyfiku. W tym czasie przeprowadzono szereg ćwiczeń, w tym z marynarkami Włoch, Japonii, Australii, Kanady i Norwegii.
Dowódca zespołu, komandor James Blackmore, określił operację jako „najszerszy sprawdzian brytyjskiej projekcji siły od lat”, podkreślając jednocześnie wzrost interoperacyjności i zdolności bojowej grupy.
Trzon Carrier Strike Group stanowił lotniskowiec HMS Prince of Wales, na którego pokładzie operowało skrzydło lotnicze złożone z samolotów F-35B oraz śmigłowców ZOP i maszyn rozpoznawczych. Uzupełnienie stanowiły niszczyciel rakietowy HMS Dauntless, fregata HMS Richmond, norweska fregata HNoMS Roald Amundsen oraz jednostki wsparcia — tankowiec RFA Tideforce i logistyczny HNoMS Maud.
W kulminacyjnej fazie misji, podczas ćwiczeń na Indo-Pacyfiku, siły zespołu liczyły ponad 4 tysiące żołnierzy i marynarzy.
Zakończona kampania miała znaczenie wykraczające poza tradycyjny pokaz bandery. HMS Prince of Wales po serii wcześniejszych problemów technicznych przeszedł pełny cykl eksploatacyjny, obejmujący przeloty, intensywne działania lotnicze oraz współpracę w warunkach, które sprawdzają możliwości układu napędowego, systemów pokładowych oraz modułów sterowania lotami.
Misja była więc testem nie tylko dla całego zespołu, ale i samego lotniskowca, który tym etapem potwierdził pełną gotowość do globalnych operacji. Dla Royal Navy oznacza to domknięcie okresu niepewności oraz wejście w etap stabilnej eksploatacji obu brytyjskich superlotniskowców.
Operacja Highmast udowodniła, że Wielka Brytania pozostaje zdolna do nieprzerwanej obecności na głównych morskich szlakach komunikacyjnych, szczególnie w regionie Indo-Pacyfiku. W sytuacji rosnącej aktywności floty chińskiej i agresywnych działań rosyjskich — zarówno w Arktyce, jak i na Morzu Śródziemnym — wartościowa obecność sojuszniczych komponentów nabiera szczególnego znaczenia.
Zakończenie operacji pokazuje także, jak duże znaczenie ma utrzymanie ciągłości działań Royal Navy. Powrót HMS Prince of Wales nie kończy brytyjskiej aktywności na Indo-Pacyfiku — stanowi raczej zamknięcie pierwszej z serii zaplanowanych rotacji, które w ciągu kolejnych lat mają stać się fundamentem obecności brytyjskiej bandery na kluczowych szlakach morskich.
Ośmiomiesięczna misja Highmast zapisze się jako jedno z najważniejszych przedsięwzięć brytyjskiej floty ostatnich lat. Zespół przeszedł pełne spektrum działań — od ćwiczeń sojuszniczych po operacje realizowane w rozległych akwenach zachodniej części Indo-Pacyfiku.
Powrót grupy lotniskowcowej, z HMS Prince of Wales na czele, stanowi potwierdzenie, że brytyjski system lotniskowcowy jest w stanie prowadzić globalne operacje w sposób ciągły, niezawodny i zgodny z wymaganiami współczesnej architektury bezpieczeństwa.