Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Pożar na Wan Hai 503 – przebieg akcji ratunkowej na kontenerowcu

Od pięciu dni trwa intensywna operacja ratunkowa u wybrzeży południowo-zachodnich Indii, gdzie 9 czerwca na pokładzie kontenerowca Wan Hai 503 doszło do poważnego pożaru. Choć sytuację częściowo opanowano, indyjskie władze coraz ostrzej krytykują ograniczone zaangażowanie armatora i zespołu T&T Salvage.

Pożar na kontenerowcu Wan Hai 503: Indie krytykują działania armatora

Indyjska Straż Przybrzeżna poinformowała, że ogień został stłumiony w około 40 proc. Ogniska pożaru nadal są aktywne w przedniej części pokładu, a nad jednostką unosi się intensywny, szaro‑czarny dym. Najpoważniejsze zagrożenie stanowi podwyższona temperatura w sąsiedztwie zbiorników paliwa oraz aktywne ogniska ciepła, które wymagają ciągłego chłodzenia struktury kadłuba.

W działaniach gaśniczych bierze udział siedem jednostek pływających Straży Przybrzeżnej, wspieranych z powietrza przez indyjskie Siły Powietrzne, które przeprowadziły zrzuty suchej substancji chemicznej. Ponadto, służby zdołały zamocować linę holowniczą na rufie jednostki. Celem jest odciągnięcie kontenerowca Wan Hai 503 od linii brzegowej, bowiem statek dryfuje w kierunku południowo-wschodnim z prędkością 1,5–2 węzłów i znajduje się obecnie w odległości ok. 40 mil morskich od wybrzeża.

Krytyka pod adresem armatora

11 czerwca Dyrekcja Generalna ds. Żeglugi wystosowała oficjalne pismo do armatora oraz firmy T&T Salvage, w którym wyrażono poważne zaniepokojenie brakiem skutecznej reakcji. Zwrócono również uwagę, że jednostka Offshore Warrior, jeden z nielicznych wyspecjalizowanych jednostek obecnych na miejscu, musiał opuścić rejon akcji z powodu wyczerpania paliwa. Ponadto, jednostka nie posiadała wystarczających zapasów piany gaśniczej oraz miała ograniczone możliwości operacyjne.

Władze indyjskie podkreśliły, że zaniechanie skutecznych działań ratowniczych może skutkować wszczęciem postępowania karnego. W międzyczasie do akcji dołączyć ma holownik Triton Liberty, czarterowany Marynarce Wojennej Indii. Jego zadaniem będzie wsparcie zarówno działań gaśniczych, jak i stabilizacji dryfującego kontenerowca.

Wan Hai 503: eskalacja ryzyka i piąta doba operacji ratowniczej u wybrzeży Indii

Niepokój służb budzi również pogarszająca się prognoza pogody. W dniach 14-16 czerwca w rejonie operacji spodziewane są silne wiatry, osiągające prędkość do 60 węzłów, oraz intensywne opady deszczu. Takie warunki mogą poważnie utrudnić prowadzenie akcji ratowniczej i zwiększyć ryzyko eskalacji zagrożenia.

W ramach przygotowań do kolejnych zrzutów środków gaśniczych z powietrza, Indyjska Straż Przybrzeżna zgromadziła dodatkowy zapas – 1 000 kg suchej substancji chemicznej oraz 10 000 litrów piany. Jednocześnie kontynuowane są intensywne poszukiwania czterech zaginionych marynarzy.

Sytuacja w regionie

Wan Hai 503 to niejedyny problem, z jakim muszą się dziś mierzyć indyjskie służby. W tym samym rejonie prowadzone są działania przy kontenerowcu MSC Elsa 3, a niedawno napłynęła także informacja o pożarze na pokładzie jednostki Interasia Tenacity (37 160 DWT). W tym przypadku załoga poradziła sobie samodzielnie, jednak cała sytuacja dobitnie pokazuje, że indyjska administracja morska działa obecnie pod ogromną presją – bez chwili wytchnienia.

O dalszym przebiegu akcji na pokładzie kontenerowca Wan Hai 503 będziemy informować na bieżąco.

Autor: Mariusz Dasiewicz

https://portalstoczniowy.pl/category/marynarka-bezpieczenstwo/
Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Powrót brytyjskiej grupy lotniskowcowej HMS Prince of Wales

    Powrót brytyjskiej grupy lotniskowcowej HMS Prince of Wales

    Po ośmiu miesiącach aktywności na trzech oceanach brytyjska grupa lotniskowcowa z HMS Prince of Wales powróciła 30 listopada do Portsmouth. Tym wejściem Royal Navy zamknęła operację Highmast — największe rozmieszczenie sił morskich w bieżącym roku.

    Symboliczny finał operacji Highmast

    Rankiem, w końcówce listopada, okręty brytyjskiej grupy lotniskowcowej zaczęły wchodzić do Portsmouth. Lotniskowiec HMS Prince of Wales prowadził szyk powrotny, zamykając tym samym globalną kampanię, w ramach której zespół pokonał ponad 40 tys. mil morskich — dystans odpowiadający półtorakrotnemu okrążeniu Ziemi.

    Powitanie miało wymiar uroczysty, zgodny z tradycją Royal Navy: jednostki portowe wykonały salut wodny, zaś załogi eskort i pomocniczych okrętów stanęły wzdłuż burt. Po wielu miesiącach nieobecności marynarze i lotnicy wrócili do rodzin, kończąc etap najbardziej kompleksowej operacji tej części floty od kilku lat.

    Osiem miesięcy globalnej obecnści

    Operacja Highmast rozpoczęła się wiosną, kiedy z Portsmouth i Bergen wyszły pierwsze okręty tworzące grupę zadaniową. Jej głównym celem było potwierdzenie zdolności Royal Navy do prowadzenia wielodomenowych działań dalekomorskich oraz utrzymania spójnej współpracy z sojuszniczymi okrętami.

    W trakcie misji grupa operowała kolejno na Morzu Śródziemnym, w obszarze Kanału Sueskiego, na Oceanie Indyjskim oraz w zachodniej części Indo-Pacyfiku. W tym czasie przeprowadzono szereg ćwiczeń, w tym z marynarkami Włoch, Japonii, Australii, Kanady i Norwegii.

    Dowódca zespołu, komandor James Blackmore, określił operację jako „najszerszy sprawdzian brytyjskiej projekcji siły od lat”, podkreślając jednocześnie wzrost interoperacyjności i zdolności bojowej grupy.

    Skład i możliwości zespołu HMS Prince of Wales

    Trzon Carrier Strike Group stanowił lotniskowiec HMS Prince of Wales, na którego pokładzie operowało skrzydło lotnicze złożone z samolotów F-35B oraz śmigłowców ZOP i maszyn rozpoznawczych. Uzupełnienie stanowiły niszczyciel rakietowy HMS Dauntless, fregata HMS Richmond, norweska fregata HNoMS Roald Amundsen oraz jednostki wsparcia — tankowiec RFA Tideforce i logistyczny HNoMS Maud.

    W kulminacyjnej fazie misji, podczas ćwiczeń na Indo-Pacyfiku, siły zespołu liczyły ponad 4 tysiące żołnierzy i marynarzy.

    Kluczowe wnioski z misji Highmast

    Zakończona kampania miała znaczenie wykraczające poza tradycyjny pokaz bandery. HMS Prince of Wales po serii wcześniejszych problemów technicznych przeszedł pełny cykl eksploatacyjny, obejmujący przeloty, intensywne działania lotnicze oraz współpracę w warunkach, które sprawdzają możliwości układu napędowego, systemów pokładowych oraz modułów sterowania lotami.

    Misja była więc testem nie tylko dla całego zespołu, ale i samego lotniskowca, który tym etapem potwierdził pełną gotowość do globalnych operacji. Dla Royal Navy oznacza to domknięcie okresu niepewności oraz wejście w etap stabilnej eksploatacji obu brytyjskich superlotniskowców.

    Powrót jest równie istotny jak jej wyjście

    Operacja Highmast udowodniła, że Wielka Brytania pozostaje zdolna do nieprzerwanej obecności na głównych morskich szlakach komunikacyjnych, szczególnie w regionie Indo-Pacyfiku. W sytuacji rosnącej aktywności floty chińskiej i agresywnych działań rosyjskich — zarówno w Arktyce, jak i na Morzu Śródziemnym — wartościowa obecność sojuszniczych komponentów nabiera szczególnego znaczenia.

    Zakończenie operacji pokazuje także, jak duże znaczenie ma utrzymanie ciągłości działań Royal Navy. Powrót HMS Prince of Wales nie kończy brytyjskiej aktywności na Indo-Pacyfiku — stanowi raczej zamknięcie pierwszej z serii zaplanowanych rotacji, które w ciągu kolejnych lat mają stać się fundamentem obecności brytyjskiej bandery na kluczowych szlakach morskich.

    Kampania, która przejdzie do historii Royal Navy

    Ośmiomiesięczna misja Highmast zapisze się jako jedno z najważniejszych przedsięwzięć brytyjskiej floty ostatnich lat. Zespół przeszedł pełne spektrum działań — od ćwiczeń sojuszniczych po operacje realizowane w rozległych akwenach zachodniej części Indo-Pacyfiku.

    Powrót grupy lotniskowcowej, z HMS Prince of Wales na czele, stanowi potwierdzenie, że brytyjski system lotniskowcowy jest w stanie prowadzić globalne operacje w sposób ciągły, niezawodny i zgodny z wymaganiami współczesnej architektury bezpieczeństwa.