Protest został zorganizowany przez grupę aktywistów Save 12 HK Youths i odbył się w ramach międzynarodowej akcji protestów w sprawie zatrzymanych pod nazwą „Globalna Solidarność z Dwunastką Młodych Hongkończyków”. Od 23 do 31 października odbywają się one między innymi w USA, Kanadzie, Australii, Japonii, a także w niektórych krajach Europy, takich jak Wielka Brytania czy Niemcy.
Protestujący w Tajpej uczestniczyli w trzygodzinnym marszu, który zakończył się przy biurze reprezentacyjnym Hongkongu na Tajwanie. Wzięli w nim udział przedstawiciele organizacji pozarządowych wspierający Hongkong oraz mieszkańcy wyspy.
Protesty są odpowiedzią na zatrzymanie 23 sierpnia przez władze Chin 12 Hongkończyków, którzy mieli próbować przedostać się drogą morską na Tajwan. Są oni obecnie przetrzymywani w areszcie w chińskim mieście Shenzhen. Dwie zatrzymane osoby są oskarżone o nielegalne przekroczenie granicy, a pozostałe o nielegalne przebywanie na chińskich wodach terytorialnych.
Wśród zatrzymanych znajdowali się przede wszystkim aktywiści, którzy brali udział w prodemokratycznych protestach w Hongkongu, a także krytykowali wprowadzone w czerwcu nowe przepisy o bezpieczeństwie państwowym, które ich zdaniem naruszają niezależność, wolność słowa i praworządność regionu.
Jednym z zatrzymanych aktywistów jest posiadający brytyjskie obywatelstwo Andy Li, który w sierpniu został zatrzymany za złamanie przepisów o bezpieczeństwie państwowym, a następnie wypuszczony za kaucją. Li próbował uciec na Tajwan, gdy oskarżenie ogłosiło, że może zostać skazany nawet na karę dożywocia. Jak podają media, pozostali również byli wcześniej zatrzymywani w związku podobnymi działaniami.
Protestujący w niedzielę w siedmiopunktowym apelu wzywali do natychmiastowego uwolnienia 12 zatrzymanych, a także do umożliwienia im kontaktu z niezależnymi prawnikami. Dodatkowo apelowano o umożliwienie im spotkania się z rodzinami, a także uzyskanie pomocy od rządu Hongkongu.
Jak w rozmowie z PAP powiedziała jedna z protestujących w Tajpej mieszkanek Hongkongu, „biorąc pod uwagę serię protestów odbywających się w azjatyckich państwach pod wspólnym sztandarem tzw. Sojuszu Herbaty z Mlekiem (Milk Tea Alliance), protestujący w Tajpej pokazali swoje wsparcie nie tylko dla Hongkongu, lecz także innych uciśnionych narodów i grup, w tym Tajów czy ludności Tybetu i Sinciangu”.
Sojusz Herbaty z Mlekiem stał się w ostatnim czasie popularnym określeniem ruchu młodych m.in. w Tajwanie, Indiach, Hongkongu i Tajlandii. Jednocząc się pod tym hasłem, młodzi wspierają się nawzajem w walce o demokrację w krajach Azji.
Jak podaje pozarządowa organizacja Hongkong Outlanders, od ponad dwóch miesięcy chińskim rodzinom nie udało się skontaktować z zatrzymanymi. Co więcej, nie są oni reprezentowani przez pełnomocników wyznaczonych przez rodziny, a przez nieznanych prawników, których – według oficjalnych informacji – zatrzymani wybrali samodzielnie. Informacje te kwestionowane są przez rodziny.
Co więcej, istnieją obawy, że zatrzymani przebywają w złych warunkach, a nawet są poddawani torturom. Zdaniem Hongkong Outlanders mogą również zostać zmuszeni przez władze do złożenia obciążających ich samych zeznań.
We wrześniu szefowa administracji Hongkongu Carrie Lam oświadczyła, że hongkońskie władze nie mogą żądać od Chin przekazania zatrzymanych, gdyż złamali oni prawo na terytorium należącym do ChRL. Lam powiedziała, że zatrzymani będą musieli na początku odpowiedzieć za swoje czyny w Chinach, po czym zostaną osądzeni za działania podczas protestów również przez hongkoński sąd.
Duża frekwencja na niedzielnym proteście nie jest zaskakująca. Tajwańczycy od początku konsekwentnie wspierali protestujących obywateli Hongkongu. Na terenie wielu uniwersytetów na Tajwanie do tej pory można zobaczyć tzw. ściany Lennona, na których mocowane są ulotki i grafiki wyrażające poparcie dla walczących o demokrację w Hongkongu.
Jedna z tajwańskich studentek w rozmowie z PAP powiedziała, że „tak duże poparcie Tajwańczyków nie powinno budzić zdziwienia”. „Wiemy, że Komunistyczna Partia Chin robi wszystko, żeby ludzie nie przejmowali się tym, co dzieje się w Hongkongu, ale my nie możemy pozwolić, by ta zatrzymana z powodu walki o podstawowe prawa dwunastka zniknęła i została zapomniana” – dodała.
Jak podała w niedzielę tajwańska Centralna Agencja Informacyjna (CNA), w odpowiedzi na apele o stworzenie specjalnego prawa, by chronić Hongkończyków szukających schronienia na Tajwanie, Tajwańska Rada ds. Chin Kontynentalnych obiecała zrewidowanie istniejącego prawa i ulepszenie istniejącego systemu.
Źródło: PAP