Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

W trakcie poszukiwania 39 rozbitków z niewielkiego statku, który przewrócił się przy złej pogodzie w weekend ok. 70 km od Fort Pierce na Florydzie, amerykańska straż przybrzeżna wyłowiła w środę ciało jednej osoby. Byli tam prawdopodobnie przemycani do USA imigranci.
Jak wyjaśniła kapitan straży przybrzeżnej Jo-Ann Burdian na konferencji prasowej, zwłoki przewieziono na ląd do identyfikacji.
Poszukiwania trwały od wtorku rano. Zostały wszczęte po otrzymaniu raportu o uratowaniu przez holownik Signet Corporation człowieka trzymającego się fragmentu wystającego z oceanu statku.
Uratowany rozbitek był w stabilnym stanie. Przesłuchiwali go funkcjonariusze ministerstwa bezpieczeństwa wewnętrznego USA.
„Zauważyliśmy obiekt, który dziwnie wyglądał. Kiedy dopłynęliśmy bliżej, zdaliśmy sobie sprawę, że to był wywrócony statek. To łaska Boża, że się tam znaleźliśmy” – mówił kapitan holownika Ryan Elwin.
Cytowana przez CNN Burdian poinformowała, że w poszukiwaniach brały udział kutry i samoloty straży przybrzeżnej, marynarki wojennej oraz inne jednostki. Skupiali się na dwóch wyselekcjonowanych obszarach w nadziei na znalezienie ocalałych.
„Sytuacja wszystkich ocalałych staje się z czasem coraz bardziej tragiczna. Im dłużej pozostają w wodzie, bez jedzenia, bez wody, wystawieni na działanie środowiska morskiego, z każdą chwilą staje się to o wiele bardziej tragiczne. Jest mało prawdopodobne, aby ktokolwiek mógł przeżyć” – oceniła.
Jak dodała Burdian przeszukany został obszar oceanu wielkości stanu New Jersey.
Autor: Andrzej Dobrowolski/PAP


W piątek, w rejonie wsi Achi-Su w Dagestanie, doszło do katastrofy śmigłowca Ka-226. Na pokładzie znajdowali się pracownicy Kizlarskich Zakładów Elektromechanicznych – jednego z kluczowych przedsiębiorstw rosyjskiego przemysłu obronnego. Zginęło pięć osób, a przyczyny tragedii bada komisja lotnicza.
W artykule
Śmigłowiec Ka-226 wystartował z Kizłaru 7 listopada około godziny 10:00 czasu lokalnego, kierując się do Iżbierbaszu. Po kilkunastu minutach lotu doszło do awarii. Na nagraniach widać, że maszyna podczas próby awaryjnego lądowania na plaży straciła część ogona, po czym ponownie wzniosła się w powietrze i po krótkim locie runęła na budynek w miejscowości Achi-Su nad Morzem Kaspijskim.
Agencja Rosawiacja zakwalifikowała zdarzenie jako katastrofę lotniczą. Oficjalna przyczyna wypadku nie została jeszcze ogłoszona, jednak według wstępnych informacji nie można wykluczyć awarii technicznej.
Kizlarskie Zakłady Elektromechaniczne są zaangażowane w produkcję systemów dla samolotów MiG i Su. Fakt, że w katastrofie zginęli doświadczeni pracownicy tego zakładu, podkreśla wagę całego zdarzenia.
🔗 Czytaj więcej: Kontenerowiec MSC ELSA 3: MSC składa pozew do sądu
W warunkach wojny na Ukrainie i obowiązujących sankcji gospodarczych rosyjski przemysł zbrojeniowy boryka się z narastającymi trudnościami technicznymi, ograniczonym dostępem do części zamiennych oraz spadkiem standardów bezpieczeństwa. To tło może – choć nie musi – tłumaczyć okoliczności tragedii w Dagestanie.
Choć oficjalne dochodzenie dopiero się rozpoczyna, trudno uznać to zdarzenie za zwykły wypadek losowy. Katastrofa Ka-226 rzuca cień na kondycję rosyjskiego przemysłu lotniczego – sektora, który mimo wojny i sankcji wciąż ma istotne znaczenie dla funkcjonowania państwa.
Utrata doświadczonych specjalistów z zakładów zbrojeniowych w takich okolicznościach rodzi pytanie, czy mieliśmy do czynienia jedynie z awarią techniczną, czy raczej z przejawem głębszego kryzysu organizacyjnego. Dla branży morskiej i stoczniowej to ważny sygnał ostrzegawczy – bezpieczeństwo technologiczne i operacyjne zależy nie tylko od jakości sprzętu, lecz także od stabilnych dostaw, właściwego nadzoru i sprawnego zaplecza przemysłowego.
Czytaj też: Dwie ofiary śmiertelne pożaru na pokładach dwóch statków
Równie istotna jest ochrona kluczowych kadr – odpowiednie procedury BHP, szkolenia, standardy transportu służbowego i szybka ewakuacja w sytuacjach zagrożenia. Bez ludzi, którzy tę technologię projektują, utrzymują i nadzorują, nawet najlepszy system przestaje działać.
Z punktu widzenia obserwatora sektora obronnego to wydarzenie nie kończy się wraz z raportem komisji. Może okazać się symptomem zjawisk, które w dłuższej perspektywie wpłyną również na inne gałęzie rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego. Warto je uważnie śledzić – także z perspektywy polskich programów modernizacyjnych, w których niezawodność łańcucha dostaw i kompetencje techniczne są równie ważne, jak samo uzbrojenie.