Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Podczas IV Kongresu Energetycznego we Wrocławiu ważne miejsce w dyskusjach i wystąpieniach zajęła tematyka budowy morskich farm wiatrowych na Bałtyku.
Wiceprezes ds. innowacji Polskiej Grupy Energetycznej Paweł Śliwa, cytowany przez portal biznesalert.pl, podkreślił, że grupa kapitałowa PGE obecnie posiada 14 farm wiatrowych, a łączna moc zielonych elektrowni, którymi dysponuje państwowa spółka, to 646 MW.
– Naszą aspiracją jest 25 proc. udziału w krajowej produkcji energii z OZE w 2030 roku. Na dzień dzisiejszy jest to około 11 proc. Cel ten chcemy osiągnąć przez program offshore i zainstalowanie farm wiatrowych na Bałtyku – powiedział podczas kongresu.
Jak pisze portal biznesalert.pl, pierwszy etap inwestycji w morskie farmy wiatrowe na Morzu Bałtyckim zakłada budowę farmy o mocy 100 MW. Wiceprezes PGE Paweł Śliwa zaznaczył jednak, że konkretne rozstrzygnięcia dotyczące inwestycji na Bałtyku będą zależały od otoczenia prawnego oraz ogłoszonego koszyka w aukcjach OZE.
Według Pawła Śliwy, polskie morskie farmy wiatrowe na Morzu Bałtyckim mogą zapewnić 4 GW energii do 2020 roku i nawet dwa razy tyle do 2035 roku. Portal biznesalert.pl podkreśla, że farmy offshore na Bałtyku będą mogły zapewnić 20 proc. zapotrzebowania na energię elektryczną w Polsce. Inwestycje w tej branży mogą także wygenerować nowe miejsca pracy w portach oraz przy serwisowaniu farm.
Zobacz też: ORP Piast zwodowany w PGZ Stoczni Wojennej. Remont na finiszu.
Państwowy gigant próbuje też w inny sposób wejść na rynek offshore. W maju Polska Grupa Energetyczna ogłosiła giełdowe wezwanie na sprzedaż akcji spółki Polenergia, kontrolowanej przez Kulczyk Investments. Polenergia uzyskała już decyzję środowiskową dotyczącą budowy na Bałtyku morskiej farmy wiatrowej o mocy 1,2 GW. PGE jednak nie udało się zrealizować przejęcia. 20 września grupa poinformowała o rezygnacji. PGE chciała skupować akcje Polenergii po 16,29 zł za akcję. Wcześniej spółka Kulczyk Investments ogłosiła swoje wezwanie na sprzedaż 49,8 proc. akcji spółki, oferując 20,50 zł za akcję.
W komunikacie Polska Grupa Energetyczna podała, że nie został spełniony warunek zapisów na co najmniej 66 proc. akcji. Spółka podała też, że nie doszło do zmian w statucie Polenergii, które zapewniłyby udział reprezentantów PGE w organach zarządczych spółki. Ponadto nie podpisano umowy o współpracy i integracji Polenergii w ramach grupy PGE.
Również podczas kongresu energetycznego we Wrocławiu dyrektor wykonawczy PKN Orlen ds. energetyki Jarosław Dybowski powiedział w rozmowie z dziennikarzami, że decyzje co do zaangażowania paliwowego koncernu w projekt offshore zapadną w przyszłym roku. Decyzje te mają dotyczyć sposobów realizacji projektu oraz jego finansowania. Orlen ma ważną koncesję na budowę tzw. sztucznych wysp, która jest ważna jeszcze przez okres dwóch lat.
Zobacz też: Francuski lotniskowiec Charles de Gaulle wraca na morze po remoncie.
Jak podała redakcja biznesowa Polskiej Agencji Prasowej, Jarosław Dybowski powiedział, że w ciągu kilku tygodni spółka rozstrzygnie przetarg dotyczący wyboru firmy doradczej, która będzie odpowiedzialna za analizę projektu. Zaznaczył, że Orlen nie wyklucza udziału partnera w realizacji przedsięwzięcia.
– Prowadzimy rozmowy z różnymi firmami na temat technologii. Niektóre wyrażają zainteresowanie uczestnictwem, ale to jeszcze nic konkretnego – powiedział, cytowany przez PAP. Jak dodał, obecnie biznes przejawia bardzo duże zainteresowanie projektami offshore na Morzu Bałtyckim. – Są firmy duńskie, szwedzkie, niemieckie zainteresowane inwestycjami w energetykę wiatrową na Morzu Bałtyckim. To ciekawy akwen, jest bardzo dobra wietrzność, dobra lokalizacja, jeśli chodzi o głębokość i rodzaj dna – zaznaczył.
Podpis: am
Morskie farmy wiatrowe – więcej wiadomości na ten temat znajdziesz tutaj.

Stabilna liczba zawinięć, rosnące znaczenie Gdańska na mapie bałtyckich tras i symboliczny powrót największych jednostek – sezon wycieczkowy 2025 potwierdził ugruntowaną pozycję Portu Gdańsk w segmencie żeglugi pasażerskiej. Choć pandemia spowolniła rozwój w minionych latach, dziś Gdańsk znów przyciąga czołowych armatorów wycieczkowych.
W artykule
Rok 2022 przyniósł rekordowy wynik – aż 79 jednostek pasażerskich odwiedziło Port Gdańsk, przewożąc blisko 30 tysięcy pasażerów. Wzrost ten był efektem odbudowy ruchu po pandemii oraz zmian w trasach rejsowych po wybuchu wojny w Ukrainie. Po wprowadzeniu sankcji na Rosję, armatorzy zrezygnowali z zawijania do Sankt Petersburga – dotąd jednego z najczęściej odwiedzanych portów bałtyckich. W efekcie część ruchu przejęły polskie porty, w tym właśnie wspomniany Gdańsk.
🔗 Czytaj więcej: Port Gdańsk zainaugurował kolejny sezon żeglugi wycieczkowej
W kolejnych latach sytuacja ustabilizowała się – w 2023 roku odnotowano 42 zawinięcia, w 2024 roku 60, natomiast w 2025 roku 57. Do Gdańska przypłynęło łącznie ponad 27 tysięcy turystów z kilkudziesięciu krajów, głównie ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Po zejściu na ląd pasażerowie najczęściej odwiedzają Trakt Królewski, Dwór Artusa, Bazylikę Mariacką czy Europejskie Centrum Solidarności – punkty, które od lat budują rozpoznawalność miasta jako morskiej stolicy Polski.
Stabilny ruch to nie tylko efekt naturalnego zainteresowania turystów, lecz przede wszystkim konsekwentnej strategii promocyjnej. Port Gdańsk regularnie prezentuje swoją ofertę na międzynarodowych targach branżowych, takich jak Seatrade Cruise Global w Miami czy Seatrade Cruise Europe w Hamburgu.
Gdańsk ma ogromny potencjał turystyczny i logistyczny. Port Gdańsk jest położony w samym sercu historycznego miasta, co sprawia, że pasażerowie mogą w ciągu kilku godzin zwiedzić jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce. To ogromna przewaga konkurencyjna w porównaniu z wieloma innymi portami w regionie.
Michał Stupak, menedżer klienta w Dziale Rynku Żeglugowego ZMPG SA
Dzięki inwestycjom w infrastrukturę i pogłębieniu torów wodnych port może dziś przyjmować jednostki o długości do 250 metrów, a w przyszłości – jeszcze większe. Symbolicznym potwierdzeniem tej zmiany była wizyta Crystal Serenity – luksusowego statku o długości 250 metrów, należącego do linii Crystal Cruises. Na jego pokładzie znajduje się ponad 300 kabin, dwa baseny, kasyno i kort tenisowy – kwintesencja morskiego luksusu.
W tym samym sezonie czterokrotnie zawijał do Gdańska wycieczkowiec Viking Vella o długości 239 m, natomiast w przyszłym roku spodziewana jest jednostka Rotterdam o długości 299 m – największy wycieczkowiec, jaki kiedykolwiek odwiedził Gdańsk. To wydarzenie ma szansę stać się ważnym momentem w historii portu, symbolicznie potwierdzając jego status wśród najważniejszych przystanków bałtyckich rejsów pasażerskich.
Potencjał Gdańska jest jednak znacznie większy niż obecne 60 zawinięć rocznie. Według analiz port mógłby przyjmować nawet 120 jednostek w ciągu sezonu, przy odpowiednim rozplanowaniu grafików i dalszej rozbudowie infrastruktury.
🔗 Czytaj też: Port Gdańsk otrzymuje 100 mln euro z Unii Europejskiej
Jak podkreśla Michał Stupak, większość statków pasażerskich stacjonuje w Porcie Gdańsk od 8 do 12 godzin, co daje pasażerom możliwość intensywnego zwiedzania miasta i jego okolic. Coraz częściej pojawiają się również dłuższe wizyty typu „overnight”, trwające nawet do 24 godzin. Takie zawinięcia są szczególnie korzystne dla lokalnej gospodarki, ponieważ turyści mają wówczas możliwość skorzystania z hoteli, restauracji i atrakcji wieczornych, co przekłada się na realne wpływy dla miasta i regionu.
Dla portu i miasta każdy taki statek to nie tylko wydarzenie wizerunkowe, ale też realny impuls gospodarczy. Szacuje się, że jeden rejs to dla lokalnych przedsiębiorców przychód liczony w setkach tysięcy złotych. To także promocja regionu – bo pasażerowie, którzy odwiedzają Gdańsk w ramach rejsu, często wracają tu już samodzielnie.
Stabilny ruch, rosnące możliwości przyjmowania większych jednostek oraz konsekwentna promocja sprawiają, że Port Gdańsk umacnia swoją pozycję wśród portów Morza Bałtyckiego. Dla Gdańska to coś więcej niż tylko rozwój turystyki morskiej – to potwierdzenie, że miasto nad Motławą coraz śmielej sięga po miano bałtyckiego lidera w segmencie rejsów pasażerskich.
Źródło: Port Gdańsk