Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro obiecał od poniedziałku „znormalizować dostawy paliwa” w kraju cierpiącym na poważne jego braki, chociaż ma on największe udokumentowane złoża ropy na świecie.
Trzy tankowce, które zaczęły przypływać do Wenezueli w zeszłym tygodniu, przywiozły w sumie ok. 820 tys. baryłek paliwa – informuje Reuters.
Wenezuela cierpi na poważne braki benzyny; niepewne są także dostawy energii, wody i gazu do gotowania, co w ostatnich tygodniach doprowadziło do fali protestów na terenie kraju.
Niedobory pojawiły się, gdyż niegdyś potężny, produkujący 1,3 mln baryłek dziennie państwowy koncern naftowy Petroleos de Venezuela prawie upadł; dwie jego rafinerie w ciągu ostatniego tygodnia wyprodukowały ok. 50 tys. baryłek benzyny.
Maduro w zeszłym tygodniu ogłosił nowy plan reglamentacji paliwa, który ma zostać uruchomiony w poniedziałek; władze będą wydzielać paliwo zgodnie z numerami rejestracyjnymi.
W niedzielnym wystąpieniu telewizyjnym prezydent Maduro zapowiedział, że nazajutrz rozpocznie się „plan normalizacji i ponownego uruchomienia dystrybucji benzyny”. „W zeszłym tygodniu udało nam się wyprodukować benzynę i inne produkty naftowe potrzebne Wenezueli, oprócz dużej ilości benzyny, która przyjechała z zagranicy” – powiedział.
Tankowiec Faxon wpłynął na wody Wenezueli w sobotę, a w niedzielę po południu zacumował w porcie paliwowym Guaraguao, który jest połączony z rafinerią Puerto La Cruz – poinformowała osoba zaznajomiona ze sprawą. Pozostałe dwa tankowce są zadokowane w rafineriach w zachodniej i środkowej części Wenezueli.
Iran i Wenezuela zintensyfikowały w tym roku współpracę gospodarczą, ponieważ Stany Zjednoczone zaostrzyły sankcje nałożone na przemysł naftowy obu krajów.
Chociaż Wenezuela posiada największe potwierdzone złoża ropy naftowej na świecie, z wyliczeń OPEC wynika, że wydobywa obecnie tylko 622 tys. baryłek tego surowca dziennie, czyli zaledwie jedną piątą tego, co 10 lat temu. Maduro obwinia o tę sytuację USA, które wprowadziły mocno ciążące wenezuelskiej gospodarce sankcje. Eksperci oraz opozycja uważają, że winne są błędne wybory polityczne, brak inwestycji i korupcja.
Źródło: PAP