Część Long March 5B (Długi Marsz) ponownie weszła w atmosferę o godzinie 10:24 czasu pekińskiego (02:24 GMT) i wpadła do Oceanu Indyjskiego , na zachód od archipelagu Malediwów. Większość szczątków spłonęła w atmosferze – podało chińskie biuro inżynierii kosmicznej.
W zeszłym roku części z pierwszego lotu Long March 5B spadły na Wybrzeże Kości Słoniowej, uszkadzając kilka budynków, nie powodując ofiar.
Według ekspertów prawdopodobieństwo uderzenia w zaludniony obszar na lądzie było niskie. Jednak niepewność co do rozpadu orbitalnego rakiety i dotychczasowe niepowodzenie Chin w kontrolowaniu lotów powrotnych rakiet wzbudzały niepokój.
Podczas lotu rakiety astrofizyk z Harvardu Jonathan McDowell powiedział Reuterowi, że potencjalna strefa upadku rakiety mogła znajdować się na północy Nowego Jorku, Madrytu lub Pekinu, a także na południu Chile i Wellington w Nowej Zelandii.
Odkąd duże fragmenty stacji kosmicznej NASA Skylab spadły z orbity w lipcu 1979 r. i wylądowały w Australii, większość krajów stara się unikać takich niekontrolowanych zdarzeń.
Chińskie ministerstwo spraw zagranicznych ogłosiło w piątek, że większa cześć orbitującego fragmentu rakiety spali się przy ponownym wejściu w ziemską atmosferę i jest bardzo mało prawdopodobne, by szczątki spowodowały jakiekolwiek szkody na Ziemi.
Ważący od 17 do 22 ton i liczący około 30 metrów obiekt był głównym członem rakiety Długi Marsz 5B, która została wystrzelona z chińskiego kosmodronu 29 kwietnia, by wynieść na orbitę jeden z kluczowych modułów przyszłej chińskiej stacji kosmicznej Tiangong.
Zazwyczaj pierwszy człon rakiety kosmicznej odpada niedługo po starcie i od razu spada na ziemię. W wypadku Długiego Marszu 5B ta część odłączyła się od reszty pojazdu już po wyniesieniu go na ziemską orbitę, przez co element rakiety jeszcze przez kilka dni krążył wokół Ziemi, wytracając swoją prędkość i teraz w niekontrolowany sposób na nią wróci – wyjaśnia na swoich stronach Aerospace Corporation.
Źródło: PAP