Mający ruszyć jesienią projekt, nazywany największym przedsięwzięciem budowlanym Danii, poparła większość parlamentarzystów z rządzącej socjaldemokracji oraz opozycyjnych partii liberalnych i prawicowych.
Wyspa, której koszt powstania oszacowano na 80 mld koron, ma być połączona z miastem linią metra oraz tunelem drogowym, a także pełnić funkcję tamy na wypadek sztormów i podniesienia się poziomu morza. Na powierzchni trzech kilometrów kwadratowych ma powstać również m.in. oczyszczalnia ścieków.
Przeciwny uchwaleniu specustawy zwanej L220 był m.in. deputowany Sojuszu Czerwono-Zieloni, który uważa, że projekt powstaje z naruszeniem prawa. „Przygotowano raport oddziaływania na środowisko samej wyspy, a nie wzięto pod uwagę budowy osiedli i całej infrastruktury. Obawiam się, że sprawa trafi do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości” – mówił podczas debaty Rasmus Vestergaard.
Według parlamentarzysty rząd powinien liczyć się z protestami państw regionu Morza Bałtyckiego, a przede wszystkim bezpośredniego sąsiada Szwecji. Władze Skanii obawiają się negatywnego wpływu na środowisko cieśniny Sund w związku z „nagromadzeniem ziemi, w której mogą być metale ciężkie”.
Przed Folketingiem w piątek odbył się protest grypy mieszkańców Kopenhagi, którzy obawiają się uciążliwości związanych z usypywaniem ziemi. Ma to się odbywać za pomocą ciężarówek.
Reprezentujący rząd socjaldemokratyczny Thomas Jensen z Partii Socjaldemokratycznej zapewniał w parlamencie, że projekt poprzedzono szerokimi konsultacjami.
Wizja sztucznej wyspy w Kopenhadze została po raz pierwszy zaprezentowana jesienią 2018 roku przez ówczesnego premiera Danii Larsa Lokke Rasmussena i byłego burmistrza miasta Franka Jensena. Jak wtedy podkreślano, powstanie nowej dzielnicy przyczyni się do zwiększenia dostępności mieszkań.
Źródło: PAP