Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Gdyńska spółka Enamor pokaże swoją ofertę na targach w Hamburgu

4 września rozpoczną się Międzynarodowe Targi Budowy i Wyposażenia Statków, Maszyn i Technologii Morskich w Hamburgu (SMM). To jedna z największych tego typu imprez w branży. Wśród wystawców znajdzie się m.in. gdyńska spółka Enamor, która zaprezentuje swoje flagowe produkty.

Firma Enamor, która specjalizuje się w integracji nowoczesnych technologii przeznaczonych na rynek cywilny i militarny,  podała w komunikacie na swojej stronie internetowej, że podczas hamburskich targów zaprezentuje m.in. system monitorowania zużycia paliwa EFCM, skomputeryzowany system zarządzania utrzymaniem ruchu E-Netmos (co ciekawe, system ten może być wykorzystywany zarówno na statkach, jak również w przedsiębiorstwach produkcyjnych). Na stoisku gdyńskiej spółki Enamor będzie można zobaczyć także system SeaPerformer. To nowoczesne rozwiązanie, które pozwala na zarządzanie efektywnością energetyczną statku.

Z systemów zarządzania energetyczną statku dostarczonych przez spółkę Enamor korzystają takie firmy jak m.in.: Polska Żegluga Morska, Polferries, Thomas Schulze, Bernhard Schilte Shipmanagement, Green Reefers, Star Reefers czy SIEM Management.

Firma Enamor ma już 30-letnią historię. Jej główna siedziba mieści się w Gdyni, ale spółka ma swoje oddziały także w Warszawie, Szczecinie oraz Hamburgu. Na tym nie koniec, ponieważ przedstawicielstwa firmy znajdują się także w innych krajach Europy Zachodniej, Azji oraz Ameryki Południowej.

Zobacz też: Norweska stocznia Ulstein podbija rynek statków offshore.

Obecnie firma zatrudnia ok. 80 pracowników. To inżynierowie, elektrycy, elektronicy oraz specjaliści w dziedzinie zarządzania projektami. Większość z nich stanowią absolwenci trójmiejskich uczelni wyższych. Spółka koncentruje swoją działalność wokół prac badawczo-rozwojowych związanych z gospodarką morską, produkcji urządzeń i systemów elektroniki morskiej, dostaw urządzeń i systemów elektroniki, nawigacji oraz automatyki okrętowej i lotniczej. Spółka wykonuje też ekspertyzy techniczne oraz świadczy usługi serwisowe. Enamor jest dostawca urządzeń i systemów specjalnych dla polskich sił zbrojnych: marynarki wojennej oraz wojsk lądowych. Spółka współpracuje również ze Strażą Graniczną.

Spółka Enamor uczestniczyła m.in. w projekcie nowego niszczyciela min dla polskiej marynarki wojennej – ORP Kormoran. Okręt wyposażony jest w zintegrowany system nawigacyjny, urządzenia kryptograficzne oraz hydrotelefon, które dostarczył Enamor.

Źródło: gdynia.pl/youtube

Spółka ma bogatą ofertę, skierowaną do klientów cywilnych oraz do sił zbrojnych i służb mundurowych. Enamor od wielu lat ma Świadectwo Bezpieczeństwa Przemysłowego Pierwszego Stopnia. Oznacza to, że spółka ma pełną zdolność do ochrony informacji niejawnych z klauzulą „Tajne” oraz „NATO Secret”.

Mocnym punktem w portfolio gdyńskiej spółki Enamor jest innowacyjność. Spółka właściwie od początku istnienia ma wpisany w swój DNA rozwój innowacyjnych technologii. Przykładowo obecnie firma realizuje szereg projektów finansowanych ze środków Unii Europejskiej oraz przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.

Zobacz też: Bis Viridis w Świnoujściu, czyli polska premiera holownika Damen RSD 2513.

– Enamor to nic innego jak: elektronika, nawigacja, automatyka morska. To był pierwszy obszar biznesowy naszej działalności. Z czasem szukaliśmy nisz na rynku. Udało nam się stworzyć, na początku proste, a z czasem bardziej złożone, systemy związane z optymalizacją eksploatacji statków. Od początku trafiały one w oczekiwania klientów zarówno w Polsce, jak i na rynkach zagranicznych. Dziś są naszym hitem produkcyjnym. System tzw. cyfrowego silnika, gdzie opomarowujemy ten silnik naszymi sensorami i przetwarzamy dane płynące z silnika dostarczając wartościowych informacji eksploatacyjnych, doskonale się sprzedaje – w rozmowie z miejskim portalem gdynia.pl w czerwcu tego roku mówił Maciej Rek, prezes zarządu spółki Enamor.

Firma jest partnerem technologicznym Rejsu Niepodległości, w który Dar Młodzieży wyruszył 20 maja. Enamor zapewnia opiekę serwisową podczas rejsu, a także dostarcza sprzęt. Ponadto spółka stworzyła dedykowaną aplikację VOYAGETRACKER. Za jej pomocą – pod adresem www. voyagetracker.enamor.pl/pl/ – można w czasie rzeczywistym śledzić rejs Daru Młodzieży.

Podpis: am

Polski przemysł stoczniowy – więcej wiadomości z branży znajdziesz tutaj.

Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Powrót brytyjskiej grupy lotniskowcowej HMS Prince of Wales

    Powrót brytyjskiej grupy lotniskowcowej HMS Prince of Wales

    Po ośmiu miesiącach aktywności na trzech oceanach brytyjska grupa lotniskowcowa z HMS Prince of Wales powróciła 30 listopada do Portsmouth. Tym wejściem Royal Navy zamknęła operację Highmast — największe rozmieszczenie sił morskich w bieżącym roku.

    Symboliczny finał operacji Highmast

    Rankiem, w końcówce listopada, okręty brytyjskiej grupy lotniskowcowej zaczęły wchodzić do Portsmouth. Lotniskowiec HMS Prince of Wales prowadził szyk powrotny, zamykając tym samym globalną kampanię, w ramach której zespół pokonał ponad 40 tys. mil morskich — dystans odpowiadający półtorakrotnemu okrążeniu Ziemi.

    Powitanie miało wymiar uroczysty, zgodny z tradycją Royal Navy: jednostki portowe wykonały salut wodny, zaś załogi eskort i pomocniczych okrętów stanęły wzdłuż burt. Po wielu miesiącach nieobecności marynarze i lotnicy wrócili do rodzin, kończąc etap najbardziej kompleksowej operacji tej części floty od kilku lat.

    Osiem miesięcy globalnej obecnści

    Operacja Highmast rozpoczęła się wiosną, kiedy z Portsmouth i Bergen wyszły pierwsze okręty tworzące grupę zadaniową. Jej głównym celem było potwierdzenie zdolności Royal Navy do prowadzenia wielodomenowych działań dalekomorskich oraz utrzymania spójnej współpracy z sojuszniczymi okrętami.

    W trakcie misji grupa operowała kolejno na Morzu Śródziemnym, w obszarze Kanału Sueskiego, na Oceanie Indyjskim oraz w zachodniej części Indo-Pacyfiku. W tym czasie przeprowadzono szereg ćwiczeń, w tym z marynarkami Włoch, Japonii, Australii, Kanady i Norwegii.

    Dowódca zespołu, komandor James Blackmore, określił operację jako „najszerszy sprawdzian brytyjskiej projekcji siły od lat”, podkreślając jednocześnie wzrost interoperacyjności i zdolności bojowej grupy.

    Skład i możliwości zespołu HMS Prince of Wales

    Trzon Carrier Strike Group stanowił lotniskowiec HMS Prince of Wales, na którego pokładzie operowało skrzydło lotnicze złożone z samolotów F-35B oraz śmigłowców ZOP i maszyn rozpoznawczych. Uzupełnienie stanowiły niszczyciel rakietowy HMS Dauntless, fregata HMS Richmond, norweska fregata HNoMS Roald Amundsen oraz jednostki wsparcia — tankowiec RFA Tideforce i logistyczny HNoMS Maud.

    W kulminacyjnej fazie misji, podczas ćwiczeń na Indo-Pacyfiku, siły zespołu liczyły ponad 4 tysiące żołnierzy i marynarzy.

    Kluczowe wnioski z misji Highmast

    Zakończona kampania miała znaczenie wykraczające poza tradycyjny pokaz bandery. HMS Prince of Wales po serii wcześniejszych problemów technicznych przeszedł pełny cykl eksploatacyjny, obejmujący przeloty, intensywne działania lotnicze oraz współpracę w warunkach, które sprawdzają możliwości układu napędowego, systemów pokładowych oraz modułów sterowania lotami.

    Misja była więc testem nie tylko dla całego zespołu, ale i samego lotniskowca, który tym etapem potwierdził pełną gotowość do globalnych operacji. Dla Royal Navy oznacza to domknięcie okresu niepewności oraz wejście w etap stabilnej eksploatacji obu brytyjskich superlotniskowców.

    Powrót jest równie istotny jak jej wyjście

    Operacja Highmast udowodniła, że Wielka Brytania pozostaje zdolna do nieprzerwanej obecności na głównych morskich szlakach komunikacyjnych, szczególnie w regionie Indo-Pacyfiku. W sytuacji rosnącej aktywności floty chińskiej i agresywnych działań rosyjskich — zarówno w Arktyce, jak i na Morzu Śródziemnym — wartościowa obecność sojuszniczych komponentów nabiera szczególnego znaczenia.

    Zakończenie operacji pokazuje także, jak duże znaczenie ma utrzymanie ciągłości działań Royal Navy. Powrót HMS Prince of Wales nie kończy brytyjskiej aktywności na Indo-Pacyfiku — stanowi raczej zamknięcie pierwszej z serii zaplanowanych rotacji, które w ciągu kolejnych lat mają stać się fundamentem obecności brytyjskiej bandery na kluczowych szlakach morskich.

    Kampania, która przejdzie do historii Royal Navy

    Ośmiomiesięczna misja Highmast zapisze się jako jedno z najważniejszych przedsięwzięć brytyjskiej floty ostatnich lat. Zespół przeszedł pełne spektrum działań — od ćwiczeń sojuszniczych po operacje realizowane w rozległych akwenach zachodniej części Indo-Pacyfiku.

    Powrót grupy lotniskowcowej, z HMS Prince of Wales na czele, stanowi potwierdzenie, że brytyjski system lotniskowcowy jest w stanie prowadzić globalne operacje w sposób ciągły, niezawodny i zgodny z wymaganiami współczesnej architektury bezpieczeństwa.