Rzeczpospolita: w sprawie Adelajd premier stanął po stronie przemysłu stoczniowego

„Torpedując zakup australijskich fregat, premier stanął po stronie przemysłu, a nie Marynarki Wojennej”, pisze Marek Kozubal w dzisiejszym wydaniu dziennika Rzeczpospolita.
Dziennikarz Rzeczpospolitej podkreśla, że wizyta polskiej delegacji z prezydentem Andrzejem Dudą na czele w Australii zakończyła się fiaskiem z punktu widzenia sił zbrojnych.
Przedstawiciele ośrodka prezydenckiego tuż przed wylotem delegacji zapowiadali, że „spodziewają się” podpisania listu intencyjnego w spawie zakupu przez Polskę fregat rakietowych typu Adelajda. Do tego jednak nie doszło, a przyczyny nagłego zwrotu w tej sprawie nie są do końca jasne. Według mediów decyzję tę miał w ostatniej chwili zablokować premier Mateusz Morawiecki, ale on sam zaprzeczył tym doniesieniom w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Tymczasem w dzisiejszym wydaniu dziennika Rzeczpospolita czytamy: „Mateusz Morawiecki nie zgodził się na to, aby MON firmowało podpisanie listu intencyjnego w sprawie zamiaru zakupu wycofywanych przez Australię fregat. Nie zostało nawet podpisane porozumienie o współpracy wojskowej z tym krajem”.
Zobacz też: Generał Adam Duda: używane Adelajdy mogą zablokować rozwój przemysłu stoczniowego.
W dzienniku czytamy, że w sprawie ewentualnego zakupu fregat utworzyły się dwie frakcje. „Zwolennicy zakupu australijskich okrętów skupili się wokół Pałacu Prezydenckiego, kierownictwa MON, a także wojska. Przeciwnicy znaleźli się w wyjątkowo egzotycznym towarzystwie przełamującym podziały polityczne. Po jednej stronie stanęli przedstawiciele PO, PiS-owskiego ministerstwa gospodarki morskiej i firmy skupione wokół przemysłu stoczniowego. Wokół tej grupy pojawili się lobbyści, którzy do dyskursu wpletli elementy dezinformacji”, pisze gazeta.
„Premier Morawiecki dał się przekonać politykom swojej partii i stanął po stronie stoczniowców. Tym samym zamknął jeden z frontów konfliktów – przed zbliżającymi się wyborami”, czytamy w dzisiejszej Rzeczpospolitej.
Marek Kozubal na łamach dziennika pisze również o konsekwencjach wycofania się strony w polskiej z podpisania listu intencyjnego w sprawie zakupu okrętów.
„Wizerunkowo najbardziej stracił Andrzej Duda i jego współpracownicy, a także szef MON Mariusz Błaszczak, który jeszcze na kilka dni przed wyjazdem do Australii uzasadniał potrzebę posiadania takich okrętów. Rykoszetem dostali oficerowie Sił Zbrojnych”, pisze Rzeczpospolita.
Zobacz też: PGZ Stocznia Wojenna: okręt wywiadowczy dla szwedzkiej marynarki nabiera kształtów.
Gazeta podkreśla, że długofalowym skutkiem rezygnacji z podpisania listu intencyjnego będzie obniżenie poziomu bezpieczeństwa. Marek Kozubal pisze, że marynarka wkrótce może utracić „zdolności do ochrony granicy morskiej, a także np. konwojów płynących do gazoportu w Świnoujściu”.
Rzeczpospolita podkreśla, że w tej sytuacji konieczne jest szybkie wypracowanie porozumienia pomiędzy prezydentem i premierem. „Panowie powinni odpowiedzieć na pytanie, na ile interes przemysłu powinien być tożsamy z interesem armii. Poza tym MON powinien szybko podjąć decyzję o zakupie okrętów, np. podwodnych”, czytamy w dzienniku.
Źródło: Marek Kozubal, „Fregaty niezgody”, Rzeczpospolita, 29.08.2018 r.
Marynarka wojenna – więcej wiadomości na ten temat znajdziesz tutaj.
-
US Navy wybiera okręty desantowe od Damena?

Ogłoszona 5 grudnia decyzja sekretarza marynarki Stanów Zjednoczonych przesądziła o kierunku dalszych prac nad nowymi okrętami desantowymi średniej wielkości. W postępowaniu dotyczącym programu LSM, US Navy wskazała jako zwycięzcę europejski koncern Damen, którego propozycja najlepiej odpowiadała przyjętym założeniom operacyjnym i harmonogramowym.
W artykule
Projekt LST-100 w programie LSM US Navy
Podstawą oferty niderlandzkiej grupy stał się projekt LST-100, który zostanie zaadaptowany na potrzeby amerykańskiej floty. Zgodnie z deklaracjami strony wojskowej, pierwsze prace stoczniowe mogłyby ruszyć w 2026 roku, co przy zachowaniu zakładanego tempa realizacji umożliwiłoby przekazanie pierwszej jednostki do służby w 2029 roku. Skala programu zakłada pozyskanie docelowo około 35 okrętów, przeznaczonych zarówno dla US Navy, jak i Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych.
Istotnym elementem amerykańskiego podejścia do programu jest ograniczenie ingerencji w bazową dokumentację techniczną. Zamiast daleko idących modyfikacji przewidziano jedynie dostosowanie projektu do obowiązujących standardów US Navy, wymagań dotyczących wyposażenia oraz integracji z systemami wykorzystywanymi przez lotnictwo morskie i USMC. Takie podejście ma pozwolić na skrócenie cyklu projektowego i zmniejszenie ryzyka opóźnień.
Rola okrętów LSM w działaniach USMC
Równolegle z ogłoszeniem wyboru programu zawarto porozumienie dotyczące nabycia praw do dokumentacji technicznej LST-100, których wartość określono na 3,3 mln USD. Rozwiązanie to daje stronie amerykańskiej pełną swobodę w zakresie wyboru stoczni realizujących kolejne etapy programu – od budowy seryjnej, przez wsparcie eksploatacji, po przyszłe modernizacje. Zgodnie z zapowiedziami w realizację programu ma zostać włączona możliwie szeroka grupa zakładów stoczniowych.
Nowe okręty desantowe typu LSM (Landing Ship Medium) mają odegrać kluczową rolę w działaniach USMC na wodach Oceanu Spokojnego, umożliwiając szybkie przemieszczanie pododdziałów pomiędzy rozproszonymi punktami operacyjnymi. W założeniu będą one uzupełniać potencjał dużych okrętów desantowych-doków, zapewniając większą elastyczność działania w środowisku nasyconym środkami rażenia przeciwnika.









