Na górnym pokładzie kontenerowca Zim Kingston, na którym w sobotę wybuchł pożar, znajdowało się ok. tysiąca kontenerów i, jak w środę podała kanadyjska straż przybrzeżna, brakuje 106 z nich. Według informacji straży, podanych na Twitterze, na wybrzeżu „nie znaleziono żadnych kontenerów, czy też ich fragmentów”, kontynuowane jednak będą poszukiwania z użyciem helikopterów, w zależności od pogody.
W dwóch z brakujących kontenerów znajdują się substancje chemiczne stosowane w górnictwie, groźne dla organizmów żyjących w morzu.
Według straży przybrzeżnej w kontenerach, które spadły ze statku, znajdują się także m.in. zabawki, ubrania, części samochodowe, części do maszyn i meble. Kanadyjskie media dodawały, że manifest statku wymienia również dekoracje świąteczne i stoły do pokera. Ponieważ istnieje prawdopodobieństwo, że część kontenerów zatonęła, będzie konieczne dokonanie oceny zagrożenia dla środowiska. Pożar na statku jest „pod kontrolą” – podano.
We wtorek straż przybrzeżna informowała, że część kontenerów może zostać wyrzucona na brzeg w pobliżu Cape Scott w północnozachodniej części wyspy Vancouver. Jak w środę podawał publiczny nadawca CBC, właśnie tam zauważono dryfujące kontenery.
W poniedziałek straż zezwoliła grupie strażaków i członków załogi na wejście na statek i we wtorek sprawdzono załadunek – przekazała w komunikacie firma Danaos Shipping Co, armator kontenerowca.
Kontenerowiec jest obecnie zakotwiczony około ośmiu kilometrów od miasta Victoria – podały kanadyjskie media. Wokół statku wyznaczono strefę bezpieczeństwa o promieniu jednej mili morskiej (1852 m).
Zim Kingston płynął do Vancouver, w piątek znalazł się w strefie bardzo trudnych warunków pogodowych, a w sobotę wybuchł pożar w 10 kontenerach. 16 osób zostało ewakuowanych z jednostki przez dwie łodzie ratunkowe. Pięć osób zostało wówczas na pokładzie walcząc z ogniem.
Kontenerowiec przewoził ponad 52 tony chemikaliów; część z nich znajdowała się w kontenerach, które się zapaliły. Jak we wtorek podawał specjalistyczny portal Theloadstar.com, powołując się na Danaos Corporation, pożar został wywołany uszkodzeniem jednego z kontenerów, co z kolei spowodowało uszkodzenie opakowań zawierających niebezpieczny ładunek.
Danaos Corporation to armator grecki, z adresem w Atenach. Jak podaje firma na swojej stronie internetowej, będąc właścicielem 71 statków jest jednym „z największych niezależnych armatorów nowoczesnych, dużych kontenerowców”. Firma notowana jest na giełdzie w Nowym Jorku.
Autor: Anna Lach/PAP