Enter your email address below and subscribe to our newsletter

PGNiG od przyszłego roku chce zarabiać na bunkrowaniu statków LNG

Podczas poniedziałkowych ćwiczeń bunkrowania statków skroplonym gazem ziemnym, które odbyły się w Porcie Gdynia, prezes spółki PGNiG Obrót Detaliczny Henryk Mucha zapowiedział, że firma zamierza na początku przyszłego roku uruchomić komercyjne bunkrowanie statków skroplonym gazem ziemnym LNG.

Ćwiczenia, które odbyły się w Porcie Gdynia, nie były zwykłym pokazem, ale miały konkretny cel.  Na ich podstawie zostanie opracowana pierwsza w Polsce technologiczna instrukcja, dotycząca bunkrowania statków LNG. Instrukcja taka jest niezbędna do tego, żeby uruchomić komercyjną usługę bunkrowania.

Spółka z grupy kapitałowej PGNiG jest już blisko tego celu. Co prawa PGNiG Obrót Detaliczny już ma pewne doświadczenie w zakresie bunkrowania statków LNG, ponieważ od września 2016 roku do dziś spółka przeprowadziła 36 takich operacji. Miały one jednak charakter techniczny i zostały przeprowadzone na terenie jednej z gdańskich stoczni. Szef PGNiG Obrót Detaliczny podkreśla teraz, że posiadając zatwierdzoną instrukcję, komercyjne bunkrowanie w porcie będzie możliwe już w przyszłym roku. Pierwszą taką operację spółka chce przeprowadzić w styczniu.

Zobacz też: Morska farma wiatrowa Borkum Riffgrund 2 już gotowa [WIDEO]

Henryk Mucha podkreśla, że zarządzana przez niego firma chce wyprzedzić konkurencję i snuje plany ekspansji z usługą bunkrowania LNG na rynki zagraniczne.

– Chcemy być obecni we wszystkich większych polskich portach i nie tylko polskich – powiedział w poniedziałek.

PGNiG Obrót Detaliczny wchodzi w nową usługę, ponieważ taki jest trend globalny. Co więcej, również unijne prawo jest obecnie korygowane w taki sposób, żeby najpóźniej w 2050 roku Morze Bałtyckie było akwenem zupełnie wolnym od statków pływających na ciężkich paliwach. Co więcej, zgodnie z unijną dyrektywą, dotyczącą rozwoju infrastruktury związanej z wykorzystaniem czystych paliw, do 2025 roku w morskich portach powinno powstać odpowiednio dużo punktów umożliwiających bunkrowanie LNG. Chodzi o to, żeby jednostki zasilane skroplonym gazem ziemnym mogły swobodnie pływać po całej sieci TEN-T. Oznacza to, że w przypadku naszego kraju punkty bunkrowania statków LNG powinny powstać w Szczecinie i Świnoujściu oraz w Gdańsku i Gdyni.

Zobacz też: Produkty morskie nagrodzone podczas MSPO w Kielcach.

Z kolei wiceszef spółki PGNiG Obrót Detaliczny Maciej Szczudło podkreśla, że największy potencjał w zakresie LNG w basenie Bałtyku wynika właśnie z unijnych wymogów i dotyczy statków pływających do Szwecji oraz promów pływających po Morzu Bałtyckim.

– To jest również zachęta i bodziec do rozwoju portów. Armatorzy statków patrzą, czy mają możliwość zatankowania paliwa LNG, więc na pewno podnosi to atrakcyjność portu – mówi Maciej Szczudło, wiceprezes PGNiG Obrót Detaliczny.

Prezes Portu Gdynia Adam Meller tłumaczy, że w pierwszej kolejności port zamierza umożliwić bunkrowanie statków metodą wykorzystującą cysterny wyposażone w kontenery kriogeniczne. Docelowo jednak, jak mówi Adam Meller, Port Gdynia i PGNiG chcą zbudować specjalną barkę do bunkrowania LNG, czyli tzw. bunkierkę.

– Po co statki, bo tak wygląda rzeczywistość, mają pływać po paliwo do Kłajpedy, bo tam mogą dzisiaj zabunkrować to paliwo? – retorycznie pyta prezes Portu Gdynia.

Zobacz też: MAN Energy Solutions z rekordowym portfelem zamówień.

Jak już pisaliśmy na Portalu Stoczniowym, obecnie spośród polskich portów morskich jedynie Port Gdańsk oferuje możliwość bunkrowania statków LNG w systemie truck-to-ship, czyli przy wykorzystaniu cysterny samochodowej ze skroplonym gazem ziemnym. Armatorzy, którzy chcą w gdańskim porcie zatankować LNG mogą skorzystać z usług firm trzecich. Usługi bunkrowania LNG w Porcie Gdańsk obecnie świadczą firmy Barter, Cryogas M&T Poland, DUON Dystrybucja oraz Gaspol. Port Gdańsk jednak przymierza się do rozbudowy własnej infrastruktury, która umożliwi świadczenie usługi bunkrowania LNG.

Podpis: am

LNG – więcej wiadomości na ten temat znajdziesz tutaj.

Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Spotkanie dwóch wycieczkowców polarnych u wybrzeży Antarktydy

    Spotkanie dwóch wycieczkowców polarnych u wybrzeży Antarktydy

    W listopadzie na wodach wokół Damoy Point doszło do rzadkiego wydarzenia. Dwa polarne statki wycieczkowe należące do armatora Quark Expeditions – World Explorer i Ultramarine – prowadzące sezonowe wyprawy turystyczne w rejon Antarktydy, przecięły swoje trasy u wybrzeży Półwyspu Antarktycznego.

    Wycieczkowce polarne Quark Expeditions na trasie z Ushuaia

    Obie jednostki prowadzą wyprawy rozpoczynające się i kończące w Ushuaia. World Explorer – który po tym sezonie kończy służbę w barwach Quark Expeditions – realizował program „Antarctic Explorer”. Trasa obejmuje przejście przez Cieśninę Drake’a oraz żeglugę w rejonie Lemaire Channel, wyspy Anvers, Archipelagu Szetlandów Południowych i na wodach wzdłuż Półwyspu Antarktycznego. To jeden z klasycznych kierunków urystyki polarnej, który za każdym razem wymusza dostosowanie rejsu do surowych warunków pogodowych.

    Na podobnym kursie operował Ultramarine, który w listopadzie prowadził dłuższą, 18-dniową wyprawę „Snow Hill to the Peninsula”. Jej wyróżnikiem jest wejście na akwen Morza Weddella oraz odwiedzenie Snow Hill Island – miejsca znanego z jednej z największych kolonii pingwinów cesarskich. Dla wielu pasażerów to punkt kulminacyjny całej podróży.

    Damoy Point – miejsce, gdzie rzadko przecinają się trasy

    Wybrzeża w zachodniej części Półwyspu Antarktycznego należą do najbardziej obleganych przez wycieczkowce polarne, mimo że to jeden z regionów o najbardziej kapryśnych warunkach. Właśnie dlatego spotkanie dwóch statków tej samej linii w jednym punkcie wcale nie jest regułą. Zmienia się wiatr, zmienia się lód, zmienia się plan dnia – i każde takie przecięcie kursów nosi w sobie pewien element przypadkowości, znany dobrze wszystkim, którzy choć raz żeglowali w rejonach polarnych.

    Atrakcje Quark Expeditions podczas rejsów

    Wpisy Quark Expeditions w mediach społecznościowych, szczególnie na platformie X, dobrze pokazują, czym stała się współczesna turystyka polarna. Nie jest to surowa, pionierska wyprawa badawcza, lecz starannie zaplanowany rejs, w którym każdy dzień ma swój program i zestaw atrakcji. Pasażerowie mogą liczyć na lądowania śmigłowcem startującym z pokładu Ultramarine na lodowcu, spływy kajakowe między drobnymi krami lodowymi, trekkingi po zlodzonych grzbietach oraz możliwość nocowania w śpiworze na śniegu pod gołym niebem. Do tego dochodzą bliskie spotkania z pingwinami i szeroko promowane sesje fotograficzne w miejscach, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu oglądali wyłącznie polarnicy, badacze oraz załogi statków rządowych.

    Całość jest opakowana w narrację „odkrywania nieznanego”, choć w praktyce mamy do czynienia z komercyjnym doświadczeniem premium, realizowanym pod stałą opieką przewodników i załóg odpowiedzialnych za bezpieczeństwo uczestników. To turystyka ekstremalna, pozbawiona jednak dawnego elementu nieprzewidywalności, który kiedyś stanowił fundament polarnej eksploracji. Współczesny podróżnik dostaje namiastkę wyprawy – spektakularną, emocjonującą, wygodną – a jednocześnie w pełni kontrolowaną, prowadzoną w tempie i zakresie wyznaczanym przez Quark Expeditions.

    Zmiany we flocie Quark Expeditions

    Quark Expeditions utrzymuje obecność w Antarktyce do połowy marca. W tym sezonie, obok World Explorer i Ultramarine, operuje także polarny statek wycieczkowy Ocean Explorer, mogący zabrać na pokład około 140 pasażerów. Jednostka weszła do floty Quarka w 2024 roku i realizuje swój drugi sezon na południu.

    W drugiej połowie 2026 roku do floty Quark Expeditions dołączy World Voyager, który przejmie rolę kończącego pracę World Explorer. Nowy statek, pływający obecnie dla Atlas Ocean Voyages, będzie czarterowany przez Quarka na czas kolejnych sezonów antarktycznych. Sam World Explorer, sprzedany w 2024 roku Windstar Cruises, po przebudowie trafi do segmentu rejsów luksusowych. To kolejny dowód na to, jak szybko zmienia się rynek wycieczkowców polarnych i jak intensywnie armatorzy odświeżają swoje oferty.

    Rosnąca popularność wypraw polarnych

    Spotkanie dwóch statków Quarka to niewielki epizod, lecz dobrze pokazuje, jak zmienia się turystyka polarna. Armatorzy wprowadzają nowe jednostki nie tylko po to, by bezpiecznie prowadzić rejsy wśród lodu, lecz także po to, by zaoferować pasażerom coraz bardziej zróżnicowane przeżycia – od krótkich wypadów na ląd po aktywności, które jeszcze niedawno pozostawały domeną polarników. Dzisiejszy wycieczkowiec polarny ma zapewnić komfort, kontakt z dziką naturą oraz możliwość zobaczenia Antarktydy z bliska, w sposób możliwie intensywny, a jednocześnie kontrolowany.