Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Polska Żegluga Morska: 117 mln zł zysku za ubiegły rok

117 mln zł wyniósł zysk Grupy Kapitałowej Polska Żegluga Morska w 2017 r. To pierwszy dodatni wynik finansowy tej grupy od pięciu lat.  

– Wynik bilansowy Grupy Kapitałowej Polska Żegluga Morska za 2017 rok wynosi 117 mln zł – przekazał mediom zarządca komisaryczny PŻM Paweł Brzezicki, cytowany przez Polską Agencję Prasową. – To pierwszy dodatni wynik po pięciu latach ujemnych wyników – podkreślił.

Brzezicki przekonywał w rozmowie z dziennikarzami, że dobry wynik finansowy oznacza wzrost zdolności inwestycyjnych Polskiej Żeglugi Morska. Przedsiębiorstwo regularnie i terminowo reguluje wszystkie płatności, a zyski reinwestuje w tonaż.

Brzezicki zauważył jednak, że choć globalny wynik finansowy Grupy Kapitałowej Polska Żegluga Morska jest dodatni, wciąż się w niej spółki, które nie generują zysku.

– Z przykrością stwierdzam, że takim przedsiębiorstwem jest sama PŻM. Myślę, że to się zmieni pod koniec tego roku i będziemy już bardzo blisko profitu z tego względu, że ciągną nas jeszcze odprawy z tytułu programu dobrowolnych odejść pracowniczych, gdzie wypłaciliśmy wielomiesięczne zarobki osobom, które zgodziły się odejść. Jeszcze kilka mniejszych spółek również ma kłopoty z uzyskaniem rentowności, ale to się w powoli zmieni – powiedział Brzezicki, cytowany przez PAP.

Pytany o przyczyny tak dobrego wyniku finansowego Grupy Kapitałowej Polska Żegluga Morska, Brzezicki podkreślił, że osiągnięcie 117 mln zł zysku to zasługa redukcji kosztów, wprowadzenie zmian w zarządzaniu posiadanym majątkiem oraz lepsze zarządzanie tonażem. Jak zauważył, na wypracowanie zysku wpływ miały też wyższe stawki, na co pozwoliła sytuacja rynkowa. 2017 r. był pod tym względem lepszy od 2016.

Polska Agencja Prasowa zauważa, że w PŻM przeprowadzono również program dobrowolnych odejść. Skorzystało z niego 50 osób pracujących na lądzie. W Polskiej Żegludze Morskiej obniżono też pensje, ale obyło się bez zwolnień.

Brzezicki przekazał dziennikarzom, że PŻM ma w planach budowę czterech nowych promów w ciągu najbliższych 8-10 lat. Podkreślił przy tym, że chce, aby nowe jednostki zbudowały polskie stocznie. Ponadto jeszcze w tym roku Polska Żegluga Morska chce odebrać cztery statki zamówione w chińskich spółkach.

Polska Żegluga Morska jest to jeden z największych armatorów w Europie. Jej wyłącznym właścicielem jest Skarb Państwa. PŻB dysponuje 55 statkami, w tym czterema promami. Do Grupy Kapitałowej Polska Żegluga Morska należy 12 spółek: osiem krajowych oraz cztery zagraniczne. Zarząd komisaryczny został w PŻM wprowadzony w lutym ub.r. z powodu trudnej sytuacji armatora.

Podpis: łp

Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Powrót brytyjskiej grupy lotniskowcowej HMS Prince of Wales

    Powrót brytyjskiej grupy lotniskowcowej HMS Prince of Wales

    Po ośmiu miesiącach aktywności na trzech oceanach brytyjska grupa lotniskowcowa z HMS Prince of Wales powróciła 30 listopada do Portsmouth. Tym wejściem Royal Navy zamknęła operację Highmast — największe rozmieszczenie sił morskich w bieżącym roku.

    Symboliczny finał operacji Highmast

    Rankiem, w końcówce listopada, okręty brytyjskiej grupy lotniskowcowej zaczęły wchodzić do Portsmouth. Lotniskowiec HMS Prince of Wales prowadził szyk powrotny, zamykając tym samym globalną kampanię, w ramach której zespół pokonał ponad 40 tys. mil morskich — dystans odpowiadający półtorakrotnemu okrążeniu Ziemi.

    Powitanie miało wymiar uroczysty, zgodny z tradycją Royal Navy: jednostki portowe wykonały salut wodny, zaś załogi eskort i pomocniczych okrętów stanęły wzdłuż burt. Po wielu miesiącach nieobecności marynarze i lotnicy wrócili do rodzin, kończąc etap najbardziej kompleksowej operacji tej części floty od kilku lat.

    Osiem miesięcy globalnej obecnści

    Operacja Highmast rozpoczęła się wiosną, kiedy z Portsmouth i Bergen wyszły pierwsze okręty tworzące grupę zadaniową. Jej głównym celem było potwierdzenie zdolności Royal Navy do prowadzenia wielodomenowych działań dalekomorskich oraz utrzymania spójnej współpracy z sojuszniczymi okrętami.

    W trakcie misji grupa operowała kolejno na Morzu Śródziemnym, w obszarze Kanału Sueskiego, na Oceanie Indyjskim oraz w zachodniej części Indo-Pacyfiku. W tym czasie przeprowadzono szereg ćwiczeń, w tym z marynarkami Włoch, Japonii, Australii, Kanady i Norwegii.

    Dowódca zespołu, komandor James Blackmore, określił operację jako „najszerszy sprawdzian brytyjskiej projekcji siły od lat”, podkreślając jednocześnie wzrost interoperacyjności i zdolności bojowej grupy.

    Skład i możliwości zespołu HMS Prince of Wales

    Trzon Carrier Strike Group stanowił lotniskowiec HMS Prince of Wales, na którego pokładzie operowało skrzydło lotnicze złożone z samolotów F-35B oraz śmigłowców ZOP i maszyn rozpoznawczych. Uzupełnienie stanowiły niszczyciel rakietowy HMS Dauntless, fregata HMS Richmond, norweska fregata HNoMS Roald Amundsen oraz jednostki wsparcia — tankowiec RFA Tideforce i logistyczny HNoMS Maud.

    W kulminacyjnej fazie misji, podczas ćwiczeń na Indo-Pacyfiku, siły zespołu liczyły ponad 4 tysiące żołnierzy i marynarzy.

    Kluczowe wnioski z misji Highmast

    Zakończona kampania miała znaczenie wykraczające poza tradycyjny pokaz bandery. HMS Prince of Wales po serii wcześniejszych problemów technicznych przeszedł pełny cykl eksploatacyjny, obejmujący przeloty, intensywne działania lotnicze oraz współpracę w warunkach, które sprawdzają możliwości układu napędowego, systemów pokładowych oraz modułów sterowania lotami.

    Misja była więc testem nie tylko dla całego zespołu, ale i samego lotniskowca, który tym etapem potwierdził pełną gotowość do globalnych operacji. Dla Royal Navy oznacza to domknięcie okresu niepewności oraz wejście w etap stabilnej eksploatacji obu brytyjskich superlotniskowców.

    Powrót jest równie istotny jak jej wyjście

    Operacja Highmast udowodniła, że Wielka Brytania pozostaje zdolna do nieprzerwanej obecności na głównych morskich szlakach komunikacyjnych, szczególnie w regionie Indo-Pacyfiku. W sytuacji rosnącej aktywności floty chińskiej i agresywnych działań rosyjskich — zarówno w Arktyce, jak i na Morzu Śródziemnym — wartościowa obecność sojuszniczych komponentów nabiera szczególnego znaczenia.

    Zakończenie operacji pokazuje także, jak duże znaczenie ma utrzymanie ciągłości działań Royal Navy. Powrót HMS Prince of Wales nie kończy brytyjskiej aktywności na Indo-Pacyfiku — stanowi raczej zamknięcie pierwszej z serii zaplanowanych rotacji, które w ciągu kolejnych lat mają stać się fundamentem obecności brytyjskiej bandery na kluczowych szlakach morskich.

    Kampania, która przejdzie do historii Royal Navy

    Ośmiomiesięczna misja Highmast zapisze się jako jedno z najważniejszych przedsięwzięć brytyjskiej floty ostatnich lat. Zespół przeszedł pełne spektrum działań — od ćwiczeń sojuszniczych po operacje realizowane w rozległych akwenach zachodniej części Indo-Pacyfiku.

    Powrót grupy lotniskowcowej, z HMS Prince of Wales na czele, stanowi potwierdzenie, że brytyjski system lotniskowcowy jest w stanie prowadzić globalne operacje w sposób ciągły, niezawodny i zgodny z wymaganiami współczesnej architektury bezpieczeństwa.