Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Lany poniedziałek przyniósł ważny moment dla Marynarki Wojennej RP. Fregata rakietowa ORP Gen. K. Pułaski wyszła z Portu Wojennego w Gdyni, obierając kurs na północny Atlantyk. Celem jest udział w prestiżowych manewrach NATO Dynamic Mongoose 2025, które już pod koniec kwietnia rozpoczną się u wybrzeży Islandii.
W artykule
Ćwiczenia Dynamic Mongoose od lat stanowią jeden z kluczowych sprawdzianów dla państw sojuszniczych w zakresie zwalczania okrętów podwodnych (ZOP). Tegoroczna edycja obejmie rozległy akwen między Islandią, Wyspami Owczymi i wybrzeżem Norwegii – region o ogromnym znaczeniu strategicznym, będący bramą na Atlantyk i Arktykę.
Załoga ORP Gen. K. Pułaski pod dowództwem kmdr. por. Tomasza Teległowa będzie realizować zadania polegające na wykrywaniu, śledzeniu oraz symulowanym zwalczaniu okrętów podwodnych. W działaniach tych kluczową rolę odegra sonar podkilowy, stacja holowana oraz pokładowy śmigłowiec SH-2G z Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej, dysponujący pławami hydroakustycznymi i detektorem anomalii magnetycznych.
W tegorocznej edycji manewrów udział weźmie około dziesięciu okrętów nawodnych, dwa okręty podwodne z Niemiec i Wielkiej Brytanii oraz silny komponent lotniczy z USA, Norwegii i Wielkiej Brytanii. Siły ZOP będą bazować głównie na jednostkach polskich i brytyjskich, co podkreśla rosnącą rolę Marynarki Wojennej RP w strukturach NATO.
Dynamic Mongoose 2025 to nie tylko poligon do testowania nowoczesnych taktyk, lecz również okazja do zacieśniania współpracy sojuszniczej i wymiany doświadczeń w oparciu o wspólne procedury. Jak podkreśla kmdr ppor. Anna Sech, rzecznik 3. Flotylli Okrętów, regularny udział polskich jednostek w tego typu przedsięwzięciach wzmacnia potencjał operacyjny nie tylko w ramach NATO, lecz także na poziomie narodowym.
Załoga Pułaskiego stoi przed wymagającą misją – nie tylko ze względu na intensywność ćwiczeń, lecz również specyfikę akwenu. Region północnego Atlantyku słynie ze zmiennych warunków hydrometeorologicznych, co dodatkowo utrudnia operacje prowadzone na głębokościach dochodzących do 200 metrów. Powrót fregaty do Gdyni planowany jest za około miesiąc, po wykonaniu przejścia przez rozległe wody północnego Atlantyku.
Historia manewrów Dynamic Mongoose sięga 2012 roku i od tego czasu polskie jednostki są ich stałymi uczestnikami. Tegoroczny udział ORP Gen. K. Pułaski to kolejny dowód na aktywność Marynarki Wojennej RP w międzynarodowych strukturach bezpieczeństwa morskiego.
Za kilka lat Marynarka Wojenna RP wejdzie w nowy etap rozwoju swoich zdolności zwalczania okrętów podwodnych dzięki programowi Miecznik. Nowe wielozadaniowe fregaty, oparte na projekcie Arrowhead 140, nie tylko zastąpią wysłużone okręty typu Oliver Hazard Perry, lecz także wprowadzą Marynarkę Wojenną RP w świat nowoczesnych systemów ZOP. Wyposażenie w sonary Thales BLUE HUNTER i holowaną stację CAPTAS-2 pozwoli na skuteczne operowanie w trudnych warunkach hydrologicznych Morza Bałtyckiego i Atlantyku.
Co istotne, jak zauważa Kamil Sadowski w artykule pt. „Fregaty MIECZNIK: Nowe możliwości MW RP w ZOP„, Mieczniki będą przygotowane do przyszłych wyzwań, takich jak integracja z platformami bezzałogowymi czy działania w ramach sieci multi-statycznej. To właśnie te zdolności pozwolą MW RP na pełnoprawne uczestnictwo w najbardziej zaawansowanych operacjach NATO w zakresie ZOP.
Autor: Mariusz Dasiewicz


Podczas wczorajszych obchodów Narodowego Święta Niepodległości, gdy na lądzie trwały oficjalne uroczystości, koncerty i parady, część sektora morskiego – w trakcie codziennej pracy – uczciła ten dzień cicho, lecz znacząco.
W artykule
Załoga statku instalacyjnego Wind Osprey, pracująca tego dnia na polu Baltic Power – pierwszej morskiej farmie wiatrowej budowanej u polskich wybrzeży – wywiesiła biało-czerwoną flagę i wykonała pamiątkowe zdjęcie na tle żurawia stawiającego kolejne elementy turbiny. Symboliczny, niemal intymny gest – wyrażający nie tylko szacunek dla historii, lecz także świadomość, że właśnie tam, na tej platformie pracy, tworzy się realna niezależność energetyczna państwa.
Nie był to zresztą jedyny biało-czerwony akcent w otwartym morzu. Także załoga platformy wiertniczej należącej do Orlen Petrobaltic postanowiła 11 listopada zaznaczyć swoją obecność w narodowym święcie. Wśród konstrukcji offshore, z tłem żurawi i świateł eksploatacyjnych, rozciągnęli flagę państwową – wielką, wyraźną, wyeksponowaną. Bez zbędnych słów. Tylko ludzie, stal i barwy. Nie da się tego odebrać inaczej jak jednoznaczny komunikat: tu też jest Polska.

🔗 Czytaj też: Narodowe Święto Niepodległości 2025: cała Polska w biało-czerwonych barwach
Z kolei w halach produkcyjnych PGZ Stoczni Wojennej 11 listopada nie był dniem wolnym. Ale hala kadłubowa, w której powstają kluczowe dla Marynarki Wojennej fregaty z programu Miecznik, po raz drugi z rzędu rozświetliła się w biało-czerwonych barwach Brama ma ponad 40 metrów wysokości i powierzchnię dwóch boisk do koszykówki.. Prosty, czytelny gest – a jednocześnie wyrazisty sygnał, że także w zakładzie stoczniowym święto może być obecne. Jako znak szacunku, jako dowód zaangażowania, jako przypomnienie, że bezpieczeństwo państwa buduje się nie tylko w politycznych deklaracjach, ale przede wszystkim w stoczniowej hali – przy spawaniu, planowaniu i pracy zmianowej.
To wszystko układa się w szerszy obraz – nie jednorazowego zrywu, lecz wieloletniego procesu. Polskie społeczeństwo stopniowo budzi się z letargu lat 90., kiedy 11 listopada był dla wielu dniem wolnym od pracy – bez treści. Coraz więcej ludzi – zarówno na lądzie, jak i na morzu – rozumie dziś, że niepodległość to nie hasło na transparencie, lecz konkret: odpowiedzialność, praca, wspólnota.
Wczoraj w całym kraju tysiące ludzi przyszły na obchody – nie dla kamer, lecz dla siebie nawzajem. Rodziny z dziećmi, seniorzy, młodzież – wszyscy z biało-czerwoną flagą w ręku. Bez scenariusza, ale z przekonaniem. Udowadniając tym samym, że patriotyzm jest dla nich czymś realnym i ważnym.
Biorąc pod uwagę mój wiek i pamiętając, jak wyglądały te obchody dwadzieścia lat temu – często pełne napięcia, nierzadko przysłonięte przez kontrowersje i polityczne podziały – trudno nie zauważyć, jak wiele się zmieniło. Przez lata 11 listopada bywał świętem trudnym – zawłaszczanym, prowokowanym, odzieranym z godności przez hałas, skrajności i medialny przekaz, który z patriotyzmu czynił temat wstydliwy albo kontrowersyjny. Wielu ludzi, zwłaszcza młodych, trzymało się od tego dnia z daleka.Nie z braku szacunku, lecz z niechęci do uczestniczenia w wydarzeniach, przy których zbyt często pojawiały się zamieszki podsycane przez skrajne grupy i osoby traktujące święto instrumentalnie. Prowokacje przykrywały sens tego dnia, a odpowiedzialność próbowano przerzucać na organizatorów.
🔗 Czytaj też: Dzień Niepodległości: Powrót ORP Gen. K. Pułaski do Portu Wojennego w Gdyni
Dziś ten obraz na szczęście się się zmienił. Świętowanie w Narodowy Dzień Niepodległości staje się spokojniejsze, bardziej oddolne. Coraz częściej 11 listopada nie oznacza już podziału – tylko wspólnotę przeżywaną lokalnie: na ulicy, w hali stoczniowej, na platformie morskiej, wśród znajomych z pracy czy sąsiadów z dzielnicy. Święto odzyskuje naturalny sens. I właśnie to daje nadzieję, że dojrzewamy – jako społeczeństwo, jako państwo, jako wspólnota.
Polska dojrzewa. Coraz mniej wstydu przed biało-czerwoną, coraz więcej zwykłej dumy z Orła w koronie na piersi i bandery na maszcie. Coraz więcej osób szuka sensu w patriotyzmie – nie w deklaracjach, lecz w działaniu: w pracy zmianowej, w salucie banderowym, w odśpiewaniu „Mazurka Dąbrowskiego” w miejscach, gdzie bije polskie życie – od portów po najmniejsze miejscowości. Mimo wieloletniej polaryzacji wielu z nas widzi dziś w barwach narodowych nie pretekst do sporu, lecz powód, by stanąć obok siebie. Coraz bardziej widać zmęczenie podziałami, które latami zatruwały wspólnotę. Narasta potrzeba spokoju, normalności, gestu bez ideologii – flagi wywieszonej na burcie, znicza zapalonego na nabrzeżu, krótkiego „cześć i chwała” szeptanego pod nosem. Właśnie w takich drobnych znakach odradza się polskość: bez zadęcia, z godnością.
To już nie patos, ale dojrzewanie. Do tego, że polskość nie musi być głośna, by być prawdziwa. I że Bałtyk nie jest tylko horyzontem – staje się przestrzenią, w której Święto Niepodległości wybrzmiewa pełnym głosem. Czasem w huku salwy, czasem w ciszy – ale zawsze z godnością.