Wyniki kontroli NIK „Przeciwdziałanie zagrożeniom wynikającym z zalegania materiałów niebezpiecznych na dnie Morza Bałtyckiego” przedstawiono dziś podczas obrad sejmowej Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej.
Kontrola NIK została przeprowadzona w dniach 10 czerwca-1 sierpnia 2019 r., a obejmowała lata 2016-19. Przeprowadzoną ją w ministerstwach gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, środowiska, Głównym Inspektoracie Ochrony Środowiska, Urzędach Morskich Gdyni, Słupsku i Szczecinie. Inspektorzy NIK sprawdzali także Morską Służbę Poszukiwania i Ratownictwa oraz urzędy wojewódzkie: pomorski, zachodniopomorski oraz warmińsko-mazurski.
„Podjęliśmy tę kontrolę, ponieważ wskutek postępującej korozji wraków i amunicji chemicznej, a także zwiększającego się wykorzystania dna morza Bałtyckiego, wzrasta ryzyko uwolnienia materiałów niebezpiecznych” – powiedziała dyrektor delegatury NIK w Gdańsku Ewa Jasiurska-Kluczek.
Z analizy przedkontrolnej wynika, że w polskim obszarze morskim spoczywa ponad 400 wraków, w tym ok. 100 w samej Zatoce Gdańskiej.
„Przede wszystkim stwierdzono brak inwentaryzacji dna morskiego tzn. nie prowadzono rozpoznania miejsc, ilości, rodzaju oraz stanu materiałów niebezpiecznych za wyjątkiem obszarów torów wodnych, kotwicowisk i miejsc, w których prowadzono inwestycje. Nie opracowano też metodyki szacowania ryzyka związanego ze skażeniem z tego powodu środowiska morskiego” – podała Ewa Jasiurska-Kluczek.
Jako przykłady szczególnie groźnych wraków wymieniła niemieckie statki „Stuttgart” oraz „Franken”. Ten pierwszy to jednostka Kriegsmarine, statek szpitalny o długości 171 m, zatopiony w październiku 1943 r., zalegający na dnie Zatoki Puckiej. Z kolei „Franken” to transportowiec dla wojska o długości 179 m, zatopiony 8 kwietnia 1945 r., a wcześniej zbombardowany.
Ewa Jasiurska-Kluczek poinformowała, że Instytut Morski (IM) w Gdańsku w swoich raportach od 2001 r. podawał, że najbardziej skażone jest środowisko dna morskiego w otoczeniu wraku „Stuttgart”.
„Według raportu z 2016 r. Instytutu Morskiego, w otoczeniu tego wraku powiększa się plama oleju o przybliżonej powierzchni 41,5 hektarów. Rok wcześniej raport instytutu mówił, że w stan tamtejszego środowiska odpowiada statusowi lokalnej katastrofy ekologicznej, ponieważ wokół wraku wytworzyła się strefa, w której zanikły wszelkie formy życia” – mówiła szefowa gdańskiego NIK.
Instytut Morski wskazał, że najlepszą metodą niwelowania zagrożenia, jakie powoduje „Stuttgart” byłoby zasypywanie wraku i osadu na skażonym terenie.
W przypadku „Frankena” w jego niezbombardowanej części, według raportu współautorstwa IM, może znajdować się wciąż ok. 3 tys. ton oleju napędowego, który wraz z postępującą korozją wraku może przedostać się do wody. Statek spoczywa kilka mil morskich na południowy wschód od Półwyspu Helskiego.
Według NIK, ministrowie odpowiedzialni za gospodarkę morską i ochronę środowiska „nie podjęli działań rekomendowanych w raportach Instytutu Morskiego” mimo tego, że jest to placówka badawczo-rozwojowa nadzorowana przez ministra gospodarki morskiej.
„Kontrola wykazała, że zarówno administracja morska, jak i administracja ochrony środowiska nie tylko nie rozpoznaje zagrożeń, nie szacowały ryzyka związanego z materiałami niebezpiecznymi, ale i nie przeciwdziałały skutecznie konkretnym i zlokalizowanym zagrożeniom powodowanym przez wraki z paliwem i bronią chemiczną. Nie wystąpiono do państw i bander statków zatopionych w polskich obszarach morskich o pokrycie kosztów usunięcia wraków lub o inną pomoc w usunięciu zanieczyszczeń. Nie podejmowano również działań w celu uzyskania od innych państw informacji o miejscach, ilości i rodzaju broni chemicznej zatopionej w polskich obszarach morskich” – mówiła.
Ewa Jasiurska-Kluczek podała, że NIK sporządził 23 wnioski pokontrolne, z których ponad połowa została już zrealizowana.
Jako ważną decyzję w tym zakresie wymieniła zarządzenie premiera z 25 września 2020 r. o powołaniu międzyresortowego zespołu ds. zagrożeń wynikających z zalegających w obszarach morskich materiałów niebezpiecznych. W skład tego zespołu weszli przedstawiciele wszystkich instytucji kontrolowanych przez NIK, z wyjątkiem wojewody warmińsko-mazurskiego.
Źródło: PAP