Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

5 kwietnia w bazie US Navy w Groton (Naval Submarine Base New London), odbyła się ceremonia wcielenia do służby US Navy, najnowszego okrętu podwodnego o napędzie jądrowym USS Iowa (SSN 797), szóstej z serii Block IV.
W artykule
USS Iowa (SSN 797) to pierwszy okręt podwodny i zarazem czwarta jednostka w historii Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, która nosi nazwę stanu Iowa. W przeszłości nazwę tę nosił m.in. legendarny pancernik USS Iowa (BB 61)– ostatni okręt liniowy w czynnej służbie US Navy, a także fregata parowa USS Ammonoosuc, której nazwę zmieniono później właśnie na USS Iowa. Została zwodowana 21 lipca 1864 roku, lecz nigdy nie została wyposażona ani wprowadzona do służby. Ostatecznie sprzedano ją w 1883 roku.
Nowy USS Iowa to jednak coś więcej niż tylko symboliczny hołd – to element najnowszej generacji sił podwodnych USA, zbudowany przez stocznię General Dynamics Electric Boat w kooperacji z Huntington Ingalls Industries – Newport News Shipbuilding.
W ceremonii wejścia USS Iowa (SSN 797) do służby uczestniczyła m.in. gubernator stanu Iowa Kim Reynolds, która w swoim wystąpieniu podkreśliła znaczenie tradycji marynarki wojennej jako pierwszej linii obrony Stanów Zjednoczonych oraz dumę z faktu, że nowy okręt podwodny będzie nosił nazwę jej rodzinnego stanu.

Okręty typu Virginia reprezentują klasę szybkich, atomowych jednostek podwodnych (SSN), zaprojektowanych z myślą o działaniach w pełnym spektrum operacyjnym – od walki z okrętami nawodnymi i podwodnymi, przez uderzenia precyzyjne na cele lądowe, po misje wsparcia sił specjalnych, rozpoznanie i operacje w środowisku minowym.
USS Iowa (SSN 797), jako szósta jednostka zmodernizowanej serii Block IV, charakteryzuje się wypornością rzędu 7 900 ton oraz długością 115 metrów. Okręt osiąga prędkość 25 węzłów, a jego testowe zanurzenie wynosi 244 metry – choć realna głębokość operacyjna pozostaje tajna i z pewnością przekracza deklarowaną wartość.
Ciągłość działania w zanurzeniu sięga trzech miesięcy dzięki napędowi jądrowemu opartemu na reaktorze S9G. Uzbrojenie USS Iowa obejmuje dwanaście wyrzutni pionowego startu (VLS), zdolnych do odpalania pocisków manewrujących BGM-109 Tomahawk, a także cztery wyrzutnie torped kalibru 533 mm przeznaczone dla torped Mk 48 ADCAP.
Okręt wyposażony jest w nowoczesny system bojowy AN/BYG-1, rozbudowany pakiet sonarowy oraz pełną zdolność do prowadzenia operacji specjalnych z udziałem nurków bojowych i bezzałogowych pojazdów podwodnych (UUV). Załogę jednostki stanowi 15 oficerów i 120 marynarzy, co – w połączeniu z zaawansowaną automatyką – pozwala utrzymać wysoką gotowość operacyjną przez cały cykl misji.
Wcielenie USS Iowa wpisuje się w długofalowy program modernizacji amerykańskich sił podwodnych – US Navy planuje pozyskać ponad 60 okrętów typu Virginia oraz jednostki typu Columbia (SSBN), które w przyszłości zastąpią typ Ohio na pokładzie których znajdą się pociski balistyczne.
W kontekście rosnącej aktywności Rosji na Atlantyku oraz Chin na wodach Indo-Pacyfiku, atomowe okręty podwodne są jednym z filarów strategii odstraszania i projekcji siły Stanów Zjednoczonych.
Autor: Mariusz Dasiewicz


W listopadzie na wodach wokół Damoy Point doszło do rzadkiego wydarzenia. Dwa polarne statki wycieczkowe należące do armatora Quark Expeditions – World Explorer i Ultramarine – prowadzące sezonowe wyprawy turystyczne w rejon Antarktydy, przecięły swoje trasy u wybrzeży Półwyspu Antarktycznego.
W artykule
Obie jednostki prowadzą wyprawy rozpoczynające się i kończące w Ushuaia. World Explorer – który po tym sezonie kończy służbę w barwach Quark Expeditions – realizował program „Antarctic Explorer”. Trasa obejmuje przejście przez Cieśninę Drake’a oraz żeglugę w rejonie Lemaire Channel, wyspy Anvers, Archipelagu Szetlandów Południowych i na wodach wzdłuż Półwyspu Antarktycznego. To jeden z klasycznych kierunków urystyki polarnej, który za każdym razem wymusza dostosowanie rejsu do surowych warunków pogodowych.
Na podobnym kursie operował Ultramarine, który w listopadzie prowadził dłuższą, 18-dniową wyprawę „Snow Hill to the Peninsula”. Jej wyróżnikiem jest wejście na akwen Morza Weddella oraz odwiedzenie Snow Hill Island – miejsca znanego z jednej z największych kolonii pingwinów cesarskich. Dla wielu pasażerów to punkt kulminacyjny całej podróży.
Wybrzeża w zachodniej części Półwyspu Antarktycznego należą do najbardziej obleganych przez wycieczkowce polarne, mimo że to jeden z regionów o najbardziej kapryśnych warunkach. Właśnie dlatego spotkanie dwóch statków tej samej linii w jednym punkcie wcale nie jest regułą. Zmienia się wiatr, zmienia się lód, zmienia się plan dnia – i każde takie przecięcie kursów nosi w sobie pewien element przypadkowości, znany dobrze wszystkim, którzy choć raz żeglowali w rejonach polarnych.
Wpisy Quark Expeditions w mediach społecznościowych, szczególnie na platformie X, dobrze pokazują, czym stała się współczesna turystyka polarna. Nie jest to surowa, pionierska wyprawa badawcza, lecz starannie zaplanowany rejs, w którym każdy dzień ma swój program i zestaw atrakcji. Pasażerowie mogą liczyć na lądowania śmigłowcem startującym z pokładu Ultramarine na lodowcu, spływy kajakowe między drobnymi krami lodowymi, trekkingi po zlodzonych grzbietach oraz możliwość nocowania w śpiworze na śniegu pod gołym niebem. Do tego dochodzą bliskie spotkania z pingwinami i szeroko promowane sesje fotograficzne w miejscach, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu oglądali wyłącznie polarnicy, badacze oraz załogi statków rządowych.
Całość jest opakowana w narrację „odkrywania nieznanego”, choć w praktyce mamy do czynienia z komercyjnym doświadczeniem premium, realizowanym pod stałą opieką przewodników i załóg odpowiedzialnych za bezpieczeństwo uczestników. To turystyka ekstremalna, pozbawiona jednak dawnego elementu nieprzewidywalności, który kiedyś stanowił fundament polarnej eksploracji. Współczesny podróżnik dostaje namiastkę wyprawy – spektakularną, emocjonującą, wygodną – a jednocześnie w pełni kontrolowaną, prowadzoną w tempie i zakresie wyznaczanym przez Quark Expeditions.
Quark Expeditions utrzymuje obecność w Antarktyce do połowy marca. W tym sezonie, obok World Explorer i Ultramarine, operuje także polarny statek wycieczkowy Ocean Explorer, mogący zabrać na pokład około 140 pasażerów. Jednostka weszła do floty Quarka w 2024 roku i realizuje swój drugi sezon na południu.
W drugiej połowie 2026 roku do floty Quark Expeditions dołączy World Voyager, który przejmie rolę kończącego pracę World Explorer. Nowy statek, pływający obecnie dla Atlas Ocean Voyages, będzie czarterowany przez Quarka na czas kolejnych sezonów antarktycznych. Sam World Explorer, sprzedany w 2024 roku Windstar Cruises, po przebudowie trafi do segmentu rejsów luksusowych. To kolejny dowód na to, jak szybko zmienia się rynek wycieczkowców polarnych i jak intensywnie armatorzy odświeżają swoje oferty.
Spotkanie dwóch statków Quarka to niewielki epizod, lecz dobrze pokazuje, jak zmienia się turystyka polarna. Armatorzy wprowadzają nowe jednostki nie tylko po to, by bezpiecznie prowadzić rejsy wśród lodu, lecz także po to, by zaoferować pasażerom coraz bardziej zróżnicowane przeżycia – od krótkich wypadów na ląd po aktywności, które jeszcze niedawno pozostawały domeną polarników. Dzisiejszy wycieczkowiec polarny ma zapewnić komfort, kontakt z dziką naturą oraz możliwość zobaczenia Antarktydy z bliska, w sposób możliwie intensywny, a jednocześnie kontrolowany.