Tysiące kontenerów czekają w porcie w Rotterdamie

W porcie w holenderskim Rotterdamie czeka 4,5 tys. kontenerów z towarami mającymi płynąć do Rosji – informuje w piątek Bloomberg. Każdy kontener musi przejść szczegółową inspekcję, by sprawdzić, czy jego transport nie łamie nałożonych na Rosję sankcji – wyjaśnia prezes portu Allard Castelein.

Tak duża liczba oczekujących kontenerów to niezwykła sytuacja; każdy z tych kierowanych do Rosji, musi być oddzielony od pozostałych, a później fizycznie sprawdzony, by upewnić się, że jego transport nie łamie sankcji, dopiero później można skierować go w dalszą podróż – wyjaśnia prezes portu w Rotterdamie.

Dodaje, że taka sytuacja wymaga zaangażowania większej liczby pracowników, dodatkowo oczekujące na odprawę kontenery zajmują ograniczoną przestrzeń portu. Pogłębia to tylko problemy z przeładunkiem w jednym z największych portów Europy, które były widoczne już przed wojną Rosji z Ukrainą, gdy pandemia Covid-19 wywołała chaos w globalnych łańcuchach dostaw – komentuje Bloomberg.

Wiele terminali kontenerowych i firm żeglugowych już zasygnalizowało, że nie będzie dłużej obsługiwać przewozów towarowych do Rosji – informuje agencja. Uzupełnia, że przyczyną takiej decyzji jest niepewność dotycząca praktycznych aspektów stosowania sankcji, co może wiązać się z dodatkowymi kosztami i opóźnieniami.

Co roku w Rotterdamie przeładowywanych jest 470 mln ton towarów, z czego 62 mln ton jest związanych z Rosją (ok. 13 proc.) – informuje port na swoich stronach. Dodano, że Rotterdam jest też jednym z największych portów, przez które importowane są surowce energetyczne z Rosji, ropa naftowa, gaz, węgiel i produkty petrochemiczne.

Unia Europejska nie wprowadziła na razie formalnego zakazu importu rosyjskich surowców, ale rządy i firmy już zaczynają się stopniowo wycofywać z ich sprowadzania – zauważa Bloomberg.

Źródło: PAP

adj

Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Ostatnia fregata typu Mogami zwodowana

    Ostatnia fregata typu Mogami zwodowana

    22 grudnia w stoczni Mitsubishi Heavy Industries w Nagasaki odbyło się wodowanie przyszłej fregaty Yoshi (FFM 12). Jednostka ta domyka pierwszą serię fregat typu Mogami budowanych dla Japońskich Morskich Sił Samoobrony. Tym samym program 30FFM w swojej pierwotnej konfiguracji osiągnął zakładany finał produkcyjny.

    Geneza programu 30FFM

    Program fregat typu Mogami został uruchomiony w drugiej połowie minionej dekady jako odpowiedź na potrzebę szybkiej wymiany starzejących się niszczycieli eskortowych starszej generacji. Założeniem była budowa nowoczesnych okrętów nawodnych zdolnych do realizacji szerokiego spektrum zadań przy jednoczesnym skróceniu cyklu projektowo-produkcyjnego. W praktyce oznaczało to postawienie na wysoką automatyzację, ograniczenie liczebności załogi oraz standaryzację rozwiązań konstrukcyjnych.

    Stępkę prototypowej fregaty Mogami (FFM 1) położono sześć lat temu. Od tego momentu program realizowany był w tempie rzadko spotykanym w segmencie dużych okrętów bojowych. Osiem jednostek znajduje się już w służbie, natomiast Yoshi zamyka dwunastookrętową serię przewidzianą w pierwotnym planie.

    Fregata Yoshi – ostatnia z pierwszej serii

    Przyszła fregata Yoshi (FFM 12) została zamówiona w lutym 2024 r., a jej wejście do służby planowane jest na początek 2027 r. Nazwa okrętu nawiązuje do rzeki w prefekturze Okayama i po raz pierwszy pojawia się w historii japońskich okrętów wojennych. Jednostka formalnie kończy realizację pierwszej transzy programu 30FFM, który pierwotnie zakładał budowę 22 fregat, lecz został zredukowany do 12.

    Kontynuacja w wariancie zmodernizowanym

    Zakończenie budowy Yoshi nie oznacza końca samego programu. Japonia planuje dalszą produkcję fregat w wariancie zmodernizowanym, w którym szczególny nacisk położono na rozwój zdolności w zakresie poszukiwania i zwalczania okrętów podwodnych. Ma to bezpośredni związek z sytuacją bezpieczeństwa w regionie, gdzie aktywność flot państw dysponujących rozbudowanymi siłami podwodnymi pozostaje jednym z kluczowych czynników planistycznych.

    Mogami jako projekt eksportowy

    Zmodernizowana wersja fregaty typu Mogami została również wybrana jako punkt wyjścia do opracowania nowych okrętów dla Royal Australian Navy. W ramach programu SEA 3000 Australia planuje pozyskanie do 11 okrętów klasy fregata, które mają zastąpić eksploatowane obecnie jednostki typu Anzac. Japońska oferta oparta na Mogami pokonała konkurencyjny projekt MEKO A200, co otworzyło kolejny etap rozmów między Canberrą a Tokio.

    Departament Obrony Australii zakłada zawarcie wiążących umów handlowych w 2026 r., obejmujących zarówno współpracę przemysłową, jak i kwestie rządowe. Dla Japonii oznacza to pierwszy tak znaczący sukces eksportowy w segmencie okrętów wojennych klasy fregata.

    Symboliczne domknięcie etapu

    Wodowanie Yoshi ma wymiar wykraczający poza rutynowe wydarzenie stoczniowe. To wyraźny sygnał, że Japonia nie tylko odzyskała zdolność do seryjnej budowy nowoczesnych fregat w krótkim czasie, lecz także przygotowała grunt pod dalszy rozwój konstrukcji oraz jej umiędzynarodowienie. Program 30FFM osiągnął etap, na którym doświadczenia z budowy i eksploatacji pierwszej serii zaczynają realnie kształtować dalszy kierunek rozwoju tego programu w marynarce Japonii oraz wyznaczać jego kierunek eksportowy.