Business Insider: NS2 to tylko element układanki w obecnym kryzysie energetycznym 

Ukończony, ale nie uruchomiony gazociąg Nord Stream 2 to tylko element układanki w obecnym kryzysie energetycznym, powiązanym z sytuacją wokół Ukrainy – pisze w czwartek portal Business Insider. Dodaje, że wzrost cen gazu nie wynika z jego braku, ale z decyzji Rosji o niezwiększaniu eksportu, a uruchomienie NS2 nie zwiększy podaży surowca, tylko drogę jego przesyłu.
Ceny gazu ziemnego są wyższe niż kiedykolwiek, a zapasy magazynowe tego surowca w Europie coraz mniejsze. Równocześnie Rosja, będąca dostawcą gazu, koncentruje wojska na granicy z Ukrainą – przypomina Business Insider.
W tle konfliktu znajduje się czekający na uruchomienie gazociąg Nord Stream 2, który ma przesyłać rosyjski gaz do Niemiec, z pominięciem Ukrainy i Polski. Prezydent USA Joe Biden zapowiedział w tym tygodniu zdecydowanie, że rosyjski atak na Ukrainę oznaczałby koniec NS2.
„Niemiecko-rosyjski 1200-kilometrowy gazociąg Nord Stream 2 po raz kolejny stał się aktualnym tematem” – pisze Business Insider. Rurociąg jest ukończony, ale wciąż nie ma pozwolenia na eksploatację od Federalnej Agencji ds. Sieci Przesyłowych (Bundesnetzagentur – BNetzA), organu podlegającego ministerstwu gospodarki RFN.
NS2 może transportować do 55 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Tyle samo płynie już rurociągiem Nord Stream 1, eksploatowanym od lat. Dzięki NS2 Niemcy miałyby być przede wszystkim krajem tranzytowym dla rosyjskiego gazu.
„Obecnie Zachód wykorzystuje wydanie certyfikatu dla gazociągu jako środek nacisku na Moskwę w kryzysie ukraińskim. Wzdłuż granicy kraju stacjonuje ponad 100 tys. rosyjskich żołnierzy. Zachodnie służby wywiadowcze od tygodni zakładają, że istnieje prawdopodobieństwo, że Rosja dokona inwazji na Ukrainę” – przypomina Business Insider.
Gospodarka Rosji jest silnie uzależniona od eksportu gazu ziemnego – gaz oraz ropa stanowią ponad 50 proc. rosyjskiego eksportu. „Podczas gdy dostawy ropy naftowej będą się zmniejszać, gaz ziemny stanie się w perspektywie średnioterminowej jeszcze ważniejszy dla Europy, a zwłaszcza dla Niemiec, jako technologia pomostowa w kierunku neutralności klimatycznej” – zauważa portal.
Gdyby uruchomiono NS2, całkowity wolumen dostaw gazu ziemnego z Rosji do Europy nie zwiększyłby się znacząco. „Raczej dostawy innymi rurociągami byłyby wtedy ograniczane, co w szczególności dotknęłoby Ukrainę, która do tej pory zarabia miliony euro jako kraj tranzytowy, transportujący gaz do Europy” – dodaje Business Insider.
Prezydent Biden jest mniej konfrontacyjny niż jego poprzednik Donald Trump, który nałożył wiele sankcji na ten projekt. Ale Biden podczas wizyty kanclerza Niemiec Olafa Scholza w Waszyngtonie w poniedziałek twardo podkreślił, że jeśli Rosja dokona inwazji na Ukrainę, to USA zablokują ten projekt. Jak zaznacza Business Insider, w ostatnich latach Stany Zjednoczone stały się jednym z największych eksporterów skroplonego gazu ziemnego (LNG), który jest jedyną krótkoterminową alternatywą dla rosyjskiego gazu ziemnego dla Europy.
Nawet jeśli NS2 nie zostanie uruchomiony, a jednocześnie wolumeny dostaw przez Ukrainę pozostaną niezmienione, niewiele się zmieni – szacuje Business Insider. Gaz ziemny jest jednak droższy, niż kiedykolwiek – od początku grudnia 2021 roku jego cena wzrosła o 80 proc. Odpowiada za to nie tylko zima, ale i ożywienie w światowej gospodarce po kryzysie związanym z pandemią Covid-19.
Jak wskazują eksperci, wzrost ceny gazu nie wynika z braku jego dostępności, ale z faktu, że Moskwa nie zwiększa dostaw, a istniejące gazociągi nie są w pełni wykorzystywane. „Nord Stream 2 to tylko jeden element układanki w obecnym kryzysie energetycznym” – dodaje Business Insider.
Aktualnie magazyny gazu ziemnego są zapełnione tylko w połowie. Niemcy uzyskują obecnie ponad 50 proc. gazu ziemnego z Rosji. Pozostali duzi dostawcy to Norwegia (27 proc.) i Holandia (21 proc.), którzy prawdopodobnie nie będą w stanie znacząco zwiększyć wielkości dostaw w krótkim okresie. Jedyną alternatywą byłby skroplony gaz z USA, który dociera do Europy statkami.
Stany Zjednoczone już pracują nad planem awaryjnym dostaw gazu do Europy na wypadek, gdyby rosyjskie kurki zostały zakręcone. „Ale to nie wystarczy, USA nie mogą zrekompensować rosyjskiego gazu ziemnego LNG” – skomentował Leonhard Birnbaum, szef energetycznego giganta Eon.
Europa może poradzić sobie bez NS2, o ile wielkość obecnych dostaw nie będzie ograniczana. „Jak tylko zacznie się wiosna, zapotrzebowanie na gaz się zmniejszy, bo nie będzie już go trzeba używać do ogrzewania. Dałoby to USA czas na poprawę dostaw własnego gazu i na dłuższą metę zmniejszenie uzależnienia Europy od rosyjskiego gazu. Czas pracuje na korzyść Europy” – podsumowuje Business Insider.
Autor: Marzena Szulc/PAP

Norwegia zwiększa zamówienie o kolejne okręty podwodne

Norweskie Ministerstwo Obrony poinformowało 5 grudnia o zwiększeniu zamówienia na okręty podwodne typu 212CD budowane w Niemczech. Dotychczasowy kontrakt obejmował cztery jednostki, teraz Oslo chce dokupić dwie kolejne.
W artykule
O rozszerzeniu zamówienia mówiło się od 2024 roku, kiedy to Bundestag zgodził się zwiększyć niemiecką część programu z dwóch do sześciu jednostek. Wtedy też pojawiła się informacja o możliwej dodatkowej opcji na trzy kolejne okręty dla Niemiec.
Budowa pierwszych 212CD trwa – zarówno dla Norwegii, jak i Niemiec. W norweskiej flocie nowe okręty zastąpią wysłużone jednostki typu Ula. Ich głównym zadaniem będzie monitorowanie i ochrona obszarów na północnym Atlantyku, Morzu Norweskim i w rejonie Arktyki, gdzie obecność rosyjskiej Floty Północnej jest stałym czynnikiem ryzyka. Całość norweskiego zamówienia, po rozszerzeniu, szacowana jest na ponad 90 mld koron (ponad 32 mld zł). Resort obrony Norwegii podkreśla, że decyzja wynika bezpośrednio z pogarszającej się sytuacji bezpieczeństwa tego kraju.
Wspólny projekt Norwegii i Niemiec – charakterystyka 212CD
Wspólna budowa okrętów ma przynieść obu państwom wymierne korzyści: wspólne szkolenia, ujednolicone standardy obsługowe oraz interoperacyjność, w tym możliwość tworzenia mieszanych, norwesko-niemieckich załóg. W Haakonsvern powstaje już specjalna infrastruktura do szkolenia marynarzy i utrzymania jednostek serii 212CD.
Za świadomość sytuacyjną odpowiada sonar nawigacyjny SA9510S MkII oraz zestaw masztów elektrooptycznych OMS 150 i OMS 30, umożliwiających obserwację i identyfikację celów bez konieczności wynurzania jednostki. Uzupełnieniem systemu są echosondy EM2040 Mil i EA640, które zwiększają precyzję nawigacyjną i pozwalają na bezpieczne manewrowanie oraz prowadzenie działań na wodach o złożonej charakterystyce dna.
W prasie branżowej zwraca się uwagę na „diamentowy” przekrój poprzeczny kadłuba, który ma redukować odbicia aktywnych sygnałów sonarowych. Innowacyjność konstrukcji rodzi jednak ryzyko opóźnień – niektórzy twierdzą, że pierwsze jednostki tej serii mogą być gotowe z poślizgiem czasowym, związanym z dostępnością materiałów i koniecznością nabywania doświadczenia przez wykonawców.
Napęd i systemy pokładowe
Napęd stanowią dwa silniki wysokoprężne MTU 4000, baterie litowo-jonowe oraz najnowsza generacja systemu AIP (HDW Fuel Cell AIP, określany jako – IV generacja). Baterie przeszły krytyczne testy bezpieczeństwa, a koncepcja projektu zakłada możliwie niskie zużycie energii i wysoką autonomiczność w zanurzeniu.
W skład wyposażenia nowych 212CD wchodzi najnowszy system dowodzenia CMS ORCCA, rozwijany wspólnie przez TKMS i norweski Kongsberg. To centrum nerwowe okrętu, integrujące wszystkie sensory i uzbrojenie, a jednocześnie przygotowane do pełnej współpracy z niemiecką i norweską flotą.
Za świadomość sytuacyjną odpowiada sonar nawigacyjny SA9510S MkII oraz zestaw masztów elektrooptycznych OMS 150 i OMS 30, zapewniających obserwację i identyfikację celów bez wynurzania okrętu. Ich uzupełnieniem są echosondy EM2040 Mil i EA640, które zwiększają precyzję nawigacyjną i pozwalają bezpiecznie prowadzić działania na trudnych wodach.
Uzbrojenie okrętów podwodnych 212CD
Okręty otrzymają cztery wyrzutnie torped kalibru 533 mm, przystosowane do użycia nowoczesnych torped ciężkich DM2A4, będących standardem wśród państw NATO mających w służbie okręty TKMS.
Do samoobrony na krótkim dystansie przewidziano system IDAS, czyli rakietowy zestaw przeznaczony do zwalczania środków ZOP, dronów i śmigłowców operujących nad obszarem działań okrętu.
Najmocniejszy akcent ofensywny to możliwość użycia pocisków przeciwokrętowych NSM od Kongsberga – uzbrojenia, przed którym rosyjskie okręty mają szczególny respekt. NSM realnie utrudni im swobodne operowanie na północnym Atlantyku i w rejonach subarktycznych.
Jednostki będą także zdolne do współpracy z autonomicznymi pojazdami podwodnymi (UUV), co zwiększa ich możliwości w rozpoznaniu, działaniach specjalnych i monitorowaniu dna morskiego.
Wszystkie te elementy składają się na okręt przeznaczony do działań nie tylko na Bałtyku. 212CD powstaje z myślą o operowaniu na północnym Atlantyku i Morzu Norweskim, w środowisku arktycznym, gdzie kluczowe znaczenie mają duża autonomiczność oraz zdolność do długotrwałego pozostawania w rejonie działań.
Co tak naprawdę wyróżnia decyzję Norwegii
Decyzja Oslo nie jest efektem politycznego impulsu, lecz chłodnej kalkulacji operacyjnej. Norwegowie powiększają zamówienie na okręty, które już istnieją, pływają i mają potwierdzone osiągi w służbie sojuszniczych marynarek. Bez wizualizacji i opowieści o „rozwojowych możliwościach”. Po prostu biorą rozwiązanie, które działa.
212CD nie jest projektem, który dopiero miałby „dojrzewać” w trakcie programu. To rozwinięcie sprawdzonej rodziny okrętów podwodnych, budowanej na bazie doświadczeń typu 212A – jednej z najbardziej udanych konwencjonalnych platform w Europie. Konstrukcja została w pełni zweryfikowana na etapie projektu i wprowadzona do produkcji bez fazy eksperymentalnej. Pierwsze jednostki są już w trakcie budowy.
Dla Norwegii to kluczowe. Flota Północna FR działa tuż za rogiem, a Oslo odpowiada za bezpieczeństwo północnej flanki NATO. W tych warunkach okręt podwodny nie ma „rokować” – ma pracować od pierwszego dnia służby.
I tu pojawia się czytelny kontrast: Norwegia wzmacnia flotę rozwiązaniem sprawdzonym, podczas gdy w Polsce realna zdolność podwodna pozostaje odsunięta w czasie.
W czasie gdy jedni wybierają projekt „jakoś to będzie”, Norwegia wybiera pewność tu i teraz: okręt, który pływa i system, który przeszedł próby.
Mariusz Dasiewicz – wydawca Portalu Stoczniowego. Od ponad 10 lat zajmuje się tematyką Marynarki Wojennej RP oraz przemysłu stoczniowego. W swoich tekstach koncentruje się na programie Orka oraz zagadnieniach związanych z rozwojem bezpieczeństwa morskiego Polski, kładąc nacisk na transparentność procesów decyzyjnych i analizę opartą na faktach.










