Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Chińskie okręty wojenne na wodach południowego Oceanu Spokojnego

W połowie lutego okręty Marynarki Wojennej Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (PLAN) – składający się z niszczyciela rakietowego typu 055 Zunyi, fregata typu 054A Hengyang oraz okrętu zaopatrzeniowego typu 903 Weishanhu – weszły na wody Morza Tasmana, znajdującego się między Australią a Nową Zelandią.

Według zachodnich mediów, chińskie okręty przeprowadziły zadania ogniowe, co doprowadziło do przekierowania kilkudziesięciu cywilnych lotów pasażerskich i wzbudziło niepokój australijskich oraz nowozelandzkich władz.

Chińskie manewry w rejonie Oceanu Spokojnego

Chińskie okręty wojenne po opuszczeniu macierzystych portów 13 lutego skierowały się na południe, przechodząc przez Morze Koralowe, by następnie dotrzeć na wody Morza Tasmana. Analitycy spekulują, że w operacji mógł brać udział także chiński okręt podwodny o napędzie atomowym, choć nie został on wykryty przez zachodnie systemy rozpoznawcze.

Według dostępnych informacji, 21 lutego chińskie jednostki nadały komunikaty ostrzegawcze na międzynarodowych częstotliwościach radiowych, informując o prowadzeniu strzelań artyleryjskich na obszarze oddalonym o 640 km od Sydney. Kolejne ćwiczenia odbyły się następnego dnia – tym razem bliżej Nowej Zelandii. Pod koniec lutego chińskie okręty operowały już około 300 km na wschód od Tasmanii, w granicach australijskiej wyłącznej strefy ekonomicznej (EEZ).

Czy to prowokacja?

Australijskie media zwracają uwagę, że chociaż Chiny miały prawo do prowadzenia ćwiczeń na wodach międzynarodowych, sposób, w jaki to zrobiły, budzi poważne wątpliwości. Problemem była bliskość korytarzy powietrznych, którymi codziennie przelatują licznie samoloty pasażerskie i transportowe, oraz brak wcześniejszego powiadomienia NOTAM (Notice to Airmen), co zmusiło australijskie służby do nagłego przekierowania co najmniej 49 lotów pasażerskich. Nieoczekiwane manewry chińskiej marynarki wojennej spowodowały zakłócenia w ruchu lotniczym, generując dodatkowe koszty dla przewoźników i ryzyko dla bezpieczeństwa operacji cywilnych.

Strzelania artyleryjskie na otwartym morzu są standardową praktyką wśród marynarek wojennych, ale zazwyczaj odbywają się w miejscach, które nie zakłócają ruchu lotniczego. W tym przypadku Chiny zdawały się działać na własnych warunkach, nie przejmując się konsekwencjami.

Reakcja Australii i Nowej Zelandii

W odpowiedzi na działania Chin, Australia i Nowa Zelandia podjęły kroki mające na celu monitorowanie chińskich okrętów. W rejonie operowały morskie samoloty patrolowe P-8A Poseidon, a także fregaty typu Anzac i nowozelandzki okręt zaopatrzeniowy HMNZS Aotearoa, który wracał z misji na Antarktydzie.

Według analityków, chińskie działania mogą być odpowiedzią na zeszłoroczne wspólne patrole australijskich i nowozelandzkich okrętów w Cieśninie Tajwańskiej. To także kolejny sygnał, że Pekin chce zaznaczyć swoją obecność na wodach Oceanu Spokojnego i testuje reakcję państw regionu.

Chińskie okręty na Oceanie Spokojnym – co dalej?

Obecność chińskich jednostek w pobliżu Australii i Nowej Zelandii to element szerszej strategii Pekinu, której celem jest rozszerzenie wpływów na kluczowych akwenach. Eksperci podkreślają, że Chiny nie tylko demonstrują swoje możliwości operacyjne, ale także sprawdzają, jak daleko mogą się posunąć, zanim napotkają zdecydowaną odpowiedź Zachodu.

W nadchodzących latach można spodziewać się intensyfikacji operacji chińskiej marynarki wojennej na wodach Oceanu Spokojnego i Indyjskiego. Pekin konsekwentnie rozbudowuje swoją flotę, a regularna obecność chińskich okrętów w tych rejonach może stać się nową normą. Działania te mają na celu zarówno ochronę interesów handlowych Chin, jak i demonstrację siły militarnej, co może prowadzić do wzrostu napięć z innymi państwami, zwłaszcza w strategicznych obszarach, takich jak Morze Południowochińskie czy Ocean Indyjski.

Nowozelandzcy eksperci zwracają uwagę, że sytuacja ta powinna skłonić Wellington do zwiększenia inwestycji w siły morskie i powietrzne. Nowa Zelandia posiada ogromną wyłączną strefę ekonomiczną, ale jej zdolności do monitorowania i ochrony tych wód są mocno ograniczone. Współpraca z Australią w zakresie pozyskania nowych okrętów wojennych i szkolenia załóg mogłaby pomóc wzmocnić zdolności obronne kraju.

Jak odpowie USA?

Chińska aktywność na Oceanie Spokojnym stanowi wyzwanie nie tylko dla Australii i Nowej Zelandii, ale także dla Stanów Zjednoczonych. Waszyngton może zwiększyć swoją obecność wojskową w regionie, intensyfikując współpracę z sojusznikami w ramach trójstronnego porozumienia AUKUS (Australii, Wielkiej Brytanii i USA), którego celem jest wzmocnienie potencjału morskiego Australii, w tym pozyskanie okrętów podwodnych o napędzie atomowym, oraz czterostronnego dialogu bezpieczeństwa QUAD (Australii, Japonii, USA i Indii), koncentrującego się na utrzymaniu stabilności i równowagi sił w regionie Indo-Pacyfiku.

W nadchodzących latach rywalizacja na tych wodach może przybrać nową formę – zamiast otwartych konfrontacji, Chiny mogą coraz częściej testować reakcję Zachodu poprzez działania „poniżej progu konfliktu”, takie jak niespodziewane ćwiczenia czy zakłócanie ruchu lotniczego i morskiego.

Choć Pekin oficjalnie twierdzi, że jego manewry są zgodne z prawem międzynarodowym, sposób ich przeprowadzania wskazuje na coś więcej niż rutynowe ćwiczenia. Wiele wskazuje na to, że Chiny nie wysyłają swoich okrętów na południowe wody Oceanu Spokojnego w celach turystycznych – ich celem jest długofalowa strategia dominacji na kluczowych szlakach morskich.

Autor: Mariusz Dasiewicz

https://portalstoczniowy.pl/category/marynarka-bezpieczenstwo/
Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Przylądek Pomerania: inwestycja, która zdefiniuje przyszłość portu w Świnoujściu

    Przylądek Pomerania: inwestycja, która zdefiniuje przyszłość portu w Świnoujściu

    Świnoujście wchodzi w fazę największej inwestycji hydrotechnicznej ostatnich lat. Przylądek Pomerania zastępuje skromniejszy plan terminala, podnosząc skalę i parametry do 17 m głębokości oraz 186 ha nowego lądu. Projekt ma zostać wykonany przez polskie podmioty.

    Wypowiedź ministra Arkadiusza Marchewki

    W nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka odniósł się do nieścisłości wokół projektu terminala w Świnoujściu. Wskazał, że wcześniejsza koncepcja – około 70 ha oraz głębokość basenu i toru podejściowego na poziomie 14,5 m – nie dawała szans na obsługę największych kontenerowców i nie domykała się ekonomicznie.

    Minister mówił o terminalu kontenerowym, który stanowi kluczową część projektu Przylądek Pomerania – nowego portu zewnętrznego w Świnoujściu.

    Obecna koncepcja zakłada powstanie 186 ha nowego lądu, z torem podejściowym i basenem portowym o głębokości 17 m, co umożliwi przyjmowanie największych jednostek oceanicznych. Minister zaznaczył, że inwestycja będzie w całości realizowana przez polskie instytucje i ma charakter strategiczny – zarówno dla logistyki, jak i bezpieczeństwa naszego kraju.

    🔗 Czytaj więcej: Nowy terminal kontenerowy w Świnoujściu kluczem do wzrostu gospodarczego Polski

    Minister odnosił się w swojej wypowiedzi do terminala kontenerowego, który stanowi kluczową część projektu Przylądek Pomerania – nowego portu zewnętrznego w Świnoujściu.

    Przylądek Pomerania – nowy rozdział w historii portu w Świnoujściu

    Budowa Przylądka Pomerania to jedna z najbardziej ambitnych inwestycji morskich w historii współczesnej Polski. Projekt, o którym w ostatnich tygodniach szerzej mówił minister Marchewka, ma nadać nowy wymiar portowi w Świnoujściu oraz wzmocnić pozycję naszego kraju w europejskiej logistyce kontenerowej. To przedsięwzięcie nie tylko imponuje skalą, lecz także ma wymiar symboliczny – Polska chce pokazać, że potrafi samodzielnie przeprowadzić inwestycję o znaczeniu gospodarczym i obronnym.

    Nowy port zewnętrzny obejmie 186 hektarów nowego lądu w Zatoce Pomorskiej. Będzie to fundament przyszłej infrastruktury portowej, której parametry techniczne pozwolą przyjmować największe kontenerowce świata. Według planów, długość nabrzeży z falochronem sięgnie blisko 3 km, a głębokość toru podejściowego i basenu portowego wyniesie 17 m. Takie parametry mają pozwolić Świnoujściu konkurować z największymi portami regionu Morza Bałtyckiego.

    Kluczowym elementem inwestycji będzie terminal kontenerowy o długości nabrzeża około 1,3 km, zdolny do obsługi trzech jednostek jednocześnie – dwóch o długości do 400 m oraz jednej mniejszej. Roczna przepustowość terminala szacowana jest na około 2 mln TEU, co w praktyce oznacza skokowy wzrost możliwości przeładunkowych polskich portów. W perspektywie kilkunastu lat Świnoujście może stać się nie tylko portem o znaczeniu krajowym, ale także ważnym węzłem tranzytowym dla Europy Środkowo-Wschodniej.

    Polska inwestycja o strategicznym znaczeniu

    Na uwagę zasługuje fakt, że realizacja projektu została powierzona Zarządowi Morskich Portów Szczecin i Świnoujście oraz Urzędowi Morskiemu w Szczecinie. Jak poinformowano, poprzednia umowa z konsorcjum zagranicznym wygasła, a nowa formuła inwestycji opiera się na krajowych zasobach technicznych i finansowych. To ważny sygnał – w czasach, gdy Europa coraz mocniej akcentuje potrzebę samowystarczalności w dziedzinie infrastruktury krytycznej, Polska decyduje się realizować ten projekt samodzielnie.

    🔗 Czytaj też: Konflikt wokół budowy terminalu kontenerowego w Świnoujściu

    Zgodnie z danymi resortu infrastruktury, zakres prac przypisany ZMPSiŚ wyceniany jest na około 1,5 mld złotych, natomiast w budżecie państwa zabezpieczono ponad 7 mld złotych na pogłębienie toru wodnego i budowę infrastruktury lądowej. Inwestycja ma zatem wymiar nie tylko gospodarczy, ale i strategiczny – wspiera rozwój transportu morskiego oraz wzmacnia bezpieczeństwo energetyczne kraju.

    Rządowy opis inwestycji oraz komunikaty branżowe precyzują, że na ponad 47 he powstanie nowy układ drogowo-kolejowy: dwa tory dojazdowe o łącznej długości ponad 3 kilometrów, bocznica z dziesięcioma torami po 800 metrów każdy, droga dojazdowa o długości około 2 kilometrów oraz plac buforowy dla samochodów ciężarowych o powierzchni około 5 hektarów. Infrastruktura zostanie zlokalizowana w odległości około 4 km od istniejącego układu komunikacyjnego Świnoujścia, co ma ograniczyć wpływ ruchu ciężkiego do miasta. Przewidziano pełne media oraz zaplecze dla służb – granicznej, celnej i sanitarnej.

    Wpisany w strategię państwa

    Przylądek Pomerania został włączony do kluczowych dokumentów rozwojowych, takich jak „Strategia Zrównoważonego Rozwoju Transportu do 2030 roku” oraz „Program Rozwoju Polskich Portów Morskich do 2030 roku”. Wpisanie inwestycji do tych programów potwierdza, że rząd traktuje ją jako element długofalowej polityki rozwoju polskiej żeglugi i infrastruktury portowej.

    Kontekst i znaczenie

    Jeśli harmonogram zostanie utrzymany, w pierwszym kwartale 2026 roku ruszą prace przygotowawczo-budowlane. Zakończenie inwestycji przewidziano na 2029 rok. Świnoujście uzyska status portu głębokowodnego o parametrach zbliżonych do największych terminali kontenerowych w polskim systemie portowym.

    Co ważne, projekt ten nie stanowi konkurencji dla portów w Gdańsku i Gdyni, lecz uzupełnienie ich potencjału – element wspólnego systemu portowego, który może w przyszłości stworzyć spójną i komplementarną sieć przeładunkową polskiego wybrzeża.

    Minister Arkadiusz Marchewka podkreślił, że projekt Przylądek Pomerania to inwestycja na miarę XXI wieku, przygotowana z myślą o przyszłych pokoleniach. Jeśli plany zostaną zrealizowane, za pięć lat może ona stać się symbolem nowoczesnej, Polski morskiej i punktem zwrotnym w rozwoju gospodarki morskiej i infrastruktury portowej. Dla Świnoujścia będzie to przełomowy moment – symboliczny powrót miasta na mapę wielkich portów Europy.