Strzelania z okrętu USS Gridley na wodach Zatoki Omańskiej

W połowie lipca, w skwarze i napięciu południowych wód Zatoki Omańskiej, załoga niszczyciela rakietowego USS Gridley (DDG-101) rozpoczęła ćwiczenia ogniowe. Amerykański okręt wojenny typu Arleigh Burke przeprowadził w tym rejonie serię ćwiczeń z wykorzystaniem uzbrojenia pokładowego, w tym dobrze znanych 7,62‑mm uniwersalnych karabinów maszynowych M240B.
W artykule
Ćwiczenia ogniowe z użyciem 7,62‑mm UKM M240B na pokładzie USS Gridley
Z pozoru była to rutynowa sekwencja ćwiczeń, kolejny wpis w rejestrze Dowództwa Centralnego USA (CENTCOM). Ale – jak często bywa w tego typu działaniach – za każdym naciśnięciem spustu kryje się coś więcej niż tylko procedura. To także przypomnienie o obecności. Pokaz, że V Flota US Navy nie wywiesza białej flagi na żadnym akwenie, który uznaje za strategiczny.
Jak wynika z oficjalnego komunikatu dowództwa, szkolenie miało charakter defensywny, ale nieprzypadkowo odbywało się w rejonie, gdzie co rusz dochodzi do naruszeń swobody żeglugi, a cieśniny Bab al-Mandab i Ormuz stają się sceną dla coraz śmielszych działań jemeńskiej grupy zbrojnej Huti.
Za tymi wydarzeniami stoi nie tylko obecność niszczyciela USS Gridley, ale i pytanie – czy ta obecność jest nadal tylko zapewnienie bezpieczeństwa handlowego tranzytu, czy może czymś więcej? Bo każde takie szkolenie, każda seria strzałów z pokładowego karabinu maszynowego M240B, to sygnał. Wysłany nie tylko do tych, którzy próbują testować granice międzynarodowego prawa morskiego, ale także do sojuszników, którzy potrzebują pewności, że ktoś trzyma rękę na pulsie.
Stała obecność US Navy na wodach Zatoki Perskiej
USS Gridley (DDG‑101) realizuje zadania w ramach komponentu morskiego V Floty US Navy, działając w w składzie grupy uderzeniowej, która od lat nieprzerwanie utrzymuje morską obecność na wodach Zatoki Perskiej i Morza Arabskiego. To obecność, która nie wymaga wielkich deklaracji – wystarczy, że sylwetki amerykańskich okrętów regularnie przecinają fale w pobliżu cieśnin, o których świat przypomina sobie zazwyczaj dopiero wtedy, gdy znowu zrobi się gorąco.
Czytaj więcej: Ostrzelanie niszczyciela Royal Navy przez okręty rosyjskie na Morzu Czarnym
Niszczyciel to ten sam okręt, który jeszcze niedawno widziano u boku lotniskowca USS Nimitz (CVN‑68) w porcie na wyspie Guam. Ich obecność nie była przypadkowa – była częścią szerszego wzorca, w którym obecność floty USA służy nie tylko wsparciu sojuszników, ale i odstraszaniu tych, którzy lubią testować granice prawa morskiego.
Obszar działania CENTCOM – obejmujący strategiczne cieśniny Ormuz i Bab al‑Mandab – pozostaje jednym z najważniejszych teatrów operacyjnych US Navy. To właśnie tutaj przecinają się interesy energetyczne, handlowe i militarne, a każde morskie ćwiczenie i patrol to nie tylko kwestia gotowości bojowej, ale także geopolitycznego sygnału. Od początku roku US Navy przeprowadziła tu kilkanaście operacji szkoleniowych i misji eskortowych, których cel jest jasny: zapewnić bezpieczeństwo morskim szlakom żeglugowym i przypomnieć, że kontrola przestrzeni morskiej to dziś nie luksus – to obowiązek globalnego gracza.
CENTCOM: teatr działań, w którym rutyna kończy się w sekundę
Nie wystarczy mieć nowoczesny okręt – trzeba jeszcze mieć załogę, która wie, jak go użyć, kiedy stawką są sekundy. Ćwiczenia z użyciem broni pokładowej, jakie przeprowadzono na pokładzie niszczyciela USS Gridley, nie są więc jedynie formalnością w kalendarzu. To szlifowanie procedur, które w sytuacji zagrożenia muszą zadziałać bez zawahania.
W realiach dzisiejszego teatru działań morskich CENTCOM-u, gdzie każda łódź rybacka może okazać się nośnikiem śmiercionośnego ładunku, umiejętność szybkiego przejścia z rutyny w tryb bojowy staje się nie tyle pożądaną, co egzystencjalną kompetencją załogi.
Czytaj też: Belgijska fregata Louise-Marie wraca do gry
Na okrętach typu Arleigh Burke oznacza to pełne wykorzystanie całego wachlarza uzbrojenia – od broni małokalibrowej, przez armaty automatyczne, aż po wyrzutnie przeciwlotniczych pocisków kierowanych. Ale równie ważne, co technologia, jest zgranie marynarzy i systemów – to właśnie na tym opiera się na zdolności do wspólnych działań, o której tak często mówi się w dokumentach doktrynalnych NATO, a która w praktyce sprowadza się do jednego: działać wspólnie, szybko i skutecznie.
Dowództwo Centralne USA nie ma wątpliwości – treningi takie jak ten są dziś niezbędne. W regionie, w którym bojownicy Huti potrafią sparaliżować żeglugę kilkoma precyzyjnymi uderzeniami dronów lub rakiet, a incydenty na wodach międzynarodowych zdarzają się coraz częściej, stałe doskonalenie zdolności bojowych to warunek utrzymania kontroli i odstraszania. W przeciwnym razie to nie prawo międzynarodowe, lecz brutalna siła zaczyna dyktować warunki.
Autor: Mariusz Dasiewicz

Druga korweta HDC-3100 w służbie filipińskiej marynarki

Marynarka Wojenna Filipin wcieliła do służby drugą z dwóch nowych korwet rakietowych BRPDiego Silang zbudowanych w Korei Południowej. Jednostki te stanowią wyraźny skok jakościowy zdolności bojowych filipińskiej floty, która w przyspieszonym tempie realizuje program modernizacji sił morskich w odpowiedzi na rosnącą presję Chin na Morzu Południowochińskim.
W artykule
Nowe korwety HDC-3100 dla Manili
Południowokoreańska stocznia HD Hyundai Heavy Industries zakończyła budowę dwóch korwet rakietowych projektu HDF-3200 Hybrid dla Marynarki Wojennej Filipin. Druga jednostka, BRP Diego Silang, została wcielona do służby 2 grudnia, ponad pół roku po wejściu do linii prototypowej BRP Miguel Malvar.
Dla filipińskiej floty są to jedne z najważniejszych okrętów bojowych pozyskanych w ostatnich dekadach. Wprowadzenie okrętów tej klasy oznacza odejście od dotychczasowej struktury sił, opartej głównie na jednostkach patrolowych i okrętach pomocniczych.
Choć według oficjalnej klasyfikacji jednostki tego projektu zaliczane są do okrętów klasy korweta, ich rzeczywisty potencjał operacyjny oraz gabaryty lokują je na pograniczu lekkich fregat wielozadaniowych, przeznaczonych do działań na wodach otwartych.
Przełomowe zdolności bojowe
Nowe korwety mają przenosić zestaw uzbrojenia, w którego skład wchodzi pojedyncza armata 76 mm, 16-komorowa wyrzutnia VLS dla przeciwlotniczych pocisków MBDA VL MICA, dwie podwójne wyrzutnie pocisków przeciwokrętowych LIGNex1 SSM-700K C-Star, system artyleryjski Aselsan Gökdeniz kal. 35 mm oraz dwie potrójne wyrzutnie torped ZOP K745 Blue Shark kal. 324 mm, wystrzeliwanych z wyrzutni typu SEA TLS. Uzupełnieniem jest system walki elektronicznej z wyrzutniami celów pozornych Terma C-Guard.
Kontekst regionalny i presja Chin
Modernizacja filipińskiej floty morskiej wpisuje się w szerszy program modernizacji sił zbrojnych, realizowany przez Manilę w odpowiedzi na dynamicznie pogarszającą się sytuację bezpieczeństwa w regionie Morza Południowochińskiego. W ostatnich latach wody te stały się areną licznych incydentów z udziałem chińskiej straży przybrzeżnej oraz formacji paramilitarnych, które regularnie podejmują działania wymierzone w filipińskie jednostki patrolowe i rybackie.
Nowe korwety tym samym mają zapewniać Filipinom bardziej wiarygodne narzędzie reagowania na tego typu presję, zwiększając koszt potencjalnej eskalacji po stronie Pekinu. W opinii zachodnich analityków wprowadzenie do służby okrętów tej klasy oznacza, że rywalizacja morska w regionie przestaje mieć charakter jednostronny.
Współpraca z Koreą Południową
Kontrakt na budowę dwóch korwet o wartości około 550 mln dolarów został podpisany w 2021 roku i stanowi element szerszej współpracy przemysłowo-obronnej pomiędzy Filipinami a Koreą Południową. HD Hyundai Heavy Industries zbudowała dotychczas łącznie 10 okrętów dla filipińskiej marynarki, w tym patrolowce.
Południowokoreański przemysł okrętowy deklaruje gotowość do dalszego rozszerzania współpracy w regionie Azji Południowo-Wschodniej, postrzegając Filipiny jako jednego z kluczowych partnerów w tym obszarze.
Kolejne etapy modernizacji
Wzmocnienie sił nawodnych nie wyczerpuje planów Manili. Filipiny rozwijają koncepcję obrony archipelagu, zakładającą rozbudowę systemów rakietowych, zdolności rozpoznania i dozoru morskiego oraz intensyfikację ćwiczeń z sojusznikami z regionu Indo-Pacyfiku.
Niezależnie od rozbudowy sił nawodnych, w Manili powraca temat pozyskania okrętów podwodnych. Wśród potencjalnych oferentów wymieniany jest południowokoreański koncern Hanwha Ocean, prezentujący kompleksową propozycję obejmującą zarówno budowę jednostek, jak i zaplecze szkoleniowo-logistyczne.










