Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

W Porcie Gdańsk doszło do nietypowego incydentu – na pokładzie amerykańskiego samochodowca znaleziono egzotyczne pająki, prawdopodobnie czarne wdowy. Informację tę przekazało w czwartek Radio ZET, potwierdził ją pomorski Sanepid. Gdański port nie udzielił żadnego komentarza w tej sprawie.
Incydent miał miejsce w ubiegłym tygodniu przy nabrzeżu Szczecińskim w Porcie Gdańsk, gdzie egzotyczne pająki odkryto w jednym z transportów wojskowych z USA. Rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku, Zbigniew Zawadzki, poinformował Radio ZET, że zwierzęta zostały szybko unieszkodliwione. Nikt nie doznał obrażeń.
Czarne wdowy prawdopodobnie przybyły na pokładzie samochodowca ARC Integrity, który przewoził transport wojskowy i cumował przez kilka dni przy nabrzeżu Szczecińskim. Jak podaje Radio ZET, specjalistyczna firma przeprowadziła dezynsekcję zarówno na statku, jak i na nabrzeżu oraz w okolicznych miejscach.
Warto wspomnieć, że jednostka ARC Integrity zawinęła już wcześniej do portu w Gdyni, gdzie 3 grudnia 2022 roku na terminalu BCT rozładowano amerykański sprzęt wojskowego. Na pokładzie znajdowało się około 700 sztuk sprzętu wojskowego, w tym samochody i czołgi, które miały stacjonować w Polsce przez kolejne miesiące. Nowy sprzęt po wyładowaniu został przetransportowany na plac składowy Portu Gdyni, który znajduje się na terenie Centrum Logistycznego, tuż przy estakadzie Kwiatkowskiego. Po dwóch tygodniach sprzęt został wywieziony pociągami i ciężarówkami do baz wojskowych rozlokowanych w różnych miejscach w Polsce.
„Nie było żadnych ukąszeń, nikt nie ucierpiał, wszystkie zwierzęta unieszkodliwiono” – podkreślił Zawadzki. Sanepid nie ujawnił, ile pająków było w transporcie ani do jakiego dokładnie gatunku należały. Według nieoficjalnych informacji Radia ZET, mogły to być jadowite czarne wdowy z Ameryki Północnej i Południowej, a ich liczba mogła sięgać kilkudziesięciu osobników.
Podobny incydent miał miejsce również w Porcie Gdańsk w 2012 roku, kiedy to podczas kontroli kontenera z samochodami ze Stanów Zjednoczonych celnicy odkryli trzy czarne wdowy. Dwie z nich zginęły w trakcie podróży, a trzecia została uśpiona. W Polsce hodowla czarnych wdów jest zakazana, a ich ukąszenie może być groźne dla zdrowia i życia człowieka.
Źródło: Radio ZET/MD


Od lat Austal kojarzy się przede wszystkim z nowoczesnym przemysłem okrętowym i współpracą z siłami morskimi państw sojuszniczych. Dla firmy równie ważne pozostaje jednak zaangażowanie w życie lokalnych społeczności w Australii Zachodniej.
W artykule
Od ponad dekady pracownicy Austal oraz fundusz Austal Giving wspierają działalność The Hospital Research Foundation Group, która finansuje badania nad chorobami sercowo-naczyniowymi, cukrzycą oraz nowotworami, w tym rakiem prostaty. Jednym z najnowszych projektów objętych wsparciem jest praca dr. Aarona Beasleya z Edith Cowan University (ECU), skoncentrowana na poprawie metod leczenia zaawansowanego czerniaka.
Czytaj więcej: John Rothwell ustępuje ze stanowiska prezesa Austal
Austal akcentuje, że odpowiedzialność biznesu nie kończy się na bramie stoczni. Firma chce być postrzegana nie tylko jako producent okrętów, lecz także jako partner, który realnie wzmacnia potencjał lokalnej społeczności poprzez długofalowe wspieranie badań ratujących życie.
Mathew Preedy, dyrektor operacyjny Austal oraz przewodniczący Austal Giving, podkreśla, że dla firmy kluczowe znaczenie ma realny wpływ tych działań na przyszłość:
„Widzimy, jaką różnicę może przynieść nasze wsparcie dla przyszłych pokoleń. Dlatego tak mocno zachęcamy pracowników do angażowania się w inicjatywy charytatywne oraz wspieramy organizacje takie jak The Hospital Research Foundation” – zaznacza.
Tak trochę prywatnie: nigdy wcześniej nie natknąłem się w mediach na wiadomość o tak szerokim zaangażowaniu zakładu stoczniowego w projekty medyczne, co samo w sobie wydało mi się wyjątkowo ciekawe. Przemysł okrętowy zwykle kojarzy się z ciężką pracą, stalą i precyzją inżynierską, lecz w tym przypadku widać coś znacznie więcej – autentyczną troskę o lokalną społeczność. Piszę o tym nie bez powodu, bo sam od 35 lat zmagam się z cukrzycą typu 1. Dlatego każde wsparcie badań nad chorobami przewlekłymi oraz sercowo-naczyniowymi szczególnie do mnie przemawia i budzi szczerą wdzięczność.